Rodziny ofiar zamachów terorystycznych z 11 września 2001 r. zaapelowały w piątek do prezydenta Joe Bidena aby nie brał udziału w uroczystościach rocznicowych jeśli nie ujawni sklasyfikowanych jako tajne dokumentów dotyczących tej tragedii.
Apel w tej sprawie zawarty w liście do prezydenta podpisało ok. 1800 osób, które domagają się aby ujawnił on dokumenty mające zawierać informacje potwierdzające zaangażowanie Arabii Saudyjskiej w te zamachy.
Sygnatariusze apelu podkreślili, że jeśli to nie nastąpi to prezydent powinien powstrzymać się od udziału w uroczystościach poświęconych uczczeniu pamięci ofiar tragedii.
"Nie możemy w dobrej wierze i w uszanowaniu pamięci poległych, chorych i rannych...powitać prezydenta dopóki nie wywiąże się z jego zobowiązania" - napisano w liście.
W zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 r., dokonanych przy użyciu uprowadzonych samolotów pasażerskich, w Nowym Jorku, Waszyngtonie i Pensylwanii zginęło ok. 3 tys. osób.
Według oficjalnych ustaleń, zamachów dokonali członkowie terrorystycznego ugrupowania Al Kaida. 15 z 19 zamachowców miało być Saudyjczykami.
Rodziny ofiar od dawna twierdzą, że rząd Arabii Saudyjskiej był uprzedzony o atakach i nie zrobił nic aby nim zapobiec. Wystąpiły nawet przeciwko temu rządowi na drogę sądową. Saudyjczycy zaprzeczają jakoby byli w jakikolwiek sposób zamieszani w te ataki.
W ub. miesiącu przesłuchano pod przysięgą kilku byłych funkcjonariuszy saudyjskich, ale treści ich zeznań nie ujawniono, co dodatkowo wzburzyło rodziny ofiar.
Administracje prezydentów George'a W. Busha, Baracka Obamy i Donalda Trumpa konsekwentnie odmawiały ujawnienia wszystkich dokumentów dotyczących zamachów, uzasadniając to względami bezpieczeństwa narodowego.
Zamachy stały się bezpośrednim powodem do ogłoszenia przez Amerykanów światowej "wojny z terrorem", w tym do inwazji wojsk USA na Afganistan, gdzie mieli znajdować się przywódcy ugrupowania, a później na Irak. (PAP)