Niedawno pojawiła się wiadomość, że najbogatszy człowiek świata, Jeff Bezos, zlecił budowę wielkiego luksusowego jachtu za 500 milionów dolarów. Jednostka ta, znana na razie jako Y721, powstaje w Holandii, gdzie buduje ją firma Oceanco. Ma zostać oddana w ręce właściciela już za kilka miesięcy...
Łódź podwodna na pokładzie?
Cena jachtu może porażać, ale dla szefa firmy Amazon pół miliarda dolarów to fraszka. W roku 2020 tylko w jednym miesiącu fortuna Bezosa powiększyła się o 13 miliardów dolarów. W roku 2013 Bezos kupił dziennik The Washington Post za 250 milionów dolarów, a zatem za sumę o połowę mniejszą niż cena jachtu. Natomiast w tym roku Amazon zbija krocie, gdyż ludzie w warunkach pandemii coraz częściej uciekają się do zakupów przez Internet.
Trójmasztowy okręt ma długość 417 stóp (127 metrów) i posiada rzekomo niezwykle luksusowe wyposażenie. Ponadto ma być wspomagany przez mniejszą jednostkę, na pokładzie której znajduje się lądowisko dla helikoptera, a w ładowni przewożone będą samochody, motorówki i być może nawet miniaturowa łódź podwodna. Specjaliści twierdzą, że budowa tak wielkiej jednostki zabrała zapewne kilka lat i dała zatrudnienie co najmniej 400 osobom. Ponadto eksploatacja tego luksusowego jachtu wymagać będzie zapewne zatrudnienia 60-osobowej załogi. Koszt roczny korzystania z Y721 wyniesie ok. 50 milionów dolarów.
Pewne jest to, że do wykończenia wnętrz jachtu Bezosa zatrudniono niezliczonych rzemieślników, którzy spełnili każdą zachciankę zleceniodawcy. Zwykle każda jednostka tego rodzaju posiada wystrój wnętrz zamówiony z wszelkimi detalami przez nabywcę. Mówi się na przykład o tym, iż rosyjski oligarcha Andriej Melniczenko kazał jedną ze ścian na swoim jachcie wyłożyć garbowanymi skórami ryb z gatunku płaszczek. Niemal na pewno Bezos nie skopiuje tego pomysłu.
Jednak szczegółów konstrukcji jego jachtu tak naprawdę nikt nie zna. Poza samym nabywcą, który nie jest skłonny do rozmów na ten temat. Jeśli chodzi o firmę Oceanco, wiadomo, że wcześniej zbudowała ona jacht Black Pearl, którego kadłub ma długość 350 stóp. Holenderska stocznia ma dziś niezwykle dużo roboty, ponieważ zamówienia na luksusowe jachty napływają z całego świata w rekordowym tempie.
Jak wynika z danych U.S. National Marine Manufacturers Association, w roku 2020 sprzedaż wielkich jachtów osiągnęła największy od 13 lat poziom, a obecny rok zapowiada się jeszcze lepiej. Sam Tucker, szef firmy Vessels Value, twierdzi, że zapotrzebowanie na luksusowe jachty jest obecnie ogromne i że nawet jachty używane znajdują szybko nabywców. Jego zdaniem obecnie w eksploatacji znajduje się niemal 10 tysięcy jachtów o długości kadłuba większej niż 65 stóp. 85 proc. tych jednostek posiada napęd silnikowy, a pozostałe jachty napędzane są wyłącznie żaglami.
Tajemnica i prywatność
W niektórych nowych jachtach stosuje się nowatorskie rozwiązania. W innej stoczni holenderskiej, Feadship, zbudowano jednostkę Savannah o długości 272 stóp (83 metry), która napędzana jest hybrydowym silnikiem spalinowo-elektrycznym. Ciekawostką jest podwodny salon, przez którego przezroczyste ściany można oglądać oceaniczną faunę i florę. Nie ujawniono na razie, dla kogo łódź ta została zbudowana i całkiem możliwe jest to, iż właściciela nigdy nie poznamy.
Don Denison, który zajmuje się sprzedażą jachtów w Lauderdale na Florydzie, wyjawił, że w czerwcu ubiegłego roku, po pierwszym, najbardziej niepokojącym okresie pandemii, nagle doszło do prawdziwej eksplozji zainteresowania jachtami. Jego firma w roku 2020 sprzedała w sumie 1008 łodzi, o 35 proc. więcej niż w roku poprzednim. W roku bieżącym sprzedaż prawdopodobnie wzrośnie o następne 30 proc.
Nabywcami niezwykle drogich i dużych jachtów nie są wyłącznie indywidualni milionerzy. Kupują je też często duże korporacje, które następnie wypożyczają łodzie swoim klientom lub wspólnikom. W światku tym obowiązuje zachowywanie tajemnicy. Niemal pewne jest na przykład to, że luksusowe jachty posiadają Mark Zuckerberg i Bill Gates, ale nic o tych jednostkach nie wiadomo. Możni tego świata zwykle kupują takie łodzie po to, by móc się skutecznie izolować od reszty społeczeństwa.
Kiedy tajemnice bywają czasami łamane, zwykle nie kończy się to zbyt dobrze. W ubiegłym roku hollywoodzki miliarder David Geffen napisał w Internecie, że jest „uwięziony” przez pandemię na swoim jachcie, zacumowanym gdzieś w tropikach. Internauci nie pozostawili na nim suchej nitki, oskarżając go o obojętność wobec cierpień zwykłych ludzi oraz zarozumialstwo.
Ciekawscy i reporterzy z różnych zakątków świata często koczują przed stocznią Oceanco, by notować numery identyfikacyjne lądujących tam prywatnych odrzutowców. Czasami udaje im się w ten sposób zidentyfikować miliarderów, którzy przybywają tam na inspekcję zamówionych jachtów lub po ich odbiór. Jednak kluczem do sukcesu jest zachowanie jak największej prywatności.
W czasach renesansu bogaci ludzie budowali wielkie, wspaniałe katedry, mające być pomnikami ich bogactwa i sukcesu, którym ostentacyjnie patronowali. Z jachtami jest podobnie, tyle że ich posiadaniem nikt się specjalnie nie chwali. Ogromna łódź jest miejscem niezwykle prywatnym i dobrze strzeżonym, a porównać to można do mieszkania na jakiejś prywatnej wyspie lub zbudowanym na własne potrzeby miasteczku.
Ponadto współcześni właściciele luksusowych jachtów nie ograniczają się już tylko do żeglowania po znanych na całym świecie kurortach, takich na przykład jak Monako, gdzie łatwo jest ich wypatrzyć. Coraz częściej odwiedzają bardziej egzotyczne miejsca, np. Papuę-Nową Gwineę lub porty poza kołem polarnym. Tam niemal nigdy nikt im nie przeszkadza.
Andrzej Malak