Do listopada sędzia powiatu Cook dał czas Rufusowi Carsonowi, oskarżonemu o brutalny gwałt na Polce w 2018 r., na zapoznanie się z górą dokumentów i analizę dowodów przeciw niemu. W kwietniu mężczyzna zrezygnował z obrońcy z urzędu i oznajmił, że chce reprezentować samego siebie podczas rozprawy.
Z Joanną Marszałek rozmawia Joanna Trzos. Podcast "Dziennika Związkowego"powstaje we współpracy z radiem WPNA 103.1 FM
W czwartek 22 lipca 40-letni Rufus Carson został doprowadzony na salę sądową w kajdankach i w eskorcie czterech funkcjonariuszy szeryfa. Mężczyzna nie pojawił się na wcześniejszym przesłuchaniu 9 lipca na platformie Zoom – miał odmówić przyjścia na salę z komputerami, co doprowadziło do nowych zarzutów. Sędzia Thaddeus Wilson zarządził wówczas, by tym razem został doprowadzony osobiście na salę sądową.
W czwartek Carson tłumaczył swoją wcześniejszą nieobecność „przytłoczeniem i zmęczeniem” po czytaniu dokumentacji, które przekazała mu prokuratura. Zapytany przez sędziego, potwierdził, że nadal chce reprezentować samego siebie. Potwierdził również, że otrzymał całą dokumentację i zapoznał się z materiałem dowodowym, lecz nie jest jeszcze gotowy na rozprawę. „To cztery wiązki, bardzo dużo tego” – mówił o dokumentacji sprawy Carson i zasugerował, że do rozprawy będzie gotowy we wrześniu.
Sędzia Wilson, wspominając obowiązujące wciąż restrykcje w podróżach międzynarodowych (na rozprawie musi być obecna ofiara, mieszkająca obecnie w Polsce), ostatecznie wyznaczył termin kolejnego przesłuchania na listopad, podkreślając, że da to oskarżonemu „mnóstwo czasu na przygotowanie”.
Mężczyzna oskarżony jest o usiłowanie zabójstwa i brutalny gwałt, do którego doszło 26 sierpnia 2018 roku rano. 18-letnia wówczas Polka, studentka na wakacjach odwiedzająca rodzinę w Chicago, szła z kolejki do Starbucksa przy Ogden i Grand w chicagowskiej dzielnicy West Town.
Według prokuratury i nagrań okolicznych kamer, Carson rzucił się w pościg za dziewczyną jadącą na górę ruchomymi schodami. Zaciągnął ją w jedną z bocznych uliczek, gdzie ciężko pobił ją i wielokrotnie zgwałcił.
Nieprzytomną, umierającą dziewczynę na tyłach placu budowy znalazł dopiero półtorej godziny później pracownik budowlany. Przez następnych parę dni dziewczyna była w śpiączce w szpitalu Northwestern Memorial. Kilka miesięcy spędziła w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie od nowa uczyła się chodzić i mówić.
Rufus Carson został aresztowany następnego dnia po zdarzeniu. Testy DNA potwierdziły, że był sprawcą ataku i gwałtu. Mężczyźnie postawiono zarzuty usiłowania zabójstwa, uprowadzenia i napaści seksualnej. Ma on już za sobą bogatą przeszłość kryminalną. W chwili gwałtu był na zwolnieniu za kaucją.
Jeżeli Carson zostanie uznany winnym, grozi mu kara od 22 do 120 lat więzienia, z czego będzie musiał odsiedzieć 85% kary (za przestępstwo seksualne). Prokuratur Mikki Miller wcześniej zapowiadała, że będzie domagać się maksymalnej kary.
Wcześniej, w 2019 i 2020 r. Carson trzykrotnie odrzucił ofertę ugody z prokuraturą, która oferowała mu 30 lat więzienia w zamian za przyznanie się do winy.