W latach trzydziestych minionego wieku środkowa część Stanów Zjednoczonych borykała się z nawracającymi burzami piaskowymi. Gigantyczne chmury pyłu potrafiły piętrzyć się na wysokość 2 mil. Tak było w niedzielę 14 kwietnia 1935 roku, podczas jednej z największych burz piaskowych w historii Ameryki. Jej następstwem był wielki exodus ludności z terenów dotkniętych skutkami zjawiska…
Zgubne rolnictwo
Rejonem, w którym dochodziło do gwałtownych burz piaskowych, był obszar Wielkich Równin, potężny pas łąk preriowych, ciągnący się od Kanady aż po Teksas, pomiędzy rzeką Missisipi a Górami Skalistymi. Co ciekawe, zjawisko w ogóle by nie zaistniało, gdyby nie wywołał go człowiek, a dokładnie ludzka działalność na Wielkich Równinach. Wcześni osadnicy z Europy nie interesowali się tym terenem, ponieważ uznali, że ciągnące się kilometrami prerie nie nadają się pod uprawę. Brak wód powierzchniowych i dostępu do drewna skutecznie zniechęcał przybyszy.
Ale sytuacja zmieniła się zasadniczo, kiedy Kongres Stanów Zjednoczonych wydał w 1862 roku akt prawny o nazwie Homestead Act. Przyznawał on 65-hektarowe działki ochotnikom, którzy zechcą osiąść na Wielkich Równinach. Potem były jeszcze dwie kolejne ustawy ratyfikujące rozdawnictwo 260-hektarowych i 130-hektarowych pól. W efekcie tych posunięć prerie zalała wielka fala osadników, którzy masowo zabrali się za uprawianie ziemi.
Rosnące ceny zboża i coraz większy popyt na nie w Europie podczas I wojny światowej sprawiły, że rolnictwo na równinach rozwijało się na coraz większą skalę. Do tego doszedł jeszcze niezwykle mokry okres w latach dwudziestych. Uznano, że skolonizowane tereny to idealne miejsce na rolnictwo na dużą skalę. Farmerzy intensywnie eksploatowali coraz większe obszary pod uprawę.
Wszystko zmieniło się dramatycznie wraz z rokiem 1930, kiedy nad Wielkie Równiny nadciągnęła niespotykana wcześniej susza i nie opuszczała tego rejonu przez następne dziesięć lat. Wiatry zaczęły wywiewać suchą ziemię. Niegdyś utrzymywały ją w miejscu preriowe trawy. Jednak po urolnieniu tych obszarów, wielokrotnie orana gleba nie miała już żadnego zaczepienia. Ciągnąca się tysiącami hektarów pustynia suchego pyłu zapoczątkowała gwałtowne burze piaskowe. Dla mieszkańców tych terenów nastały czasy koszmaru.
Zaspy pyłu
W 1932 roku odnotowano 14 takich burz, rok później ich liczba się podwoiła. Przybierała też na sile intensywność zjawiska. Jedna z dwóch najgroźniejszych burz piaskowych miała miejsce 9 maja 1934 roku. Jej zasięg był ogromny. Masy pyłu wywiało najpierw aż do Chicago, a dwa dni później suchy pył osiadał nawet na tak odległych miastach jak Cleveland, Boston, Nowy Jork i Waszyngton D.C. Nawet statki na Oceanie Atlantyckim pokryte zostały preriowym pyłem. Przyjmuje się, że ogółem podczas tej burzy przemieściło się 350 milionów ton suchej ziemi z rejonu Wielkich Równin aż po wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych.
Ludzie wieszali mokre prześcieradła na drzwiach, uszczelniali okna, ale i tak zanieczyszczenia znajdowały drogę do wnętrza domów. Podczas burz piaskowych jedzenie i meble pokrywały się warstwą pyłu. Wiele osób zaczęło chorować na płuca. Niekiedy nawiana ziemia tworzyła wielkie zaspy, które trzeba było odgarniać jak śnieg.
Druga burza piaskowa, która nawiedziła Wielkie Równiny 14 kwietnia 1935 roku, okazała się jeszcze bardziej dramatyczna od poprzedniej i przeszła do historii pod nazwą Czarnej Niedzieli. Dzień zmienił się w noc. Widoczność była ograniczona do trzech stóp. Gigantyczna chmura pyłu rozrosła się wtedy na szerokość setek mil i spiętrzyła na wysokość kilku tysięcy stóp. Pośród rannych był mężczyzna, który stracił wzrok. Większość ludzi, którzy znaleźli się w jej zasięgu, miała poważne problemy z oddychaniem.
Wielka migracja
Burze piaskowe zniszczyły dorobek życia tysięcy osadników na prerii. Zwierzęta hodowlane wyginęły, a susza i wywiewana ziemia uniemożliwiały dalszą uprawę roli. Do roku 1934 aż 35 milionów akrów pól nie nadawało się już do użytku, a 125 milionów kolejnych akrów gwałtownie traciło glebę. Osadnicy popadli w biedę. Część straciła domy na skutek burz piaskowych, inni po tym jak banki przejęły ich dobytek. Ponad 500 tysięcy Amerykanów z Wielkich Równin zostało bezdomnymi.
Ludzie zaczęli porzucać swoje farmy i szukać nowego życia na zachodzie Stanów Zjednoczonych. Rozpoczęła się wielka migracja ludności do Kalifornii. W latach 1930-1940 około 3,5 miliona ludzi wyniosło się z terenów prerii. Samą Oklahomę opuściło 440 tysięcy mieszkańców. Dlatego też na przybyszów uciekających przed burzami piaskowymi mówiło się w Kalifornii głównie „Okies”. Na nowej ziemi nie było łatwiej, ponieważ exodus zbiegł się w czasie z Wielkim Kryzysem.
Susza na Wielkich Równinach zakończyła się dopiero w 1939 roku. Rząd amerykański wdrożył liczne programy naprawcze, które miały w przyszłości zapobiec powstawaniu burz piaskowych. Posłużyła temu m.in. wielka akcja posadzenia 200 milionów drzew wzdłuż całego pasa prerii. Już w 1938 roku udało się zredukować ilość wywiewanej ziemi aż o 65 procent. Jednak znaczna część mieszkańców nigdy nie zdecydowała się na powrót na swoje farmy. Przyjmuje się, że dziś jedna ósma populacji Kalifornii to potomkowie emigrantów z pasa nawiedzanych przez burze piaskowe prerii.
Emilia Sadaj