Wszystko wskazuje na to, że prezydentowi Bidenowi nie uda się do 4 lipca zaszczepić 70 proc. Amerykanów. Wynika to z prostego faktu: ci, którzy chcieli się zaszczepić, dostali już zastrzyki, natomiast reszta albo się waha, albo jest zdecydowanie przeciwna szczepieniom. Ta ostatnia grupa jest dość zróżnicowana. Tak zwani anti-vaxxers to klasyczni wrogowie stosowania szczepień w ogóle, a szczególnie w przypadku dzieci. Od lat propagują oni niczym nie poparte teorie o tym, że niektóre szczepionki powodują u małolatów autyzm i inne schorzenia. Z premedytacją odmawiają przyjmowania jakichkolwiek zastrzyków i raczej nie da się ich w żaden sposób przekonać o niesłuszności tej postawy.
Czasami do głosu dochodzą też moraliści religijni, którzy twierdzą (błędnie), że niektóre szczepionki przeciw Covid-19 zawierają substancje pochodzące z ciał nienarodzonych dzieci. Choć nie mają racji, gdyż żadna obecnie stosowana szczepionka nie zawiera takich rzeczy, przynajmniej można zrozumieć ich sprzeciw, wynikający z przekonań religijnych.
Jednak istnieje też obóz ludzi mocno stukniętych, którzy propagują egzotyczne teorie spiskowe. Według jednej z nich, każdy zaszczepiony człowiek dostaje po kryjomu mikroprocesor. Przy jego pomocy Bill Gates, który zresztą zarabia na tym procederze wielkie pieniądze, może kontrolować ludzi w dowolny sposób. Jak domniemywam, robi to tylko od czasu do czasu, w przerwach między sesjami pałaszowania wraz z Hillary Clinton porwanych i ugotowanych bobasów.
Inna teoria głosi, że zaszczepieni ludzie stają się magnesami i mogą sobie na ciele wieszać dowolne przedmioty wykonane z żelaza lub stali. W czasie publicznego przesłuchania stanowa pani poseł próbowała powiesić sobie na szyi klucz, ale bez rezultatu. Ponieważ dostałem szczepionkę Pfizera, sprawdziłem, czy wszystkie widelce w kuchennej szufladzie nadal są na miejscu, czy też niektóre z ich wyskoczyły i przylgnęły do mnie. Na szczęście sztućce nadal są tam, gdzie zawsze były.
Niektórzy utrzymują, że szczepionki zmieniają u ludzi DNA, co prowadzi do trwałych i nieodwracalnych zmian. Jest to kompletna bzdura, która jednak zyskała sobie wielu zwolenników. Propagatorzy tej teorii powinni jak najszybciej zostać przymusowo zaszczepieni, tak by zmiany w DNA zmieniły ich z głupoli w ludzi rozsądnych, choć pewnie jest na to za późno. Podobnie jest w przypadku tych, którzy twierdzą, że szczepienie ludzi przeciw Covid-19 powoduje powstawanie nowych wariantów choroby. Jeden z naukowców nazwał piewców tej tezy „kompletnie szurniętymi”, co nie jest być może terminem zbyt precyzyjnym, ale w pełni opisuje sytuację.
Ze wszystkich wymienionych powyżej powodów szczepienia w USA mocno zwolniły, a w niektórych stanach, takich jak Alabama czy Missisipi, praktycznie ustały. Z drugiej strony, w niektórych regionach USA, np. w stanach New Hampshire, Vermont i Waszyngton, zaszczepiono już ponad 70 proc. mieszkańców i w zasadzie zniesiono wszystkie obowiązujące jeszcze do niedawna ograniczenia. Istnieje zatem ryzyko wykształcenia się dwóch Ameryk: jednej wolnej od wirusa, a drugiej ciężko chorej.
Władze niektórych stanów, postawione w obliczu niechęci obywateli do szczepienia się, zdecydowały, że czas na zachęty finansowe. Zaczęło się od Ohio, gdzie ogłoszono, że raz w tygodniu wszyscy właśnie zaszczepieni będą mogli korzystać z loterii, w której główną wygraną jest milion dolarów. Przez mniej więcej dwa tygodnie spowodowało to wyraźny wzrost wykonywanych szczepień, ale dziś wszystko wróciły do normy – okazuje się, że przeciwników szczepionki nie można przekupić nawet dużą sumą pieniędzy. Wkrótce potem w kilku innych stanach wprowadzono podobne loterie. Czasami za zgodę na zastrzyk oferuje się też inne nagrody, np. marihuanę i piwo. Jest to ciekawy pomysł, gdyż człowiek pijany lub na haju może po szczepieniu z powodzeniem zapomnieć o tym, iż jest magnesem kontrolowanym przez Billa Gatesa.
Jednak najciekawszy pomysł zrodził się w Rumunii, gdzie znajduje się słynny zamek Bran, w którym mieszkał rzekomo kiedyś Wład Palownik, powszechnie nazywany Drakulą. To, czy tam naprawdę mieszkał, jest kwestią sporną, natomiast po pewnym czasie wykształciła się teoria, iż zamek Bran był siedzibą wampira, hrabiego Drakuli, o którym napisano wiele książek i który jest bohaterem licznych filmów. Tak czy inaczej, XIV-wieczny zamek jest dziś sporą atrakcją turystyczną, tyle że w wyniku pandemii miejsce to było odwiedzane przez znacznie mniejszą liczbę ludzi niż zwykle.
Lokalne władze wpadły na pomysł darmowego szczepienia Pfizerem wszystkich tych, którzy stawią się u zamkowych wrót w dowolny weekend. Lekarze i pielęgniarki, ubrani w kitle z nadrukowanymi na nich wampirzymi zębami, nikogo nie gryzą w szyję, za to każdy może dostać zastrzyk w ramię, a dodatkowo darmowy bilet wstępu do wszystkich komnat zamku. Celem tej akcji jest zachęcenie ludzi do szczepienia się. Rumunia jest krajem, w którym opór przeciw szczepionkom jest najwyższy w całej Europie Wschodniej. Rumuński rząd prowadzi akcję, której celem jest zaszczepienie do września 10 milionów ludzi, czyli nieco ponad połowy ludności. Będzie to jednak zamierzenie trudne do zrealizowania.
Być może trzeba jakoś skoordynować wysiłki amerykańskie i rumuńskie. Gdyby przed wejściem na zamek Bran oferować nie tylko szczepionki, ale również nieco „trawki”, pół litra palinki i darmowe bilety, być może na zastrzyki zdecydowałoby się znacznie więcej osób. Ja sam bym się zdecydował, ale jestem już zaszczepiony, a poza tym do Rumunii na razie nie można jeździć. Co do siwuchy, będę musiał sam ją sfinansować.
Andrzej Heyduk