Gubernator Florydy Ron DeSantis odrzucił w środę krytykę pod swoim adresem ze strony prezydenta Joe Bidena na temat jego działań ws. pandemii. Stwierdził, że nie chce słyszeć od prezydenta żadnej krytyki dopóki nie naprawi on sytuacji na południowej granicy USA.
"To jest gość, który, kiedy kandydował na prezydenta, zapowiadał że +zamknie Covid+. I co zrobił? Zaimportował wirusa z całego świata utrzymując otwartą południową granicę" - powiedział DeSantis podczas wizyty w Panama City na Florydzie. Jak dodał, razem z imigrantami napływającymi z Meksyku do USA przedostają się "wszystkie warianty świata".
"Dlaczego nie zajmiesz się swoją robotą? Dlaczego nie zabezpieczysz granicy? Dopóki tego nie zrobisz, nie chce słyszeć od ciebie ani słowa na temat Covid" - oświadczył polityk Republikanów.
DeSantis odpowiedział w ten sposób na wtorkową krytykę ze strony Bidena, który stwierdził, że gubernatorzy m.in. Florydy i Teksasu przeszkadzają w walce z pandemią poprzez m.in. uniemożliwianie władzom lokalnym i szkołom wprowadzania obowiązku noszenia masek. Floryda jest epicentrum obecnej fali zakażeń i notuje rekordowe liczby nowych zakażeń i hospitalizacji.
"Co my robimy? Potrzebujemy jasnego przywództwa, ale niektórzy gubernatorzy tego nie robią. Zwracam się do nich: proszę was, pomóżcie. A jeśli nie, przynajmniej nie wchodźcie nam w drogę" - mówił we wtorek Biden.
W odpowiedzi na słowa prezydenta republikański gubernator Asa Hutchinson z Arkansas, innego ze stanów najbardziej dotkniętych nową falą zakażeń, przyznał z kolei w środę, że żałuje, iż wcześniej podpisał ustawę zakazującą wprowadzania lokalnych obowiązków noszenia masek w szkołach. Już we wtorek zaapelował do stanowego parlamentu, by wprowadził poprawkę umożliwiającą takie działania.
"Decyzja powinna należeć do lokalnych okręgów szkolnych i powinny one mieć więcej opcji, by zapewnić, by szkoła była bezpiecznym środowiskiem w tych trudnych dla edukacji czasach" - powiedział polityk.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)