Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 06:27
Reklama KD Market
Reklama

Szarlatan w lekarskim kitlu

Theodor Morell zawsze był bardzo ambitny i marzył o wielkiej karierze. Nie bez powodu, zamiast parać się nauczaniem jak jego ojciec, wybrał karierę medyka. Jednak w najśmielszych snach nie mógł przypuszczać, że – poza bogactwem – jego kariera przyniesie mu też aż tak wysoką pozycję. W 1936 roku został bowiem zaufanym lekarzem najpotężniejszego człowieka III Rzeszy – Adolfa Hitlera…

Sukcesy i propozycje

Theodor urodził się w 1886 roku w niewielkiej wiosce w Górnej Hesji. Od małego bardzo ambitny a do tego zdolny, z wyróżnieniem skończył wszystkie szkoły i za przykładem ojca wstąpił do seminarium nauczycielskiego. Jednak po roku stwierdził, że jego ambicji nie zaspokoi nauczanie, postanowił więc rozpocząć studia z dziedziny, która interesowała go dużo bardziej – medycyny. Nie był w stanie zdecydować się na jedną specjalizację – psychiatria, immunologia, parazytologia, laryngologia, ginekologia – wszystko go interesowało. Zaczął więc zgłębiać wiedzę we wszystkich fascynujących go dziedzinach.

Po ukończeniu studiów przez jakiś czas pracował jako lekarz okrętowy na statkach pływających z Europy do Ameryki Południowej, by po dwóch latach osiąść na stałym lądzie. I chociaż doktoryzował się z ginekologii, jego domeną stała się urologia. Otworzył wymarzony prywatny gabinet i szybko stał się jednym z najlepszych specjalistów od chorób wenerycznych w Berlinie. Dzięki małżeństwu z zamożną aktorką Johanną Möller mógł przenieść gabinet na Kurfürstendamm, jedną z najbardziej prestiżowych ulic Berlina. W jego poczekalni spotykali się najbardziej znani politycy, biznesmeni, aktorzy i muzycy.

Odnosił sukcesy w leczeniu najbardziej skomplikowanych przypadków, w czym pomagało jego wszechstronne wykształcenie. Jego sława świetnego specjalisty dotarła również poza granice Niemiec – wielokrotnie składano mu bardzo lukratywne oferty pracy w innych krajach, lecz nie był nimi zainteresowany. Propozycje, by zostać osobistym lekarzem szacha Persji albo króla Rumunii, nie przekonały go do opuszczenia Niemiec. Dzięki koneksjom żony brylował wśród niemieckiej socjety, poznając najbardziej wpływowych ludzi w kraju. W 1936 roku został przedstawiony znanemu fotografowi Heinrichowi Hoffmannowi, bliskiemu przyjacielowi Hitlera.

Najważniejszy pacjent

Hoffmann cierpiał na wstydliwą przypadłość – chorował na rzeżączkę. Chciał do swojego domu w Monachium ściągnąć najlepszego lekarza w kraju – Theodora Morella. Jednak ten odmówił porzucenia swej lukratywnej berlińskiej praktyki. Ku zdziwieniu Morella, wkrótce potem odebrał telefon z samej Kancelarii III Rzeszy z informacją, że Hitler wysyła po niego swój prywatny samolot, aby zabrać go do Monachium. Wódz bardzo martwił się o zdrowie Heinricha. Niedawno zmarł jego kierowca i zarazem ulubieniec Julius Schreck, a kanclerz nie chciał ryzykować utraty kolejnego zaufanego przyjaciela. Osobiście poprosił więc Morella o zajęcie się Hoffmannem.

Lekarz nie mógł odmówić wodzowi i poleciał do Monachium. Po kilkutygodniowej kuracji ogłosił, że jego pacjent wrócił do zdrowia. Hitler, zadowolony z efektów współpracy, polecił go swojej przyjaciółce Ewie Braun, a pod koniec 1936 roku zaprosił do swojej posiadłości w alpejskim Obersaltzberg. Wizyta nie miała jednak charakteru czysto towarzyskiego – Hitler chciał poradzić się lekarza w sprawie nieustannego bólu żołądka i swędzącej wysypki na nogach. Żaden z jego dotychczasowych lekarzy nie potrafił mu pomóc.

Morell postanowił spróbować i poddał go wszechstronnym badaniom. Badania krwi, moczu, serca i płuc nie wykazały żadnych nieprawidłowości, Morell doszedł więc do wniosku, że jego nowy pacjent jest hipochondrykiem. Jednak nie zamierzał dzielić się z wodzem swoimi wnioskami. Podjął się „wyleczenia” kanclerza i zobowiązał się, że w ciągu pół roku jego dolegliwości znikną. Rozpoczął dożylne wlewy dużych dawek witamin oraz wyciągów ze zwierzęcych serc i wątroby, nakazał również zażywanie specyfiku zawierającego pałeczki coli, który miał pomóc w zdiagnozowanych niedoborach flory bakteryjnej.

Wprawdzie wielu lekarzy miało wątpliwości co do skuteczności kuracji stosowanej przez Morella, ale Hitler nikogo nie słuchał. Święcie wierzył w tabletki i zastrzyki, a co za tym idzie, w terapię swojego nowego lekarza. I nie zawiódł się – w ciągu sześciu miesięcy wszystkie dotychczasowe objawy ustąpiły.

Hipochondria i histeria

Przez dziewięć lat Morell szprycował Hitlera najróżniejszymi specyfikami – w jego zapiskach widnieje ponad 90 różnych preparatów. Na długiej liście zażywanych przez Hitlera środków znajdowały się na przykład glukoza zmieszana z amfetaminą i hormony. Na infekcję aplikował końskie dawki sulfonamidów, na wzdęcia i skurcze – strychninę i atropinę, a na ból zatok kokainę.

Przez pierwsze cztery lata kuracji Hitler czuł się bardzo dobrze. Kiedy jednak latem 1941 roku niemieckie wojska wkroczyły do ZSRR, zdrowie przebywającego w kwaterze w Wilczym Szańcu wodza znów się pogorszyło. Stres sprawił, że wróciły problemy żołądkowe – wódz zmagał się z ciężką biegunką. Był tak słaby, że nie był w stanie stawić czoła buntującym się generałom, którzy domagali się zmiany strategii i szybkiego marszu na Moskwę. Hitler wezwał więc do siebie Morella.

Sytuacja była poważna – Führer domagał się natychmiastowych efektów, więc spanikowany lekarz wstrzyknął mu końską dawkę wielowitaminowego preparatu – vitamulinu z wapnem oraz wyciąg z serc, nadnerczy, wątroby i trzustki zwierząt. Zaordynował również preparat z fosforem oraz dolantynę, silnie uzależniający lek o działaniu podobnym do morfiny. Na efekty nie trzeba długo czekać – po dwóch dniach stan Hitlera uległ znacznej poprawie i Führer mógł wrócić do swoich obowiązków.

Z odnalezionych przez historyka Davida Irvinga notatek Morella, przejętych po wojnie przez amerykański wywiad, wynika, że niemal każdemu znaczącemu wydarzeniu na froncie towarzyszyła niedyspozycja wodza. Stalingrad i El Alamein – bóle w podbrzuszu. Utrata Tunisu – zaparcia. Desant aliantów na Sycylii – zaparcia skurczowe jelit. Powstanie Warszawskie – ból zatok. Zbombardowanie Drezna – problemy z oczami. Kursk i D-Day – zapalenie spojówek i ciężka grypa. Lądowanie w Normandii Hitler przespał, nafaszerowany dzień wcześniej przez Morella lekami nasennymi.

„Morell ordynował tabletki i drażetki, środki pobudzające i uspokajające, pijawki i szczepy bakteryjne, gorące okłady i zimne kataplazmy oraz tysiące zastrzyków. Każdego roku do mięśni i żył łatwowiernego Führera tłoczył całymi litrami tajemnicze płyny; ręce Hitlera nosiły tak wiele śladów po coraz to nowych iniekcjach, że jego medyk nie miał w końcu gdzie wbić igły” – zapisał Irving we wstępie do Tajnych dzienników lekarza Hitlera.

Bliscy współpracownicy Führera na własne oczy widzieli niszczące efekty działalności lekarza. Wielu z nich sądziło, że jego celem nie było przywrócenie Hitlerowi zdrowia, ale powolne uśmiercenie. Ale Hitler nikogo nie słuchał. Uważał swojego lekarza za pioniera, którego nowatorskie metody z czasem zostaną uznane przez świat nauki. Wątpiących w jego umiejętności dymisjonował i usuwał ze swojego otoczenia.

Bolesny upadek

W miarę jak sytuacja na froncie zmieniała się na niekorzyść Niemiec, dolegliwości wodza przybierały na sile. Nieustanny stres a także lata wyniszczających kuracji sprawiły, że stał się wrakiem człowieka. Jak wynika z zapisków Morella, wiosną 1945 roku zupełnie nie przypominał dawnego siebie – był siwy, zgarbiony, powłóczył nogą, lewą rękę miał całkiem nieruchomą, jedno oko zmętniałe. Dopiero na kilka dni przed swoją śmiercią zwrócił się przeciwko Morellowi, każąc mu się wynosić.

Morell zdołał uciec z obleganego Berlina do Monachium, gdzie aresztowali go Amerykanie. Po przesłuchaniu został umieszczony w przerobionym na więzienie dla nazistów obozie w Dachau. W 1947 roku, m.in. z uwagi na stan zdrowia, zwolniono go z zarzutu popełnienia zbrodni wojennych. Zmarł w maju następnego roku.

Małgorzata Sawicka


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama