Dość niespodziewanie administracja Bidena zaczęła poważnie traktować doniesienia, iż pierwotnym źródłem koronawirusa być może nie był targ w mieście Wuhan, lecz znajdująca się tam placówka badawcza, która zajmuje się wirusologią. Teza taka pojawiła się już za rządów Trumpa, ale nie była wtedy traktowana serio. Skąd taka zmiana nastawienia Bidena? Okazuje się, że może to mieć związek z ucieczką do USA wysokiego rangą chińskiego szpiega...
Chiński szpieg ujawnia
Z nieoficjalnych doniesień wynika, że Dong Jingwei zjawił się w Ameryce wraz z córką, Dong Yang, 10 lutego tego roku. Jeśli to prawda, Jingwei jest najwyższym rangą zbiegiem z Chin w całej historii ludowego państwa. Pracował on w chińskim kontrwywiadzie i w kwietniu 2018 roku powierzono mu tekę wiceministra.
To właśnie ten zbieg miał powiedzieć amerykańskim władzom, że Covid-19 wydostał się przypadkowo z laboratorium Instytutu Wirusologii w Wuhan. Doktor Han Lianchao, były pracownik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, który uciekł na Zachód po masakrze na placu Tiananmen w 1989 roku, twierdzi, że w marcu tego roku Pekin wysłał swoich przedstawicieli na spotkanie z sekretarzem stanu Tony Blinkenem. Mieli oni przekonać Amerykanów, iż Jingweia należy wysłać z powrotem do Chin. Jednak rozmowy, które toczyły się na Alasce, zakończyły się dla Chińczyków fiaskiem, ponieważ Blinken zdecydowanie odmówił wydania zbiega w chińskie ręce.
Należy podkreślić, że doniesienia o ucieczce Donga na Zachód są na razie czystymi spekulacjami i mogą okazać się nieprawdziwe. Jednak były ekspert Pentagonu i CIA Nicholas Eftimiades twierdzi, że Han jest na ogół wiarygodnym źródłem informacji i nie ma żadnych powodów, by kwestionować jego doniesienia. Dong Jingwei po raz ostatni pojawił się publicznie we wrześniu 2020 roku. Potem ślad po nim zaginął, a władze usunęły wszystkie jego zdjęcia z chińskiej wyszukiwarki internetowej Baidu.
Być może w wyniku uzyskanych od chińskiego szpiega informacji amerykańskie agencje wywiadowcze rozważają obecnie dwa prawdopodobne scenariusze – że wirus powstał w wyniku wypadku laboratoryjnego lub że pojawił się w wyniku kontaktu człowieka z zakażonym zwierzęciem. Autorzy wciąż utajnionego raportu amerykańskiego wywiadu – przygotowanego za administracji byłego prezydenta Trumpa – podobno zawarli w nim informacje, że trzech badaczy z Instytutu Wirusologii w Wuhan zachorowało na koronawirusa w listopadzie 2019 roku, czyli co najmniej miesiąc przed przyjmowanym przez Chiny początkiem epidemii.
Choć treść tego raportu nie jest znana, dziennikarze The Wall Street Journal twierdzą, iż pada w nim hipoteza, że wirus wyciekł z chińskiego laboratorium w Wuhan. I że są to doniesienia na tyle wiarygodne, iż zasługują na wnikliwe dochodzenie. Raport został przygotowany w maju 2020 roku przez Lawrence Livermore National Laboratory w Kalifornii i przekazany Departamentowi Stanu. Nie wiadomo, co się z nim dalej działo.
Tajne badania
Doktor Anthony Fauci, dyrektor amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych, wezwał Chiny, aby te ujawniły dane medyczne kilku osób, które mogą dostarczyć ważnych wskazówek dotyczących tego, czy Covid-19 pojawił się w wyniku wydostania się wirusa z laboratorium. Nie ma jednak większych szans na to, by dane te przekazane zostały Amerykanom. Strona chińska twierdzi, że wirus krążył w innych regionach, zanim jego ognisko pojawiło się w Wuhan. Chińczycy twierdzą też, że wirus mógł przedostać się do Chin z innego państwa – np. wraz z mrożoną żywnością lub w związku z handlem dzikimi zwierzętami.
Sam Fauci znajduje się teraz w ogniu krytyki, szczególnie ze strony republikanów. Nadal uważa on, iż bardziej wiarygodna jest hipoteza, że koronawirus przeniósł się na człowieka ze zwierzęcia. Fauci wskazuje, iż nawet jeśli pracownicy laboratorium w Wuhan mieli Covid-19, mogli zarazić się koronawirusem poza swoją placówką. Jednak w przeszłości Fauci twierdził stanowczo, że wszelkie doniesienia o laboratoryjnym pochodzeniu wirusa są bezsensowne i nie mają żadnego uzasadnienia naukowego. Dziś wypowiada się ze znacznie większą ostrożnością.
Innym problemem jest to, że w Instytucie Wirusologii w Wuhan prowadzone są rzekomo tajne badania dotyczące broni biologicznej. Jeśli to prawda, co może potwierdzić Dong, sprawa ta staje się problematyczna dla USA, gdyż chińskie laboratorium wspierane jest częściowo przez amerykańskie fundusze. Fauci broni tego finansowania i twierdzi, że Amerykanie muszą wspierać działanie chińskiej placówki badawczej, ponieważ odgrywa ona dużą rolę w walce z Covid-19.
Jeśli Dong istotnie uciekł do Stanów Zjednoczonych, wyjaśnia to w dużej mierze osłabienie pozycji i autorytetu Fauciego. 26 maja Biden nakazał wszystkim amerykańskim agencjom wywiadowczym przeprowadzenie dokładnej analizy danych dotyczących obu scenariuszy pochodzenia wirusa. Spodziewa się raportu w tej sprawie pod koniec lata. Oznacza to, że oba scenariusze uważane są obecnie przez amerykańskie władze za prawdopodobne, co jest sprzeczne z poglądami Fauciego.
W ostatecznym rozrachunku nie ma większego znaczenia to, skąd się wziął wirus. Jeśli przypadkowo uciekł z laboratorium, nie byłby to przypadek bezprecedensowy. Jeśli jednak został w Chinach wytworzony genetycznie w ramach badań nad nowymi rodzajami broni biologicznej, fakt ten byłby szokujący dla reszty świata i z pewnością oznaczałby dla strony chińskiej liczne międzynarodowe konsekwencje. Być może za dwa lub trzy miesiące dowiemy się znacznie więcej na ten temat. Jednak równie możliwe jest to, że prawdy o genezie tej choroby nie da się już nigdy ustalić.
Krzysztof M. Kucharski