Podczas pandemii koronawirusa z przestrzeni publicznej zniknął gest uścisku dłoni na powitanie lub pożegnanie. Dotykamy się łokciami, kłykciami. Pojawiły się i inne gesty zastępcze, jak namaste (indyjski bezdotykowy gest powitania) lub japoński półukłon. Czy obecnie, w związku z pandemią, nadchodzi koniec uścisku dłoni?
Siedlisko bakterii
Na początku pandemii zostaliśmy porządnie wystraszeni przed podawaniem sobie dłoni. Gregory Poland, amerykański ekspert od chorób zakaźnych, przekonywał, że gdy w pandemii wyciągasz rękę do uścisku, to jakbyś prezentował broń biologiczną. Sam ten gest określił przestarzałym zwyczajem, dla którego nie ma miejsca w kulturze uznającej istnienie bakterii. Doktor Antoni Fauci, naczelny epidemiolog Ameryki, powiedział, że z powodu Covidu już nigdy nie wrócimy do ściskania sobie dłoni.
Fakt. Dłonie to nieprzebrane siedlisko grzybów i bakterii. Jednym uściskiem możemy przekazać nawet 124 miliony bakterii. Według Światowej Organizacji Zdrowia o czystość dłoni dba 70 procent ludzi w krajach średniozamożnych, a w krajach biednych 20 procent. Więc rzeczywiście Gregory Poland ma rację, ostrzegając przed podawaniem sobie dłoni.
Ale czy w kulturze zachodniej możemy obejść się bez tego gestu? Już zakaz podawania sobie dłoni uniemożliwił prawie trzem tysiącom ludzi, by zostali Duńczykami. To wynik dość osobliwego przepisu, który wprowadziła prawica duńska. Otóż walcząc z kulturowymi i religijnymi uprzedzeniami, do ustawy o nabyciu obywatelstwa dodano wymóg uściśnięcia dłoni urzędnika podczas uroczystości naturalizacji. Uroczystość przełożono.
Bez uścisku dłoni nie można stać się Duńczykiem. Ale czy można pozostać człowiekiem? Pytanie wydaje się absurdalne. Jakoś przeżyliśmy ostatni rok, nie ściskając sobie dłoni. Choć wielokrotnie robiliśmy to odruchowo, zapominając o niebezpieczeństwie.
Jednak Shamahi, autorka książki Uścisk dłoni. Chwytliwa historia, uważa, że tego gestu nie potrafimy się wyzbyć. Bo jest on nie tylko społecznym, racjonalnym zachowaniem w obliczu drugiego człowieka, ale przede wszystkim odruchem biologicznym, wpisanym w nasze DNA. Argumentuje, powołując się na licznych ekspertów, że gest ten znany był w naturze już 7 milionów lat temu. Współczesne szympansy również podają sobie dłonie, a konkretnie palce.
Podając sobie dłonie, nasi ludzcy przodkowie pokazywali, że nie trzymają w nich żadnego niebezpiecznego narzędzia, że mają przyjazne zamiary. Shamahi dodaje: „Ten przelotny dotyk jest nam wręcz niezbędny do życia, bo wywołuje poczucie komfortu, tworzy więź i wzbudza sympatię. Daje nam wszystko to, co czyni z nas ludzi”.
Zaufanie i polityka
To nie pierwszy raz w historii, kiedy przestaliśmy ściskać sobie dłonie, nie mówiąc już o pocałunkach w policzki. Tak było podczas epidemii dżumy w XIV wieku. Pod koniec XVIII wieku co dziesiąty mieszkaniec 50-tysięcznej Filadelfii zmarł na żółtą febrę. Później przez kilka dekad mieszkańcy miasta znani byli z tego, że nikomu nie podawali ręki na powitanie.
Przodkowie sprzed tysięcy lat rysowali dłonie w pieczarach. Uścisk dłoni znany był w Asyrii i Babilonii, w starożytnej Grecji i Rzymie. Wyrażał, jak i dzisiaj, że mamy pokojowe nastawienie, chcemy porozmawiać itp.
To gest zaufania i dobrych intencji. Rozpoznanie uściskiem ma na przykład szczególne znaczenie w biznesie. Powiedziała antropolożka Juliana Schroeder: – W interesach bez przerwy spotyka się nowych ludzi i czasem kilka sekund takiej interakcji przesądza o decyzjach wartych miliony dolarów. Według badań Schroeder biznesmeni wolą współpracować z ludźmi, którzy od razu wyciągają rękę do uścisku.
W Stanach Zjednoczonych uścisk dłoni stał się nawet gestem politycznym. Pierwszym prezydentem, który witał gości Białego Domu uściskiem dłoni a nie ukłonem, był Thomas Jefferson. 25. prezydent USA, Wiliam McKinley, wypracował własną metodę powitania. To nie był uścisk, ale muśnięcie, dzięki czemu McKinley mógł witać się z 50 wyborcami na minutę. Prezydent Theodore Roosevelt też był pracowity. Podczas kampanii prezydenckiej jednego dnia uścisnął, jak obliczył jego sztab wyborczy, 8513 dłoni. Później poszedł się wykąpać.
Ostatni taki znany polityczny uścisk dłoni na przywitanie przedstawili prezydenci Donald Trump i Emmanuel Macron – w Paryżu 2017 roku. Trwał 21 sekund. Żaden nie chciał jako pierwszy puścić dłoni rywala, próbując zyskać przewagę psychologiczną.
Ryszard Sadaj