Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 20:22
Reklama KD Market
Reklama

Chicagowskie dzieci pod ostrzałem

Chicagowskie dzieci pod ostrzałem

Więcej dzieci niż przed rokiem ofiarami ulicznych strzelanin w Chicago

O niepokojącym trendzie strzelania do dzieci mówiło się już od lata 2020 r. Pandemiczny rok zamknął się liczbą 19 dzieci w wieku do 15 roku życia zastrzelonych w Chicago. Za nami ponad pięć miesięcy 2021 roku, a liczba małoletnich śmiertelnych ofiar przemocy już sięgnęła 10. Działacze na rzecz zaprzestania przemocy z bronią biją na alarm, zaś sprawcom zdaje się być coraz bardziej obojętne, gdzie i do kogo strzelają.

We wtorek 8 czerwca około 6.50 pm 9-latek robił to, co robią dzieci w jego wieku – bawił się na podwórku przed domem. Było to w dzielnicy Back of the Yards w rejonie 5400 S. Morgan St. Nagle matka chłopca zauważyła, że dziecko krwawi. Popędziła z nim do szpitala dziecięcego Comera. Okazało się, że dziecko zostało draśnięte kulą w głowę.

Parę dni wcześniej, w niedzielę 6 czerwca wieczorem, 11-letnia dziewczynka spoza Chicago siedziała w samochodzie w dzielnicy West Pullman na dalekim południu miasta. Nagle ktoś z innego pojazdu otworzył ogień w stronę auta. Kula trafiła dziewczynkę w plecy. Było to około 9 pm w rejonie 11700 S. Michigan Avenue. Krewny pospieszył z dziewczynką do szpitala w Roseland – zdaniem lekarzy, dziecko powinno przeżyć.

15-latka z trojgiem rodzeństwa spędziła czwartkowy wieczór nad jeziorem Michigan w Chicago, świętując urodziny mamy. Rodzina mieszkała za miastem i była ze sobą bardzo zżyta. Około 11.30 pm dzieci ze swoją matką były w drodze powrotnej do Cicero. Stali właśnie na czerwonym świetle na Lake Shore Drive w rejonie Fontanny Buckinghama, gdy z ich furgonetką zrównał się inny samochód. Gdy światło zmieniło się na zielone, ni stąd, ni zowąd ktoś zaczął do nich strzelać. Kula przeszyła ramię 15-latki.

Zdezorientowana rodzina, która nie znała Chicago, popędziła z rannym dzieckiem do szpitala w Berwyn, gdyż był to jedyny szpital, jaki znała. Stamtąd nastolatkę w krytycznym stanie przetransportowano do szpitala uniwersyteckiego Loyoli w Maywood. Według lekarzy, mimo poważnych obrażeń, dziewczynka przeżyje. Rodzina zeznała na policji, że nie znała i nie miała uprzedniego kontaktu z napastnikami. Dziewczynka jest wzorową uczennicą pierwszej klasy liceum Morton East w Cicero.

O cale od dziecka

Aktywista Andrew Holmes, który widział nagranie strzelaniny z monitoringu, powiedział, że strzelający był oddalony od dziecka „o cale”. Holmes zaoferował tysiąc dolarów nagrody za informacje prowadzące do aresztowania i skazania sprawcy. Wyraził nadzieję, że liczne nagrania kamer monitorujących śródmieście zaprowadzą policję do ujęcia sprawcy.

To tylko trzy z kilkudziesięciu historii dzieci postrzelonych w Chicago od początku tego roku. Według raportu sporządzonego przez „Chicago Sun-Times”, aż dziesięcioro dzieci w wieku 15 lat i młodszych zginęło w Chicago od strzałów od początku 2021 roku. O tej samej porze w zeszłym roku zabitych od strzałów było troje dzieci. Wynika z tego, że w bieżącym roku chicagowskie dzieci umierają od kul w tempie trzykrotnie szybszym niż w zeszłym roku. Dziesięcioro dzieci zabitych w ciągu pięciu miesięcy bieżącego roku to także więcej małoletnich ofiar niż w całym roku 2019.

Spośród 1500 ofiar rannych w strzelaninach od początku tego roku, co najmniej 52 to dzieci w wieku 15 lat i młodsze – wyliczyła gazeta „Chicago Sun-Times”. To kolejny zauważalny wzrost, gdyż w zeszłym roku o tej porze dzieci rannych od strzałów było 43. Idzie to w parze z ogólnym, około 20-procentowym wzrostem ogólnej liczby strzelanin w Chicago w porównaniu z zeszłym rokiem.

Kryzys zdrowia publicznego

Wśród przyczyn zbrojnej przemocy działacze na rzecz jej zaprzestania wymieniają niedoinwestowanie dzielnic na południu i zachodzie Chicago, biedę, brak możliwości rozwoju i programów edukacyjnych dla dzieci i młodzieży, łatwy dostęp do broni, a w tym roku dodatkowo znużenie wywołane miesiącami lockdownu.

Zdaniem księdza Michaela Pflegera, proboszcza parafii św. Sabiny, który od ponad 40 lat działa na rzecz zapobiegania przemocy na południu Chicago, przemoc z bronią palną powinna być potraktowana jako kryzys zdrowia publicznego, a władze powinny zastosować podobne środki jak w przypadku COVID-19 – ogromne inwestycje i zaangażowanie wszystkich w proces.

Zdaniem działaczy społecznych, którzy na co dzień stykają się z problemem przemocy z użyciem broni palnej, tocząca się w Chicago otwarta wojna gangów w ostatnich latach zdaje się przybierać na sile. Według chicagowskiego szefa policji w Wietrznym Mieście jest ponad 100 tys. członków 55 znanych grup przestępczych, którzy zgrupowani są w 2,5 tys. mniejszych, skłóconych ze sobą frakcjach.

Ostatnie strzelaniny pokazują, że członkowie rywalizujących ze sobą gangów są coraz bardziej skłonni otworzyć ogień w kierunku rywala, nie zważając absolutnie na nic. Ta „nowa normalność” niepokoi aktywistów dzielnicowych, gdyż ciągnie za sobą zwiększone ryzyko śmierci postronnych osób, w tym niewinnych dzieci.

Pfleger jest zaniepokojony, że strzelaniny, wcześniej wymierzone w konkretne osoby, teraz przybierają charakter masowy – rozprzestrzeniają się na ganki, parki i ulice przed domami. Pfleger dziwi się, że „miasto jako całość nie jest oburzone”. „Nasze dzieci wymierają” – powiedział.

Z kolei aktywista Andrew Holmes w obliczu powtarzających się tragedii z udziałem dzieci, zwrócił się z dramatycznym apelem do rodziców: „Z powodu wzrostu przemocy z bronią, rodzice, proszę was, osłaniajcie i chrońcie swoje dzieci”.

Trend w dobrym kierunku?

W odpowiedzi na raport „Chicago Sun-Times” burmistrz Chicago Lori Lightfoot powiedziała we wtorek 8 czerwca, że choć zdaje sobie sprawę z tego, że dzieci giną od kul, to według statystyk, „patrząc na liczby z roku na rok i z miesiąca na miesiąc, trend idzie w dobrym kierunku”.

Burmistrz skierowała uwagę na sądy, mówiąc, że muszą być otwarte i muszą odbywać się rozprawy, aby ofiary czuły, że „są słyszane przez system sprawiedliwości”.Redukcja przemocy z bronią w Chicago była jedną z obietnic wyborczych Lightfoot.

Nieznaczny spadek przemocy zanotowano w wydłużony weekend Memorial Day, kiedy w ulicznych strzelaniach w Chicago ranione zostały „tylko” 32 osoby, z czego trzy śmiertelnie. Szef chicagowskiej policji David Brown nazwał świąteczny weekend Dnia Pamięci jednym z najspokojniejszych w ciągu 10 lat, zaznaczając, że policja w dalszym ciągu ma bardzo dużo do zrobienia.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama