Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 3 października 2024 14:32
Reklama KD Market

Monitoring elektroniczny więźniów szwankuje w powiecie Cook

Monitoring elektroniczny więźniów szwankuje w powiecie Cook
fot. Depositphotos.com

Bomba zegarowa wymiaru sprawiedliwości ?

W systemie monitoringu elektronicznego w powiecie Cook przebywa obecnie około 3,5 tys. osób oskarżonych o przestępstwa. Jeszcze w 2010 roku opaski elektroniczne nosiło tylko około 500 oskarżonych. Według szeryfa powiatu Cook Toma Darta, który nadzoruje program, system nie jest i nigdy nie był stworzony z myślą o obsługiwaniu tak dużej ilości więźniów.

O założeniu opaski monitoringu elektronicznego decyduje sędzia przy zwalnianiu oskarżonego za kaucją. Ma to odciążyć przepełnione więzienie powiatu Cook, a władzom zapewnić spokój i gwarancję, że oskarżony stawi się na kolejne przesłuchania. Opinie co do zasadności monitoringu elektronicznego są podzielone, a przedstawiciele organów ścigania ścierają się w tej kwestii z przedstawicielami systemu sądownictwa.

Policja krytycznie

Szef chicagowskiej policji David Brown wielokrotnie krytykował elektroniczny monitoring jako system pozwalający niebezpiecznym przestępcom wychodzić na wolność i demoralizujący lokalne społeczności.

– Ile osób uważa, że to w porządku, gdy mamy ponad 90 osób oskarżonych o morderstwo wypuszczonych z powrotem do społeczeństwa na monitoringu elektronicznym? – pytał Brown w lipcu podczas jednej z konferencji prasowych po kolejnym krwawym weekendzie. Jego zdaniem wypuszczanie oskarżonych z aresztu, nawet z opaskami elektronicznymi, prowadzi do przeświadczenia o bezprawiu i bezkarności. – Ludzie w danej społeczności wiedzą, że ktoś kogoś zamordował i za parę dni widzą go ponownie na wolności, jakby nic się nie stało. A co najgorsze, wielu z nadzorowanych elektronicznie przedstawia zagrożenie bezpieczeństwa publicznego i dopuszcza się ponownie tych samych przestępstw, za które oryginalnie trafili za kratki – argumentował Brown.

Decydują sędziowie

O wyjściu oskarżonych z aresztu po wpłaceniu kaucji i nadzorze elektronicznym do czasu rozprawy decydują sędziowie, jednak za działalność systemu monitoringu elektronicznego odpowiedzialne jest biuro szeryfa powiatu Cook Toma Darta.

W 2010 roku systemem tym nadzorowanych było około 500 osób. Z powodu wprowadzanej stopniowo eliminacji systemu kaucji oraz środków ostrożności w więzieniu w związku z pandemią COVID-19, obecnie w systemie monitoringu elektronicznego powiatu Cook jest ponad 3,5 tys. oskarżonych.

Szeryf powiatu Cook Tom Dart nie kryje, że system elektronicznego monitoringu nigdy nie był stworzony i nie jest dostosowany do obsługi takiej liczby osób. Ponadto, jak powiedział stacji NBC, „program nigdy nie był zaprojektowany dla osób popełniających przestępstwa z użyciem przemocy”.

Z danych biura szeryfa wynika, że w lipcu spośród około 3,5 tys. osób z elektronicznymi opaskami monitorującymi, 100 było podejrzanych o morderstwo, 106 to osoby oskarżone o napaści seksualne, 547 to przestępcy z zarzutami dotyczącymi broni, a 263 osób to osoby uznane za notorycznych przestępców z bronią.

Jak działa monitoring 

Monitoring elektroniczny to zakładana na kostkę opaska z wbudowanym systemem GPS, który nieustannie monitoruje lokalizację osoby, która ją nosi, z taką samą dokładnością, jak robi to system nawigacji w samochodzie. Urządzenie jest przykręcane i zapieczętowane specjalną taśmą zabezpieczającą przed ingerencją. Opaska ma również wbudowany system alarmowy powiadamiający władze, jeśli ktoś będzie próbował ją zdjąć. Więźniowie są odpowiedzialni za ładowanie baterii, co zajmuje dwie godziny dziennie.

Monitorowanie osób z opaskami elektronicznymi odbywa się na wielu poziomach. Uczestniczy w nim prywatna firma z siedzibą na przedmieściach, która jako pierwsza wykrywa jakiekolwiek nieprawidłowości – od słabych baterii poprzez manipulacje przy opasce, po więźniów opuszczających miejsce pobytu bez zezwolenia. We wszystkich tych przypadkach włącza się alarm.

Nie wszystkie alarmy – a jest ich typowo kilkaset dziennie – wymagają interwencji funkcjonariuszy, lecz wszystkie muszą być sprawdzone – w pierwszej kolejności telefonicznie. Sprawy są sortowane pod względem pierwszeństwa, następnie zajmuje się nimi specjalne biuro szeryfa ds. monitorowania mieszczące się na zachodzie Chicago. Tu zatwierdzane są wizyty więźniów u lekarza czy dentysty, weryfikowane są listy dotyczące zatrudnienia, stąd także oddelegowywani są funkcjonariusze, jeśli faktycznie dochodzi do przypadku próby zdjęcia opaski.

Urządzenia są dość wrażliwe i większość alarmów nie wymaga interwencji. Alarm włączy się na przykład nawet w przypadku, gdy więzień opuści dom parę minut wcześniej, aby udać się do sądu.

110 funkcjonariuszy na  3,5 tys. więźniów

Do programu monitoringu elektronicznego, w którym przebywa obecnie około 3,5 tys. więźniów, przydzielonych jest 110 funkcjonariuszy z biura szeryfa. To kolejny dowód na to, że program nie został stworzony do „pilnowania” więźniów, którzy normalnie powinni być za kratkami – powiedział szeryf Dart stacji NBC.

– Musiałbym dosłownie mieć 3500 ludzi na trzech zmianach, czyli 3500 razy trzy, aby móc postawić kogoś przed miejscem pobytu każdego, aby w razie próby ucieczki i popełnienia przestępstwa, aresztować ich na miejscu – dodał Dart.

Kilka „ucieczek” z systemu monitoringu stało się głośnych. W marcu zeszłego roku notoryczna pasażerka na gapę, Marilyn Hartman, wyszła ze schroniska na zachodzie Chicago z opaską elektroniczną i została namierzona w autobusie w drodze na lotnisko O’Hare, gdzie została aresztowana. Dwa tygodnie wcześniej dzięki sygnałowi z opaski ujęty został Aditya Singh – mężczyzna aresztowany za nielegalne mieszkanie przez kilka miesięcy mieszkał na zastrzeżonym obszarze lotniska O’Hare.

Teoria kryminalizacji ubóstwa

Zdaniem szefa sądów powiatu Cook Timothy’ego Evansa, tylko osoby stanowiące jasne i realne zagrożenie dla społeczeństwa powinny oczekiwać na rozprawę w więzieniu powiatowym. Zgodnie z amerykańską konstytucją zarzuty nie są dowodem winy i każdy oskarżony ma prawo do sprawiedliwego i szybkiego procesu.

Według Evansa, przy decyzji o kaucji sędziowie kierują się wieloma czynnikami, w tym faktami w sprawie, opinią obrony i prokuratury. Na podstawie tych czynników szacowane jest ryzyko niepojawienia się oskarżonego w sądzie oraz popełnienia nowego przestępstwa.

Na poparcie swojej teorii sędzia Evans przytacza jedno z badań, z którego wynika, że spośród 86 tys. spraw o poważne przestępstwa (felony) tylko 1150 osób było oskarżonych o morderstwo, jego usiłowanie lub nieumyślne zabójstwo. Z tej liczby tylko 181 oskarżonych zostało zwolnionych na elektronicznym monitoringu po wpłaceniu kaucji. Z kolei z tej liczby tylko 7 osób nie pojawiło się w sądzie, 11 zostało oskarżonych o nowe przestępstwo, z czego dwie – przestępstwo z użyciem przemocy.

Zdaniem szefa sądów w powiecie Cook, choć każde brutalne przestępstwo to tragedia i  niskie ryzyko ponownego popełnienia przestępstwa nie usprawiedliwia osadzenia za kratkami oskarżonych oczekujących na rozprawę.

Warto przypomnieć, że na początku bieżącego roku gubernator Illinois J.B. Pritzker podpisał pakiet ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości, zgodnie z którym do 1 stycznia 2023 r. zlikwidowany będzie system kaucji wobec oskarżonych, którzy nie dopuścili się przestępstw z użyciem przemocy. W miejsce przetrzymywania mniej groźnych przestępców w więzieniach, sędziowie mają nakładać jak najmniej restrykcyjne środki w celu zapewnienia stawienia się oskarżonych w sądzie. Zdaniem zwolenników nowych przepisów ma to wyeliminować „kryminalizację ubóstwa” – bo wcześniej więzienia przepełnione były osobami, których nie stać było na wpłacenie kaucji, podczas gdy zamożniejsi oskarżeni mogli oczekiwać na proces na wolności i odpowiadać przed sądem z wolnej stopy. Krytycy zaś alarmują, że szwankujący system monitoringu stwarza zagrożenie dla całego społeczeństwa.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama