Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 00:26
Reklama KD Market
Reklama

Mity o 5G

W roku 2000 zarząd szkół publicznych w powiecie Broward na Florydzie został zaalarmowany przez sensacyjny raport. Fizyk Bill P. Curry stwierdzał w nim, że promieniowanie wydzielane przez urządzenia bezprzewodowe stanowią „duże zagrożenie dla dzieci”, ponieważ mogą powodować schorzenia mózgu. Jego ostrzeżenie dotyczyło w szczególności nowej technologii komunikacji bezprzewodowej zwanej 5G...

Raport i legendy

Zaniepokojenie władz szkolnych wynikało przede wszystkim z tego, że dystrykt planował wtedy zakup licznych urządzeń bezprzewodowych, mających wspierać naukę 250 tysięcy młodych ludzi. W raporcie Curry’ego znalazł się wykres pokazujący skalę zagrożenia wynikającego z częstotliwości fal radiowych emitowanych przez taki sprzęt jak bezprzewodowe rutery, telefony komórkowe, etc.

Opublikowana przed 21 laty praca szybko rozpowszechniła się w różnych środowiskach i spowodowała w kilku krajach kampanie na rzecz likwidacji sieci 5G, a szczególnie związanych z tą technologią wież transmisyjnych. Problem w tym, że Curry się pomylił, a jego alarmistyczne wnioski nie są w żaden sposób uzasadnione. Jak wynika z licznych innych badań dotyczących potencjalnych problemów związanych z falami elektromagnetycznymi – wbrew temu, co napisał Curry – wyższe częstotliwości takich fal nie zwiększają zagrożenia dla ludzkiego organizmu. Wykazano między innymi, że skuteczną barierą jest skóra ludzka, która blokuje fale i nie dopuszcza do tego, by oddziaływały one na mózg.

Błąd Curry’ego polegał na tym, że w warunkach laboratoryjnych badał on próbki obnażonych tkanek, a nie tych, które znajdują się głęboko w ludzkim organizmie. Doktor Marvin C. Ziskin, który zajmuje się tą problematyką od wielu lat, twierdzi, że ani raport Curry’ego, ani też wiele innych prac tego rodzaju nie dowodzi, że należy się obawiać oddziaływania urządzeń bezprzewodowych. Niestety tezy Curry’ego rozpoczęły proces, w wyniku którego powstało wiele niczym nieuzasadnionych legend dotyczących 5G. Niektóre z nich są dość egzotyczne.

Kiedy wybuchła pandemia koronowirusa, tu i ówdzie pojawiły się doniesienia, że źródłem zarażenia mogą być wieże transmisyjne 5G. Jest to kompletna bzdura, ale w wyniku takich zmyślonych sensacji w Wielkiej Brytanii doszło do przypadków niszczenia i podpalania wież. W niektórych kręgach powszechne jest przekonanie, iż 5G stanowi dla nas jakieś istotne zagrożenie, choć nie zawsze precyzuje się jakie.

Lęk przed nieznanym

Czym zatem jest technologia 5G, czyli piąta generacja sieci telekomunikacyjnej? W skrócie, przez zastosowanie transmisji na bardzo wysokich częstotliwościach, znacznie szybszy jest dostęp do Internetu. Ponadto poziom opóźnień (tzw. latencji) w połączeniach i ich nawiązywaniu może zostać zredukowany do zaledwie kilku milisekund, a jednocześnie większa jest stabilność transmisji. Budowa sieci 5G wymaga instalacji nowych nadajników i anten, które pozwolą z czasem na wykorzystywanie fal radiowych w paśmie od 700 MHz do nawet 26 GHz. Konstrukcyjnie nadajniki obsługujące 5G mogą być znacznie mniejsze i znajdować się na przykład w latarniach, na przystankach komunikacji miejskiej, itd.

Wszystko to nie jest w żaden sposób szkodliwe dla ludzi i nie powoduje jakichkolwiek chorób. Technologia 5G nie stanowi też rządowego spisku, którego celem jest przejęcie kontroli nad społeczeństwami. Wpływ fal elektromagnetycznych na organizm człowieka jest badany przez naukowców od dziesiątków lat. Nie udowodniono w nich jak dotychczas, aby sieć 5G miała bardziej szkodliwy wpływ na nasze zdrowie niż fale radiowe, na których opierała się dotychczas nasza komunikacja czy działanie różnego rodzaju urządzeń elektronicznych.

Co więcej, jak dotąd żadnemu badaczowi, nawet Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem, nie udało się dowieść, jakoby oddziaływanie pól elektromagnetycznych wysokiej częstotliwości przyczyniało się do rozwoju nowotworów. Podobnie nie stwierdzono prawdziwości takiego zjawiska jak „elektrowrażliwość” i związanych z nim domniemanych dolegliwości.

Pojawianie się nowych wynalazków czy przełomowych teorii zawsze szło w parze z lękiem ludzkości przed nieznanym. Nowości witane były ze sceptycyzmem, brakiem zaufania, negacją, a czasami – niestety – zbiorową paranoją czy histerią. W związku z tym nie należy się dziwić, że wokół technologii 5G też narosło wiele mitów. Podobnie było po wprowadzeniu do powszechnego użytku odbiorników radiowych, a potem po pojawieniu się pierwszych generacji telefonów komórkowych.

Wracając do raportu Curry’ego, 10 lat po jego opublikowaniu stał się on podstawą do procesu sądowego, jaki wszczęli „zaniepokojeni” rodzice ucznia w jednej ze szkół w Portland w stanie Oregon. Domagali się usunięcia ze szkół publicznych komputerowych sieci bezprzewodowych, gdyż ich zdaniem stanowiły one niebezpieczeństwo dla dzieci. Ekspert powodów, dr Jay Carpenter, zaprezentował w sądzie wspomniany wykres Curry’ego. Sędzia nie ustosunkował się do tez o szkodliwości komunikacji bezprzewodowej, ale skargę rodziców oddalił, gdyż uznał, że nie może legalnie mieszać się do regulacji federalnych.

W roku 2012 Carpenter zeznawał w czasie procesu w stanie Michigan wytoczonego z podobnych powodów. Również w tym przypadku sędzia oddalił pozew, ale sam fakt, że problematyka ta zagościła w amerykańskim wymiarze sprawiedliwości, dodała impetu wszystkim tym, którzy są przeciwni komunikacji bezprzewodowej.

O Carpenterze po raz pierwszy stało się głośno z chwilą, gdy w latach 80. wyraził pogląd, że linie wysokiego napięcia powodują białaczkę u dzieci mieszkających w pobliżu takich linii. Twierdzenie to nigdy nie zostało potwierdzone przez jakiekolwiek badania. Dziś na celowniku naukowca znajduje się technika 5G, choć również w tym przypadku Carpenter na razie nie odnosi większych sukcesów.

Andrzej Malak


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama