Afgańczycy muszą się zjednoczyć i chcieć walczyć o swój kraj w obliczu ofensywy talibów - powiedział we wtorek prezydent Joe Biden. Jak zaznaczył, nie żałuje swojej decyzji o wycofaniu wojsk amerykańskich z Afganistanu.
"Wydaliśmy w Afganistanie ponad bilion dolarów, wyposażyliśmy i wyszkoliliśmy ponad 200 tys. afgańskich żołnierzy. Oni mają przewagę liczebną i są w stanie odeprzeć talibów. Ale muszą sami walczyć o siebie, o swój kraj. (...) muszą chcieć walczyć" - oświadczył Biden w Białym Domu.
Prezydent odniósł się w ten sposób do szybko postępującej ofensywy talibów i zajmowania przez nich kolejnych stolic prowincji w obliczu niemal zakończonego już wycofywania wojsk USA z Afganistan. Biden zapowiedział, że Ameryka dochowa swoich zobowiązań dotyczących m.in. wsparcia afgańskich sił z powietrza, utrzymania afgańskich sił powietrznych i płacenia pensji żołnierzy. Jak stwierdził jednak, główną przeszkodą jest brak jedności wśród afgańskich elit, choć dodał, że "jest jeszcze szansa", by to zmienić.
"Podtrzymamy te zobowiązania, ale nie żałuję decyzji o wycofaniu (żołnierzy USA)" - oznajmił Biden.
Rzecznik Departamentu Stanu Ned Price przyznał we wtorek, że "sytuacja bezpieczeństwa w Afganistanie szybko się pogarsza". Zaapelował przy tym do talibów o wstrzymanie ofensywy, zwracając uwagę, że ich działanie jest wbrew "literze i duchowi" porozumienia, jakie poprzednia administracja USA zawarła z talibami w 2020 roku. Price powtórzył, że jeśli talibowie dojdą do władzy dzięki przemocy, ich rząd nie zostanie uznany przez społeczność międzynarodową i będzie międzynarodowym pariasem.
Rzecznik jednocześnie bronił decyzji prezydenta Bidena o wycofaniu wojsk, zwracając uwagę, że szef państwa odziedziczył porozumienie zawarte przez swojego poprzednika Donalda Trumpa. Dodał, że w myśl umowy, gdyby Ameryka nie wycofała żołnierzy, staliby się oni celami ataków. Dał przy tym do zrozumienia, że kilkutysięczny amerykański kontyngent nie byłby w stanie powstrzymać ofensywy islamistów.
"Idea, że kilka tysięcy żołnierzy mogłoby pozostać w Afganistanie i utrzymać statusu quo, albo powstrzymać to, co teraz widzimy (...) obie te hipotezy są puste" - ocenił Price.
CNN twierdzi, że sytuacja w Afganistanie jest na tyle poważna, iż USA rozważają okrojenie liczebności personelu swojej ambasady w Kabulu. Według telewizji, warunki na miejscu pogarszają się w jeszcze szybszym tempie, niż przewidywały to amerykańskie służby wywiadowcze. W czerwcu media donosiły, że według oceny wywiadu USA afgańskie władze mogą upaść sześć miesięcy po wycofaniu się Amerykanów.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)