Były prezydent USA Donald Trump naciskał na szefa ministerstwa sprawiedliwości i prokuratora generalnego Jeffreya Rosena, by działał w kierunku odwrócenia wyniku wyborów prezydenckich - wynika z maili ujawnionych we wtorek przez komisję Izby Reprezentantów ds. nadzoru. Trump chciał unieważnienia wyników w kluczowych stanach.
Zaprezentowana przez komisję korespondencja świadczy o tym, że po zwolnieniu swojego ostatniego szefa resortu sprawiedliwości Williama Barra - który uznał publicznie, że nie ma dowodów na znaczące fałszerstwa wyborcze - Trump wielokrotnie wzywał jego następcę, Rosena, i jego współpracowników do intensywnych działań na rzecz stwierdzenia fałszerstw, a nawet anulowania wyników wyborów w kluczowych stanach.
Do maili - wysłanych przez jego personel, ale oznaczonych dopiskiem "od prezydenta" - dołączone były m.in. linki do rzekomych dowodów na fałszerstwa, mimo że były one wcześniej obalone przez ekspertów. Chodziło m.in. o teorie o rzekomych fałszerstwach dokonywanych przez maszyny do głosowania, a także za pomocą włoskich satelitów.
W mailu z 29 grudnia Trump wysłał do Rosena gotowy wniosek do Sądu Najwyższego, domagający się anulowania głosów elektorskich sześciu kluczowych stanów i wnoszący o zorganizowanie tam powtórnych wyborów (mimo że konstytucja nie przewiduje takiej możliwości).
Rosen zeznał przed komisją, że stawiał opór działaniom Białego Domu. W jednym z ujawnionych e-maili zastępca Rosena Rich Donoghue określił żądania prezydenta jako "czyste szaleństwo".
Ujawnione wiadomości są jednym z wielu elementów dokumentujących usilne działania Białego Domu, by odwrócić wynik wyborów. Już wcześniej publikowano m.in. nagrania telefoniczne rozmów Trumpa z odpowiedzialnym za organizację wyborów sekretarzem stanu Georgii, by ten nie zatwierdzał wyników wyborów w tym stanie.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)