Liczba strzelanin i ich ofiar w lipcu w Chicago była wyższa niż w lipcu ubiegłego roku – wynika z opublikowanych przez chicagowską policję statystyk za miniony miesiąc. Jednocześnie w miniony weekend w Wietrznym Mieście od kul rannych zostało ponad 50 osób – cztery śmiertelnie.
W lipcu w Chicago w 461 strzelaninach obrażenia odniosło 614 osób. 105 osób zostało zabitych – to bilans najnowszych policyjnych statystyk za lipiec. Wynika z nich, że liczba ulicznych strzelanin i ich ofiar jest wyższa niż w lipcu ubiegłego roku. Według policji, 90 proc. zabitych to ofiary przemocy z bronią.
Dla porównania, w lipcu zeszłego roku w Chicago zarejestrowano 402 strzelaniny i 561 ofiar strzelanin. Nieznacznie wyższa była liczba morderstw – 107.
Jednak porównując z latami przed pandemią, wzrost przemocy jest uderzający. W lipcu 2019 r. w Chicago były „tylko” 44 zabójstwa, w lipcu 2018 r. – 64.
W minionym miesiącu chicagowska policja powołała również własną 50-osobową grupę zadaniową ds. śledzenia handlu bronią, bardzo często nabywaną legalnie lecz przeznaczoną dla nielegalnych posiadaczy.
W lipcu szef chicagowskiej policji David Brown spotkał się również w Waszyngtonie z prezydentem Joe Bidenem, by dyskutować wzrost przemocy w całym kraju.
Policja podzieliła się również dobrymi wiadomościami – według lipcowych statystyk, liczba mniej groźnych przestępstw, jak włamania, pobicia i rabunki, jest na najniższym poziomie od 20 lat. Od początku roku chicagowska policja usunęła z ulic miasta prawie 7,3 tys. sztuk broni – o 28 proc. więcej niż w zeszłym roku.
W miniony weekend w Chicago postrzelonych zostało ponad 50 osób – cztery śmiertelnie.
Ostatnią ofiarą śmiertelną lipca był mężczyzna trafiony kulą w głowę w sobotę 30 czerwca w rejonie 700 N. Ridgeway. Tego samego dnia, parę godzin wcześniej, cztery osoby zostały ranne, gdy ktoś otworzył ogień w stronę tłumu w Jackson Park.
Jedną z ofiar śmiertelnych minionego weekendu, a jednocześnie pierwszą ofiarą śmiertelną sierpnia, był 26-latek w dzielnicy West Pullman na dalekim południu Chicago. Najpierw ktoś wrzucił cegłę przez okno do jego domu, a następnie otworzył ogień. Mężczyzna został kilkakrotnie trafiony w klatkę piersiową. Zmarł w szpitalu. Nikogo nie aresztowano.
Strzelano również na północnym zachodzie Chicago. Według policji, w niedzielę 1 sierpnia około 9.40 pm w rejonie 4800 W. Nelson St. (niedaleko Belmont i Cicero) do 35-letniego mężczyzny, który był ze swoją rodziną, podszedł uzbrojony mężczyzna i zapytał, czy „jest jakiś problem”. Doszło do szarpaniny, podczas której padł strzał. Obaj mężczyźni zostali ranni – mężczyzna z bronią krytycznie.
Pozostałe strzelaniny miały miejsce głównie na południu i zachodzie Chicago – m.in. w dzielnicach Near West Side, South Shore, East Garfield Park, Austin.
Tydzień wcześniej w ulicznych strzelaninach zabito 11 osób, raniono ponad 60.
(jm)