Był genialnym pisarzem i wielkim wizjonerem. Choć tworzył w drugiej połowie XIX wieku, uważany jest za ojca literatury fantastyczno-naukowej. Opisywał zarówno loty w kosmos, jak i łodzie podwodne. Napisał ponad 50 powieści, z których najpopularniejsze to Podróż do wnętrza Ziemi, W osiemdziesiąt dni dookoła świata, Tajemnicza wyspa, Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi i Dzieci kapitana Granta. Juliusz Verne jest rodowitym Francuzem, z domieszką krwi szkockiej ze strony matki, jednak plotki o tym, że jego ojciec był polskim Żydem, długo budziły emocje i dyskusje...
Był dobrze urodzony, gruntownie wykształcony. Jego życie zdeterminował fakt, że urodził się na wyspie na Loarze – w stolicy Bretanii, Nantes. Od dziecka z okna pokoju widział statki, które rozpalały jego wyobraźnię, biegał po dokach i wsłuchiwał się w opowieści prawdziwych wilków morskich. Stąd jako 11-latek nie miał problemu, by dostać się na płynący do Indii statek Coralie, znakomicie bowiem posługiwał się gwarą majtków. Ojciec w porę się zorientował i wysłał za nim ekipę pościgową. Za karę młody Julek przez tydzień siedział w swoim pokoju o chlebie i wodzie. Musiał przyrzec rodzicom, że odtąd będzie podróżował wyłącznie w wyobraźni.
Mieszanka genów
W jego metryce napisano: „Dnia ósmego lutego roku tysiąc osiemset dwudziestego ósmego o trzeciej po południu przede mną, niżej podpisanym zastępcą mera i urzędnikiem stanu cywilnego, przedstawicielem mera Nantes, kawalera Legii Honorowej, stawił się pan Pierre Verne, adwokat, lat dwadzieścia dziewięć, zamieszkały przy ulicy de Clisson w czwartym rewirze i okazał nam dziecię płci męskiej urodzone dnia dzisiejszego w południe, oświadczając, że jest jego ojcem, matką zaś jest pani Sophie Henriette Allote, jego żona, lat dwadzieścia siedem. Dziecięciu temu nadał on imiona Jules Gabriel”. Dokument ten pozostaje czymś więcej niż ciekawostką, biorąc pod uwagę późniejsze emocjonalne dyskusje dotyczące jego pochodzenia.
Był najstarszym z pięciorga rodzeństwa. Miał młodszego brata, Paula, oraz trzy siostry: Annę, Mathilde i Marię. Ich ojciec prowadził w Nantes świetnie prosperującą kancelarię prawną, którą Juliusz miał odziedziczyć. Ale w nim odezwały się jednak geny ze strony matki. Jej ojciec był zamożnym armatorem w Nantes, a „wujek Prudent” (właśc. Prudent Allotte de la Fuÿe), czyli brat dziadka ze strony matki, był podróżnikiem i gawędziarzem, który potrafił rozpalić wyobraźnię Juliusza i jego młodszego brata.
To Paulowi jednak były pisane podróże. Jako osiemnastolatek wyruszył w swój pierwszy rejs na Antyle, podczas gdy jego starszy brat w tym samym czasie wyjechał do Paryża na studia prawnicze. Juliusz był dobrym studentem, bez problemu zaliczał kolejne egzaminy, ale zapału do bycia prawnikiem w sobie nie odnalazł. Uwielbiał natomiast wizyty w galeriach, na odczytach, koncertach i był miłośnikiem teatru. Z pensji, którą co miesiąc wysyłał mu ojciec, nie mógł żyć tak jak chciał, więc głodował i oszczędzał na ubraniu. Frak i buty na wyjście dzielił z kolegą z pokoju.
Pierwsze 15 franków
W Paryżu często bywał wuj de Châteaubourg, który miał dobrą pozycję i znajomości. Bez problemu wprowadził swojego siostrzeńca na salony stolicy. To dzięki niemu przyszły pisarz poznał takie sławy jak Victor Hugo czy Alexander Dumas. Juliusz zaprzyjaźnił się z synem tego ostatniego, Alexandrem Juniorem, często więc był zapraszany do ich bajkowej posiadłości – zamku Monte Christo. Podobno Verne był jednym z kopistów Dumasa seniora a nawet, według plotek, autorem niektórych opowieści podpisanych nazwiskiem Dumas.
Może tak było, najważniejsze jest jednak, że dzięki temu Juliusz miał okazję do szkolenia swojego warsztatu. Ponadto znajomość z rodziną Dumasów zaowocowała tym, że Alexander Dumas zaprosił przyjaciela swojego syna do wystawienia debiutanckiej sztuki w należącym do niego Teatrze Dramatycznym. W 1850 roku odbyła się premiera spektaklu Przełamane słomki. Cieszyła się umiarkowanym powodzeniem, a początkujący dramaturg zarobił na niej zaledwie 15 franków.
Kiedy po zdanych egzaminach prawniczych Verne wrócił do rodzinnego Nantes, oświadczył ojcu, że nie zamierza przejąć rodzinnej kancelarii. Ojciec wstrzymał więc jakiekolwiek świadczenia pieniężne. Juliusz udał się znów do Paryża, gdzie klepał biedę, bo grosze, które wysyłała mu matka, nie starczały na nic. Młody literat szukał pracy. Zatrudnił się jako kopista w jednej z kancelarii prawnych, a nocami pisał to, co grało mu w sercu.
Od czasu do czasu publikował swoje teksty w magazynie Muzeum Rodzinne. Zaczął też interesować się inżynierią i techniką. Zaprzyjaźnił się z Jacquesem Arago, sławnym obieżyświatem, autorem Podróży dookoła świata. Mimo to wtedy wciąż bardziej chciał być dramaturgiem. Zatrudnił się nawet w roli sekretarza w Teatrze Lirycznym, gdzie wystawiał też swoje sztuki. Niestety, wciąż z bardzo umiarkowanym powodzeniem.
Ożenek
Brak sukcesu i pieniędzy tylko potęgowały jego smutek i rozgoryczenie. Juliusz miał nadzieję, że wyjazd do Amiens na ślub jednego z przyjaciół trochę go rozweseli. Wyprawa była nadzwyczaj udana – tam właśnie Verne poznał siostrę panny młodej i swoją przyszłą żonę, Honorine Annę Hebée Morel, z domu de Viane. Od niemal roku była ona wdową z dwiema uroczymi córkami, Valentine i Suzanne. Młodsza o dwa lata od pisarza Honorine była uroczą i spokojną osobą. Miała też jeszcze jeden niewątpliwy atut – majątek. Wzięli ślub 10 stycznia 1857 roku i zamieszkali w Paryżu.
Ponieważ honoraria za publikacje nie były wysokie, Verne za namową szwagra – maklera otworzył swój kantor na giełdzie, który prowadził przez kolejne sześć lat. Odtąd każdy jego dzień miał wyglądać tak samo. Budził się o 5.00 rano i po lekkim posiłku zabierał się za pisanie, które kończył koło 10.00. Potem zajmował się już tylko giełdą i około 9.00 wieczorem szedł spać.
Mimo napiętego kalendarza Verne nie zapomniał o swoich dziecięcych marzeniach związanych z podróżami. Będąc młodym mężem zwiedził między innymi Anglię, Szkocję i Skandynawię. Tę ostatnią podróż skrócił, ponieważ 3 sierpnia 1861 roku Honorine urodziła mu jedynego syna, Michela.
Narodziny pisarza
Rok później nastąpił przełom w karierze literackiej Juliusza. Niejaki Pierre Jules Hetzel szukał autorów do Magazynu Wiedzy i Rozrywki, który planował wydać. Verne miał gotowy wówczas rękopis Pięciu tygodni w balonie, opowiadający o podróży w głąb Afryki. Ponieważ w tym mniej więcej czasie w Afryce zaginęła ekspedycja doktora Davida Livingstone’a, temat ten rozgrzewał ludzi na całym świecie. Pięć tygodni w balonie okazało się bestsellerem, a Hetzel podpisał z Verne’em kontrakt na kolejne tytuły. W myśl umowy pisarz miał mu każdego roku dostarczać co najmniej dwa rękopisy.
Z czasem Verne uznał, że Paryż nie jest najlepszym miejscem do tworzenia, więc przeniósł się wraz z rodziną do małej rybackiej wioski Le Crotoy nad Zatoką Sommy. Wynajął tam okazałą willę i kupił swoją pierwszą łódź, którą nazwał od imienia swojego syna – Michel. Na przemian pisał i żeglował. W tym czasie powstała jego najsłynniejsza trylogia Dzieci kapitana Granta, Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi i Tajemnicza wyspa.
W przeciwieństwie do Karola Maya, który swoje najsłynniejsze książki o Indianach pisał nigdy nie odwiedzając Ameryki, Verne do swojej twórczości podchodził niezwykle rzetelnie i solidnie. Po pierwsze, czytał wszelkie nowinki dotyczące nauki, techniki oraz świata przyrody. Opracował przy tym specjalny system fiszek, pozwalających na stworzenie swoistej bazy danych, z której często korzystał podczas pisania. Ponadto podróżował po Europie, był też w Ameryce i Kanadzie. Odwiedził w sumie 15 krajów.
Choć był płodnym pisarzem, do czego zobowiązywał go też kontrakt z wydawcą, pisanie nie przychodziło mu z łatwością. Być może dlatego, że był wobec siebie niezwykle wymagający. Tak opisywał swoją pracę: „Pracuję bardzo powoli, przykładam do tego ogromną wagę, piszę i przepisuję każde zdanie, aż przybierze satysfakcjonujący kształt. Z powodu owego przepisywania tracę jednak dużo czasu. Nigdy nie jestem zadowolony, dopóki nie zrobię siedmiu czy ośmiu korekt, poprawiam i poprawiam w nieskończoność, do momentu, gdy z pewnością można powiedzieć, że ostateczna wersja tekstu nie nosi śladu podobieństwa do pierwotnego rękopisu”.
Polonica Verne’a
Główny bohater Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi, kapitan Nemo, miał być pierwotnie Polakiem mszczącym się na Rosjanach za krzywdy doznane podczas powstania styczniowego. Jednakże po interwencji wydawcy, który troszczył się o swoje interesy w carskiej Rosji, pisarz usunął polskie pochodzenie swego bohatera. Jedyny ślad, jaki po tym pomyśle pozostał, to portret Tadeusza Kościuszki z napisem „Finis Poloniae!” (Koniec Polski!).
Inny polski akcent w życiorysie mistrza pióra to plotka o polskim, a właściwie żydowskim pochodzeniu Juliusza Verne’a. Głosiła ona, że przyszły pisarz przyszedł na świat w Płocku i nazywał się początkowo Joel Olszewiec. W 1861 roku miał on przybyć do Rzymu, na chrzest, ponieważ chciał pojąć za żonę polską księżniczkę Krzyżanowską, z którą był zaręczony. Do ślubu ostatecznie nie doszło, a Juliusz wyemigrował do Francji, gdzie zmienił nazwisko na Verne (olcha to w starofrancuskim „vergne” lub „verne”).
Co ciekawe, Verne znał tę plotkę. Kiedy pewnego dnia w jego domu zjawił się polski dziennikarz śledzący te doniesienia, pisarz zażartował nawet, że owszem, porwał pewną majętną pannę o nazwisku Krakowianka (Krakovitz), która po kłótni z nim rzuciła się do Jeziora Lemańskiego. Oficjalnie jednak zaprzeczył. W oświadczeniu napisał, że bycie Polakiem uważałby za zaszczyt, do którego jednak nie może się przyznać będąc rodowitym Gaskończykiem.
Jeden z biografów pisarza wyjaśnił źródło tych plotek. Rzeczywiście istniał polski Żyd Julian Olszewiec. Po emigracji do Francji przyjął nazwisko Julien de Verne. Nie miał on jednak nic wspólnego ze sławnym pisarzem. Plotka mimo to żyła własnym życiem. W starych polskich encyklopediach, m.in. Orgelbranda, a także amerykańskich i rosyjskich, Julien Verne i Julien de Verne brani są za jedną i tę samą osobę.
U schyłku życia
W 1885 roku Verne sprzedał swój trzeci, niezwykle luksusowy jacht Michel III. Jakby przeczuwał, że już niedługo nie będzie mógł pływać. 9 marca 1886 roku przed drzwiami swego domu przy rue Charles Dubois 2 w Amiens został postrzelony w biodro i w nogę. Zamachu dokonał jego obłąkany bratanek Gaston. Powodu zamachu nigdy publicznie nie wyjaśniono. Krążyły pogłoski, że Gaston zemścił się na wuju, ponieważ nie chciał on kandydować na urząd prezydenta Francji. Po nieudanej próbie morderstwa swojego stryja Gaston trafił do szpitala dla obłąkanych i spędził tam resztę swoich lat.
Po wypadku Verne coraz rzadziej spotykał się z ludźmi. Zaczęli też odchodzić jego kolejni bliscy – matka i ukochany brat. On sam coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Katarakta prawie zupełnie pozbawiła go wzroku. Miał problemy żołądkowe i zaawansowaną cukrzycę. Był też coraz bardziej głuchy. Jednak do ostatka pracował. Zmarł w swoim domu w Amiens 24 marca 1905 roku w otoczeniu ukochanej rodziny. Pochowany został na tamtejszym cmentarzu La Madeleine.
Verne pozostawił po sobie kilkadziesiąt sztuk teatralnych, opowiadań, powieści i dzieł naukowych. Niektóre rękopisy ukazywały się jeszcze kilka lat po jego śmierci. Gazety publikowały liczne artykuły i wspomnienia poświęcone pisarzowi. Pisano: „Umarł pisarz, którego dzieła stanowiły rozkosz naszych lat młodocianych i którego fantazja budziła w nas marzenia cudowne o wielkich, dalekich podróżach, o przygodach nadzwyczajnych, o niepojętych przewrotach, którymi duch ludzki zdolen jest wstrząsać prawa natury”.
Jego książki przetłumaczono na ponad 94 języki świata, co czyni go drugim (po Agacie Christie) najchętniej tłumaczonym pisarzem na świecie! Oficjalnie Verne’a – wraz z H.G. Wellsem i Hugo Gernsbackiem – uważa się za prekursorów literatury science fiction. Ale zarówno Welles, jak i Gernsback zgodnie twierdzili, że to Verne był jej prawdziwym ojcem.
Małgorzata Matuszewska