Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 06:33
Reklama KD Market

Krwawa sekta

W parną, lipcową noc 1976 dwie młode kobiety wracały z restauracji. Była 1.00 nad ranem, a dziewczęta przed powrotem do domu chciały jeszcze chwilę porozmawiać. Zaparkowały więc pod domem jednej z nich i ucięły sobie w aucie pogawędkę. Nagle zobaczyły za oknem nieznajomego mężczyznę. Podszedł do samochodu i zaczął strzelać…

Głos szatana

Dokładnie przez rok szaleniec terroryzował Nowy Jork. Strzelał do ludzi, siedzących w samochodach albo wracających wieczorami do domów. Zawsze używał tej samej broni kalibru 44, na szczęście nie zawsze strzelał celnie. Kilku osobom udało się przeżyć, było też kilku naocznych świadków, dzięki którym udało się sporządzić kilka portretów pamięciowych. Co dziwne, różniły się one między sobą, ale policja złożyła to na karb niedostatecznego oświetlenia i zdenerwowania świadków.

W kwietniu 1977 roku szaleniec na miejscu kolejnej zbrodni zostawił odręcznie napisany list, podpisany „Syn Sama”. W Memorial Day 1977 roku zabójca wysłał kolejny list do znanego dziennikarza Jimmy’ego Breslina. Znowu podpisał się jako „Syn Sama”, a na dole dodał satanistyczny symbol. Wreszcie, 31 lipca 1977 roku, napastnik uderzył po raz ostatni. Tym razem został zidentyfikowany dzięki zeznaniom świadka.

Świadek widział mężczyznę odjeżdżającego z miejsca zdarzenia tuż po dokonaniu morderstwa z wetkniętym za wycieraczkę mandatem za parkowanie. Był on wystawiony na Forda Galaxy. Auto należało do pracownika poczty, Davida Berkowitza. Policja przeszukała jego samochód i znalazła w nim kolejny list od „Syna Sama” oraz karabin. Kiedy aresztowano Berkowitza, miał przy sobie rewolwer kalibru 44.

Mężczyzna przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów, a sąd nie miał dla niego litości. Został skazany za 6 morderstw i napaści na 365 lat więzienia. Berkowitz przyznał się także do licznych podpaleń. Zapytany, co popchnęło go do zbrodni, wyznał, że był to głos szatana. Diabeł rzekomo przemawiał do Berkowitza za pośrednictwem Harveya, czarnego labradora jego sąsiada, Sama Carra. Biegli sądowi postawili diagnozę – schizofrenia paranoidalna. Mimo to ich zdaniem w chwili popełnienia zbrodni Berkowitz był poczytalny.

Wątpliwości i podejrzenia

Jednak Maury Terry – autor książki o Berkowitzu, który przez wiele lat badał tę sprawę – twierdził, że nie popełnił on sam wszystkich przypisywanych mu morderstw. Dziennikarz po raz pierwszy nabrał podejrzeń, kiedy rozmawiał z jednym ze świadków ostatniej strzelaniny, Tommym Zaino. Tommy zeznał, że morderca Stacy i Roberta był wysoki, szczupły i miał dość długie, ciemne włosy. Kiedy jednak kilka dni później zobaczył Berkowitza, nie rozpoznał w nim widzianego przez siebie napastnika. Zdziwienie dziennikarza wzbudziła również kwestia pozostałych portretów pamięciowych – dlaczego nie były identyczne? Na niektórych sprawca miał krótkie, kręcone włosy, na innych dość długie, podczas gdy niektórzy twierdzili, że napastnik był ostrzyżony na jeża.

Wątpliwości budziła również sprawa żółtego volkswagena, który był zaparkowany niedaleko miejsca, gdzie zastrzelono ostatnie ofiary – Stacy Moskowitz i jej chłopaka Roberta Violante. Pozostawiono go tam około godziny 1.00 w nocy, kiedy doszło do strzelaniny. Świadkowie twierdzili, że wysiadło z niego trzech mężczyzn. Trzydzieści minut później Tommy zauważył, jak ten sam samochód dwukrotnie przejeżdżał obok niego, więc przyjrzał się siedzącym w środku mężczyznom – nie było wśród nich Davida.

Faktem jest, że na tej samej ulicy tej nocy Berkowitz dostał mandat za nieprawidłowe parkowanie. Jednak mieszkanka dzielnicy, Cecilia Davis, zeznała, że widziała Berkowitza pod swoim domem, dwie przecznice od miejsca zbrodni, kilka sekund przed tym, gdy padły strzały. Niemożliwe, aby dotarł tam w tak krótkim czasie. Z kolei piętnaście sekund po strzelaninie świadkowie zauważyli na ulicy dziwnego mężczyznę w peruce, który uciekał i wsiadł do żółtego volkswagena. Na pewno nie był to David Berkowitz.

Na podstawie własnych ustaleń Terry doszedł do przekonania, że Berkowitz należał do sekty satanistycznej, która przez wiele lat działała na terenie parku Untermyer, niedaleko mieszkania Davida. Mieli do niej należeć również przyjaciele Berkowitza, mieszkający po sąsiedzku John i Michael, synowie Sama Carra. Sekta nowojorska miała podobno luźne powiązania z kalifornijską sektą, do której z kolei należał Charles Manson.

Zdaniem Terry’ego, Berkowitz i inni członkowie sekty mieli praktykować składanie ofiar ze zwierząt i picie ich krwi. W jaskini oraz na terenie parku Untermyer znaleziono w ziemi ciała zabitych owczarków niemieckich. Świadkowie twierdzili, że widzieli tam wielokrotnie ludzi w czarnych szatach, odprawiających dziwne rytuały. Terry odkrył, że symbol satanistyczny, identyczny do tego, który wysłany został w liście do Jimmy’ego Breslina, znajdował się również w książce telefonicznej Johna.

Zagadkowa śmierć braci

17 lutego 1978 roku, sześć miesięcy po aresztowaniu Berkowitza, John Carr został znaleziony martwy w mieszkaniu swojej dziewczyny w Północnej Dakocie, gdzie pracował. Początkowo sądzono, że popełnił samobójstwo, ale jego dziewczyna uważała, że został zamordowany. Powiedziała, że miał powiązania z morderstwami „Syna Sama” w Nowym Jorku i że obawiał się o swoje życie. Jeden z lokalnych śledczych również był przekonany, że John został zamordowany, jednak nie był w stanie tego udowodnić.

Terry sądził, że Carr miał powiązania z kultem satanistycznym zarówno w Nowym Jorku, jak i w Północnej Dakocie. Jeden z jego znajomych, Phil Falcon, widział Carra w towarzystwie innego mężczyzny w trakcie odprawiania satanistycznego rytuału. Z kolei współwięźniowie odsiadujący swe wyroki z Berkowitzem twierdzili, że został on wprowadzony do sekty przez brata Johna, Michaela, w 1975 roku. Jednak zanim policja do niego dotarła, Michael zginął w wypadku samochodowym. Zmarł zaledwie osiemnaście miesięcy po Johnie.

Niektórzy uważali, iż Berkowitz wspomniał o Johnie Carrze w liście wysłanym do Jimmy’ego Breslina. W tej korespondencji pisał on m.in. o „Johnie Wheatiesie – gwałcicielu i dusicielu młodych dziewcząt”. Zdaniem Terry’ego, „Wheaties” to przydomek Johna. Jednak policja nigdy nie podjęła tego wątku, choć demoniczny labrador, który miał mordercy wydawać polecenia zabijania ludzi, należał do ojca Johna i Michaela – Sama.

Rozstrzygający dowód na to, że Berkowitz znał braci Carrów, pojawił się podczas wywiadu, jakiego morderca udzielił Terry’emu kilka lat po skazaniu. Berkowitz potwierdził, że byli przyjaciółmi z Michaelem i Johnem. Nie ukrywał, że wszyscy należeli do sekty satanistycznej i razem dokonywali zbrodni. Berkowitz twierdził, że to Michael strzelał podczas napadu w dyskotece Elephas w Bayside w czerwcu 1977 roku. Z kolei John miał pociągać za spust w trakcie strzelaniny z listopada 1976 r.

Rysopis, który świadkowie podali policji po tamtym wydarzeniu, zupełnie nie pasował do Berkowitza. Mężczyzna opisany przez świadków do złudzenia przypominał Johna Carra, co wskazywałoby, że Berkowitz mógł mówić prawdę. Berkowitz odmówił jednak podania informacji o innych osobach zaangażowanych w morderstwa. Stwierdził, że kiedy wstępował do sekty, musiał udostępnić im informacje o swoich najbliższych. Mieli oni zostać zabici, gdyby kiedykolwiek zdradził członków sekty.

Choć od czasu tamtych zbrodni, które wstrząsnęły Nowym Jorkiem, minęło wiele lat, morderca zasugerował, że niektórzy członkowie kultu wciąż żyją i mogą zagrozić jego rodzinie. Berkowitz powiedział także, że obaj bracia Carrowie zostali zamordowani przez wyznawców kultu, aby powstrzymać ich przed ujawnieniem szczegółów działalności sekty.

Policji niespecjalnie chyba zależało na dotarciu do prawdy, mimo oczywistych dowodów na to, że David nie był jedynym sprawcą. Członkowie sekty spotykali się w tym samym parku blisko mieszkania Berkowitza jeszcze dziesięć lat po jego złapaniu, jednak policja nigdy ich nie przesłuchała. Nigdy też nie wyjaśniono, kogo miały przedstawiać portrety pamięciowe ani kto był właścicielem żółtego volkswagena.

Małgorzata Sawicka

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama