30-letnia Anna Sacks jest rodowitą mieszkanką Nowego Jorku. Nie jest ani bezdomna, ani pozbawiona środków do życia, ale mimo to od paru lat przeszukuje kubły ze śmieciami. Nie robi tego, by pozyskiwać jakieś przedmioty lub żywność. Jej działalność polega na wykazywaniu, że do śmieci wyrzuca się ogromne ilości rzeczy, które mogłyby okazać się dla kogoś przydatne. Prowadzi energiczną kampanię na rzecz redukcji liczby odpadów i odnosi pewne sukcesy...
Amerykańskie marnotrawstwo
Przeważnie Anna przeszukuje duże kontenery ze śmieciami stojące przy różnych placówkach, takich jak sklepy CVS, Ikea czy Petco. Czasami jednak przegląda również rzeczy wyrzucane do kubłów w prywatnych domach. Niemal zawsze znajduje coś interesującego, a swoje poczynania nagrywa i umieszcza w sieciach społecznościowych. Przed kilkoma tygodniami z kontenera przy CVS Pharmacy wyłowiła tubki pasty do zębów, szczotki do włosów i batoniki odżywcze w oryginalnych opakowaniach. Natomiast absolutnie wszędzie znajduje opakowania plastikowe, których są całe góry. Śmieci przy innym sklepie zawierały worki z setkami klocków Lego oraz kilka zabawek.
Sacks twierdzi, że grzebanie w śmieciach nie jest dla niej w żaden sposób odrażające. Wręcz przeciwnie – utrzymuje, iż zajęcie to przynosi jej pewien relaks, szczególnie wtedy, gdy daje pożądane rezultaty. W roku 2019 Anna wysłała e-maila do ówczesnego szefa CVS, Larry’ego Merlo, w którym pytała, dlaczego firma wyrzuca tak wiele rzeczy, które można by było komuś ofiarować. Ku jej zdziwieniu, już następnego dnia zadzwonił do niej regionalny dyrektor CVS w stanie Nowy Jork, który „obiecał poprawę” i dał jej formalne pozwolenie na przekazywanie znalezionych przez nią przedmiotów osobom indywidualnym i organizacjom charytatywnym. Problem jednak w tym, że CVS posiada ponad 10 tysięcy sklepów w USA i Portoryko, a to sprawia, że jakakolwiek koordynacja akcji zmierzającej do redukcji ilości śmieci jest bardzo trudna.
Czasami działalność Anny wspomagana jest przez media. Przed dwoma laty ekipa telewizyjnego programu Today Show wybrała się z nią na jej codzienny garbage walk, dokumentując wszystkie znaleziska. Natomiast w styczniu ubiegłego roku reporterzy gazety New York Post byli świadkami przeszukania kontenera na śmieci przy lokalu Starbucks, kiedy to okazało się, że firma pozbywa się ogromnych ilości żywności nadającej się do konsumpcji. Po opublikowaniu artykułu na ten temat zarząd Starbucksa ogłosił, że wprowadzi nowe przepisy dotyczące wyrzucania żywności.
Annę najbardziej denerwuje to, iż Ameryka stała się tzw. throw away society, czyli społeczeństwem, które wyrzuca rok w rok ogromne ilości żywności, ubrań, mebli, kosmetyków i przedmiotów codziennego użytku. W czasie przeglądu śmieci przy sklepie Party City znalazła wielkie liczby papierowych serwetek, obrusów, talerzy walentynkowych, itd. A wszystko to w oryginalnych opakowaniach, co oznacza, że rzeczy te mogłyby trafić do szpitali, domów dziecka, organizacji charytatywnych, etc.
Globalny problem
Pewne akcje Anny mają na celu wykazanie, że bywa tak, iż pracowników różnych sklepów zmusza się do celowego niszczenia i wyrzucania przedmiotów, które firma mogłaby im po prostu dać. Gdy raz zaapelowała o to, by zgłaszali się do niej świadkowie takich zdarzeń, w serwisie Tik-Tok pracownica opowiedziała o tym, jak jej szef polecił jej pociąć nożem nowy fotel i wyrzucić go do kontenera. Okazało się też, że systematycznie niszczone i wyrzucane są towary zwracane z takich czy innych powodów przez nabywców.
Statystyki wykazują, że w roku 2020 mieszkańcy Nowego Jorku wyrzucali codziennie 10 tysięcy ton śmieci. Mniej więcej dwie trzecie tych odpadów ląduje w placówce, która część śmieci używa jako paliwa do produkcji energii elektrycznej. Reszta ląduje na wysypiskach śmieci w stanach Nowy Jork, New Jersey, Pensylwania, Południowa Karolina i Wirginia. Niestety ilość produkowanych odpadów w dużych amerykańskich miastach od lat nie maleje, a czasami rośnie.
Nie jest to bynajmniej problem dotyczący wyłącznie Stanów Zjednoczonych. Szacuje się, że w skali globalnej marnuje się 30 proc. wytwarzanej żywności. Statystyczny Polak wyrzuca do śmieci rocznie 247 kg żywności, co plasuje kraj na wysokim, ale niechlubnym piątym miejscu w UE. W całej Unii średnia wynosi 173 kg, a najczęściej wyrzucane są wędliny, pieczywo i owoce.
W przeciwieństwie do USA, w Polsce najwięcej żywności wyrzuca się w indywidualnych gospodarstwach domowych, a nie w sklepach czy restauracjach. Tygodniowo polskie gospodarstwo wyrzuca średnio prawie 4 kilogramy żywności, z czego 2,2 kg to produkty jadalne, a pozostała część to resztki, często niejadalne. W pewnym sensie Polacy co tydzień wyrzucają do kosza 50 złotych. Jako najczęstsze powody wyrzucania żywności wymieniane są: zepsucie towaru, przeoczenie daty ważności, przygotowanie zbyt dużej ilości jedzenia, zakup zbyt dużej ilości żywności oraz nieprzemyślane zakupy.
Choć Anna w nowojorskich śmieciach nie szuka wyłącznie jedzenia, potwierdza, że znajduje bardzo często żywność, która jest teoretycznie przeterminowana, choć z pewnością nadaje się do spożycia. Amerykańscy konsumenci wyrzucają chętnie i bez zastanowienia opakowania z napisami „Best before...”, które tak naprawdę nie są terminem ważności, a jedynie sugestią, że coś należy skonsumować przed podaną datą.
W roku 1996 Kongres zatwierdził ustawę znaną jako Good Samaritan Food Donation Act, która precyzuje warunki, jakie trzeba spełnić, by ofiarować komuś artykuły żywnościowe w formie donacji. Jednak wielu właścicieli sklepów i restauracji nie wie o tych przepisach. Anna jest zdania, że konieczne są dalsze ustawy szerzej regulujące odzyskiwanie artykułów, które w śmieciach w ogóle nie powinny się znaleźć.
Krzysztof M. Kucharski