Na Florydzie wypuszczono na wolność genetycznie modyfikowane samce komara. Kiedy będą się łączyć w pary z lokalnymi samicami, ich wspólne potomstwo nie będzie dożywać wieku rozrodczego. Celem niezwykłego eksperymentu jest ograniczenie populacji tych owadów a tym samym likwidacja groźnych chorób, które one przenoszą...
Groźny komar
Projekt wystartował pod koniec kwietnia na archipelagu Florida Keys. Jest to pierwszy taki projekt na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Za jego przeprowadzenie odpowiada brytyjska firma biotechnologiczna Oxitec. Jej specjalność to produkcja żywych insektycydów, czyli środków owadobójczych pod postacią owadów. Na celowniku jest gatunek komara o nazwie Aedes aegypti, który roznosi niebezpieczne dla człowieka choroby.
Jedną z nich jest żółta febra, która objawia się wysoką gorączką, bólem mięśni i ustępuje zwykle już po pięciu dniach. Jednak 15 procent chorych rozwija poważne symptomy, takie jak żółtaczka i krwotok układu pokarmowego. Blisko miliard ludzi żyje w rejonach, gdzie żółta febra występuje powszechnie. Komar Aedes aegypti roznosi wirusa dengi z charakterystyczną wysypką. Co roku na tę chorobę zapada około 390 milionów ludzi, z czego 40 tysięcy umiera. Jest jeszcze wirus Zika, zakażenie, które daje co prawda często łagodne objawy, ale dla kobiet w ciąży stanowi poważne zagrożenie. Wywołuje u płodu małogłowie, uszkodzenia mózgu oraz inne wady rozwojowe.
Stany Zjednoczone zaczęły gorączkowo szukać sposobów na pozbycie się problematycznych komarów z gatunku Aedes aegypti po tym, jak w latach 2009-2010 na terenie Florydy odnotowano w różnych miejscach lokalne wybuchy dengi oraz gdy w 2016 roku gwałtownie wzrosła liczba zarażonych wirusem Zika w USA. W 2015 roku odnotowano zaledwie 62 przypadki. W dodatku wszyscy chorzy zarazili się wirusem podczas podróży do krajów zwiększonego ryzyka. Rok później zakażonych było 5168 osób. Niepokojące było również to, że aż w 224 przypadkach do zarażenia doszło przez ukąszenie komara na terenie Stanów Zjednoczonych.
Amerykanie przestraszyli się, że zakażone owady rozprzestrzenią się po całym kraju. Walka z nimi przy pomocy tradycyjnych metod, czyli środków owadobójczych, nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Komary wyrobiły sobie na nie odporność. Niewiele pomogły też ryby z gatunku Gambuzja pospolita, która żywi się larwami komara. Dlatego Amerykanie zwrócili się ku niekonwencjonalnym, kontrowersyjnym rozwiązaniom, jakie proponuje inżynieria genetyczna. I tak w 2016 roku amerykańska Agencja Żywności i Leków wydała wstępną zgodę na zastosowanie genetycznie modyfikowanych komarów w walce z wirusem Zika.
Gen samounicestwiający
Dlaczego zdecydowano się przeprowadzić eksperyment na Florydzie? Ponieważ większość przypadków zarażenia wirusem Zika na terenie USA miało miejsce właśnie w tym stanie. Aedes aegypti stanowi tam zaledwie 4 procent całej populacji komarów, a odpowiada praktycznie za wszystkie choroby przenoszone przez te owady na człowieka w tym rejonie.
W jaki sposób genetycznie modyfikowane komary mają ograniczyć rozprzestrzenianie się takich chorób jak Zika? Będą się łączyć w pary z dzikimi samicami i przekazywać wspólnemu potomstwu specjalnie modyfikowany gen. Sprawi on, że młode komary nie będą dożywały wieku dorosłego, lecz będą umierały na etapie rozwoju larwowego. Dzięki temu nie zdążą się rozmnożyć.
Gen samounicestwiający ma działać tylko u samic, bo to one są odpowiedzialne za ukąszenia i roznoszenie chorób. Męskie potomstwo komarów GMO będzie dożywało wieku rozrodczego, by zapładniać kolejne dzikie samice i przekazywać im zgubny gen. Naukowcy wierzą, że w ten sposób liczebność niebezpiecznych owadów zostanie mocno zredukowana.
Komary z laboratorium zostały ponadto zaopatrzone w genetyczny znacznik fluorescencyjny, dzięki czemu pod wpływem określonego rodzaju światła będą się świecić, co ułatwi ich identyfikację w celach monitoringu. Jeśli wyniki obserwacji będą zadowalające, w drugiej fazie eksperymentu na wolność zostanie wypuszczonych kilkadziesiąt milionów komarów modyfikowanych genetycznie.
Eksperyment Park Jurajski
Firma Oxitec twierdzi, że przedsięwzięcie na pewno przyniesie obiecujące rezultaty. Podobne eksperymenty przeprowadzono już w kilku miejscach na świecie. Źródła podają, że na Kajmanach, w brazylijskim mieście Jacobina oraz w Panamie udało się zmniejszyć populację komarów Aedes aegypti o 90 procent. Ale słychać też głosy krytyki i sprzeciwu. Niektórzy twierdzą, że w Brazylii część żeńskiego potomstwa komarów z laboratorium przetrwało do dorosłości. Większość oponentów wyraża obawy co do bezpieczeństwa projektu. Jaydee Hanson, naukowiec z Międzynarodowego Centrum Szacowania Technologii, nazwał go „eksperymentem na miarę Parku Jurajskiego”.
Oxitec czekał całą dekadę, by wdrożyć program. Mieszkańcy Florydy długo stawiali opór argumentując, że nie chcą być królikami doświadczalnymi. Martwili się również, że redukcja populacji komarów przyniesie szkodę dla lokalnego ekosystemu. Pod znakiem zapytania stanie istnienie wielu zagrożonych gatunków ptaków, owadów i ssaków, które żywią się komarami. A powodzenie projektu może doprowadzić do jeszcze śmielszego i szerszego stosowania różnego rodzaju produktów GMO. Grożono nawet, że gdy już Oxitec ruszy ze swoim programem, to w okolicy pudełek z larwami z laboratorium zostanie rozpylony środek owadobójczy. Dlatego firma nie ujawniła informacji o miejscach, gdzie uwolniono komary.
Był jeszcze jeden problem. Naukowcy z Oxitec chcieli, by owady modyfikowane genetycznie mogły rozmnażać się w warunkach laboratoryjnych. Dlatego opracowano mechanizm blokowania genu samounicestwienia. Temu ma służyć tetracyklina. Tak się składa, że antybiotyk ten wykorzystuje się na dużą skalę na komercyjnych plantacjach cytrusów. Firma obiecała, że uwolni owady w bezpiecznej odległości od tych miejsc. Wszelkie zebrane dane, uwagi i zastrzeżenia oceni następnie amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (U.S. Environmental Protection Agency) i zdecyduje, czy programem objąć całe Stany Zjednoczone.
Emilia Sadaj