Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 00:25
Reklama KD Market

Spór o duchy

Arthur Conan Doyle, który stworzył najbardziej racjonalnego detektywa w historii literatury, do końca życia wierzył w istnienie duchów. I w to, że można się z nimi porozumiewać. Harry Houdini, jeden z najsłynniejszych iluzjonistów, który czarował publiczność magicznymi sztuczkami, udowadniał, że żyjący ludzie nie mogą kontaktować się z duchami...

Mistrz iluzji i reklamy

Harry Houdini urodził się w Budapeszcie. Wtedy nazywał się Erik Weiss. Był synem rabina. Kiedy miał 4 lata, rodzina wyemigrowała do USA. Tam młody Harry zakochał się w cyrku. Przesiadywał w nim całymi dniami. Iluzjoniści pokazywali mu, jak wykonują swoje sztuczki. Akrobaci uczyli go różnych ćwiczeń na przyrządach gimnastycznych. Stąd też Harry, mając 9 lat, zadebiutował przed publicznością występem na trapezie.

Ale Houdini był bystrzejszy i zdolniejszy od swoich nauczycieli. Pod każdym względem. I wtedy, kiedy trzeba było używać inteligencji, aby omamić widzów. I w pokazach, do których potrzebna była niesamowita sprawność ciała. I przede wszystkim w dziedzinie reklamy. Nikt nie potrafił nagłaśniać swoich występów tak jak Houdini.

Początkowo zajmował się tradycyjnymi sztuczkami z kartami. Nazywał siebie królem kart. I rzeczywiście z kartami mógł robić, co tylko chciał. Pojawiały się w jego rękach albo znikały, żeby znaleźć się w kieszeni widza stojącego dziesięć metrów dalej.

To mu jednak nie wystarczało. Przestawił się na pokazy, podczas których uwalniał się z pęt, łańcuchów i kaftanów bezpieczeństwa. Zakopywano go skutego kajdanami w trumnie. Związany skakał do rzeki z mostu. Zamykany był nago w najpilniej strzeżonych celach więziennych. Zawsze potrafił się uwolnić.

W 1913 roku pokazał swą najbardziej znaną sztuczkę, „wodną komorę chińskich tortur”. W pozycji nogami do góry zamknięty był w skrzyni ze stali i szkła do pełna zalanej wodą. Musiał wstrzymać w niej oddech na kilka minut. Ale wyłaniał się triumfalnie. Publiczność szalała. Później zajmował się sztuką iluzjonistyczną.

Był zapraszany do najsławniejszych klubów na świecie. Na londyńskim hipodromie sprawił, że ze sceny zniknął afrykański słoń wraz z treserem. Pod sceną znajdował się basen, o czym widzowie nie wiedzieli.

Także w dziedzinie autoreklamy był mistrzem. Podczas tournée na antypodach Houdini na dwupłatowym samolocie wykonał pierwszy kontrolowany lot w historii Australii. W 1919 roku utworzył przedsiębiorstwo Martinka & Co., pierwszą firmę w branży iluzjonistycznej w USA. Firma ta istnieje do dzisiaj. Założył także wytwórnię filmową. Wyprodukował dwa filmy, do których napisał scenariusze i sam w nich występował.

Dedukcja i wiara

Arthur Conan Doyle pochodził z zubożałej rodziny arystokratycznej. Jego ojciec, alkoholik i narkoman, znęcał się nad żoną i dziećmi. Matka Arthura dorabiała jako praczka, aby wyżywić dzieci.

Arthur ukończył studia medyczne i do 30. roku życia prowadził praktykę lekarską. Później, zmotywowany pierwszymi sukcesami literackimi, parał się wyłącznie piórem. Pisał różne powieści – historyczne, fantastyczno-naukowe, sensacyjne. Ale największą popularność przyniosła mu seria opowieści o Sherlocku Holmesie, londyńskim detektywie, który metodą dedukcji rozwiązywał najbardziej skomplikowane zagadki kryminalne. Był też proszony przez policję o pomoc w prawdziwych sprawach o morderstwa.

Oprócz pisarstwa Conan Doyle zajmował się spirytyzmem. Jest autorem dwutomowego dzieła Historia spirytyzmu (1926 r.). Wierzył w możliwość komunikacji z duchami. Więcej, wierzył, że na ziemi żyją elfy – małe ludziki ze skrzydełkami. Jak to możliwe, że jeden z najbardziej logicznych umysłów XX wieku stał się gorliwym spirytystą?

Magia spirytyzmu

Spirytyzm – wiara w pojawianie się dusz zmarłych i w możliwość porozumiewania się z nimi na specjalnych seansach, za pośrednictwem medium. Wiara w istnienie duchów to najstarsze wierzenie ludzkości. Najstarsze formy kultu religijnego – np. szamanizm – opierają się na nawiązywaniu kontaktów z duchami zmarłych przodków. Przekonanie, iż duchy zmarłych są aktywnie obecne wśród żyjących, było rozpowszechnione na całym świecie.

Także w Europie. To przekonanie na przemian malało lub rosło. Rosło po wojnach, w których ginęło wielu ludzi. Rodzinom zabitych trudno było pogodzić się ze śmiercią mężów czy synów, więc za wszelką cenę szukali potwierdzenia, że oni żyją w innym wymiarze. Wywoływali duchy swoich najbliższych, mimo że ta praktyka była mocno potępiana przez Kościoły chrześcijańskie.

Francuski naukowiec Allan Kardec – połowa XIX wieku – postanowił sprzeciwić się negowaniu znaczenia „duchowości” w rozwoju ludzkości. Uważał, że istnienie życia po śmierci może być udowodnione. I zrobił to, nawiązując kontakty z duchami zmarłych z pomocą medium. Domniemane wyjaśnienia istnienia duchów doprowadziły go do stworzenia nowego systemu filozoficznego – spirytyzmu. Kardec był przekonany, że spirytyzm pomoże w doskonaleniu ludzi.

Po I wojnie światowej zainteresowanie spirytyzmem odżyło na nowo i trwało aż do wybuchu kolejnej wojny. Wywoływali duchy, na różne sposoby, ludzie każdego stanu. Praczki, poeci, koronowane głowy. A jeszcze wcześniej, po wojnie secesyjnej w Stanach Zjednoczonych, Amerykanów także ogarnął szał wywoływania duchów. W tamtym czasie na terenie USA istniało 742 kościołów spirytystycznych oraz 30 tysięcy wyszkolonych w tej dziedzinie duchownych – mediów, jasnowidzów, okultystów. Sam Abraham Lincoln organizował wraz z żoną seanse spirytystyczne przy świecach.

Pogromca duchów

Trend metafizyczny zagarnął także Harry’ego Houdiniego i Arthura Conan Doyle’a. Każdego inaczej. Sztukmistrz i iluzjonista początkowo uległ swoistemu urokowi wywoływania duchów. Był jednak dobrym obserwatorem. Sam żył z mamienia ludzi sztuczkami. Z łatwością wykrywał oszustwa medium, którzy za swoje seanse kazali sobie słono płacić.

Przełomowym wieczorem dla Houdiniego był seans, na którym medium wywoływało ducha jego zmarłej matki. Matka mówiła w języku angielskim, którego nigdy nie poznała. Wtedy właśnie zdemaskował słynne medium Minę Crandon. Od tej chwili poświęcał dużo czasu na demaskowanie medium i jasnowidzów. Kiedyś sam wystąpił jako medium, włącznie z ektoplazmą wypływającą z ust, po czym zdemaskował samego siebie.

Był bezwzględny w tropieniu oszustów. Na seanse spirytystyczne przychodził anonimowo, w towarzystwie reportera i oficera policji. Ujawniał oszustwa, pokazując, na czym one polegają. Pomagała mu w tym praktyka w sztuce iluzji. Został członkiem naukowego komitetu, który oferował wysoką nagrodę pieniężną każdemu, kto zademonstruje paranormalne zdolności, nie posługując się oszustwem. Nagroda nigdy nie została wypłacona. Houdini zyskał wówczas sławę pogromcy duchów.

Conan Doyle, początkowo sceptyk, stał się wielkim orędownikiem spirytyzmu. Zaczął wierzyć w duchy w latach, gdy tworzył Sherlocka Holmesa. Niektórzy biografowie uważają, że Doyle’a w spirytyzm popchnęły osobiste nieszczęścia. Podczas I wojny światowej stracił syna, brata, szwagra i siostrzeńca. Próby kontaktu ze zmarłymi bliskimi były dla niego formą radzenia sobie z ich stratą. Napisał: „Po rozważeniu dowodów nie mogłem dłużej wątpić w istnienie tego zjawiska. Tak samo jak nie mogłem wątpić w istnienie lwów w Afryce”.

Przyjaźń, konflikt i śmierć

Kiedy Houdini i Conan Doyle spotkali się po raz pierwszy, obaj byli już sławni. Wcześniej pisali do siebie listy. Do bezpośredniego spotkania doszło w 1920 roku w londyńskiej rezydencji pisarza. Po tej wizycie Houdini zanotował: „Poznałem lady Doyle i trójkę dzieci. Ślepo wierzą w spirytyzm. Sir Arthur powiedział mi, że sześć razy rozmawiał ze swoim zmarłym synem”.

Houdini i Doyle listownie zaprzyjaźnili się. Przez dwa lata korespondowali ze sobą. Conan Doyle był już zadeklarowanym spirytystą. A Houdini wrogiem tego ruchu. Houdini starał się być delikatny w stosunku do Doyle’a. Nie chcąc urazić przyjaciela napomykał, że nie wierzy w kontakty z umarłymi. Opisywał sztuczki jakiegoś oszusta podającego się za medium. I wreszcie wprost napisał: „Dzwonią dzwonkami, poruszają chusteczkami, trzęsą stolikami i wykonują inne bzdurne sztuczki”.

Kiedy Conan Doyle przypłynął do Nowego Jorku, Houdini zaprezentował mu na prywatnym pokazie kilka sztuczek, jakie bywają stosowane podczas wywoływania duchów. Nie przekonało to pisarza. Conan Doyle uważał, że sam Houdini jest potężnym medium spirytystycznym i demaskuje innych spirytystów, by pozbyć się konkurencji.

Ich przyjaźń przerodziła się w niechęć. Początkowo przedstawiali swoje argumenty w listach. Później zaczęli polemizować na łamach gazet. O ich sporze pisały najpoczytniejsze gazety na całym świecie. Ta kłótnia trwała przez lata. Houdini pisał: „Nigdy nie poznał tajników magii, jest więc rzeczą najprostszą zdobyć jego zaufanie i oszukać go”. W końcu doszło do tego, że Houdini nazwał Doyle’a łatwowiernym i łatwo dającym się otumanić.

Conan Doyle odpowiadał taktowniej, ale bliska więź między przyjaciółmi została przerwana. Houdini zmarł w wieku 54 lat, z powodu zapalenia otrzewnej. Choć o przyczynienie się do jego śmierci podejrzewano spiskowców. Posądzano spirytystów, którzy szukali zemsty za ośmieszanie ich w oczach opinii publicznej.

Po śmierci Houdiniego Conan Doyle zachował się z klasą i szacunkiem. Powiedział w wywiadzie dla New York Timesa: „Bardzo go ceniłem i nie potrafię zrozumieć, jak ktoś tak młody mógł umrzeć. Byliśmy wielkimi przyjaciółmi”. Autor opowieści o Sherlocku Holmesie zmarł cztery lata później, w wyniku ataku serca. Miał 71 lat.

Przed śmiercią Houdini umówił się z żoną, Bess Houdini, że jeśli tylko będzie miał możliwość skontaktowania się z nią z zaświatów, to zrobi to. Przekazali sobie sekretne hasło, aby mieć pewność, że ukazujący się duch to jej mąż. Bess przez dziesięć lat, w każdą rocznicę śmierci Harry’ego, brała udział w seansie spirytystycznym. Nigdy nie usłyszała umówionego hasła…

Ryszard Sadaj

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama