Mój tata nie pił podczas II wojny światowej. Przez cztery lata był polskim niewolnikiem w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, a w obozach nie było zbyt wiele do picia czy też do jedzenia. Jednak zaraz potem, jak obóz został wyzwolony, szukał czegoś do picia i znalazł. Później w obozach dla uchodźców, gdzie on i mama spędzili sześć lat, sam destylował alkohol, jak tylko mógł to wszystko ustawić.
Pił przez następne 30 lat. Nigdy w dni powszednie. Dni powszednie były zarezerwowane dla pracy i zarabiania pieniędzy, które rodzina potrzebowała na życie w Ameryce. Był w te dni całkowicie trzeźwy. Nie dotknął nawet kropli.
Jednak weekendy były inne. Kiedy byłem dzieckiem, nie rozumiałem, dlaczego pił, ale teraz rozumiem. Tata pił, ponieważ próbował zapomnieć o tych wszystkich okropnościach, które widział podczas wojny. Miał nadzieję, że picie odetnie go od wszystkich jego wspomnień i świata zewnętrznego. Chciał odizolować się w tej części siebie, w której nie widział kastrowanych mężczyzn, kobiet dźganych bagnetami w piersi, dzieci rzucanych w powietrze, do których strzelano. Nigdy nie znalazł w sobie tego spokojnego miejsca.
Więc pił. W piątki, kiedy wracał z pracy w fabryce, gdzie pracował, szedł do kuchni, zabierał butelkę wódki, napełniał szklankę, siadał przy stole i pił. Jeśli ktoś był z nim w kuchni, uśmiechał się do niego i mówił „twoje zdrowie”. Wypijał tę szklankę, a potem następną i następną. Pił, dopóki nie zasnął. Soboty zaczynał od piwa o poranku, które zamieniał na wódkę w południe. W niedziele, po kościele, szedł do baru na rogu, na swojego niedzielnego drinka – darmowy kieliszek wódki, po którym następował kolejny i kolejny.
Spokój, którego szukał, nigdy nie nadszedł. Nieważne, ile wypił, ciągle nawiedzały go wspomnienia wojny. Czasami, gdy zasypiał przy piciu, mogliśmy usłyszeć, jak łka i krzyczy przez sen od tych wspomnień.
Kiedy skończył 56 lat, zrozumiał, że picie mu nie pomaga i poszedł do psychiatry. Dał mu Librium – lek, który miał złagodzić niepokoje i lęk. To nie pomogło mojemu tacie. Wrócił do picia, które stało się tak częste, że psychiatra mówił o możliwości umieszczenia go w jakimś zakładzie zamkniętym.
Ostatecznie mojego tatę od picia ocaliła moja mama, która mówiła mu, że odejdzie od niego, jeśli będzie nadal pił. Nie mógł znieść tej myśli. Jej odejście mogło być jego końcem, jego samobójstwem.
Ona była jego kościołem.
My Dad was an Alcoholic
My dad didn’t drink during World War II. He was a Polish slave laborer in Buchenwald Concentration Camp for four years, and in the camps there wasn’t much drinking or even eating. Right after the camps were liberated, however, he searched for something to drink and found it. Later in the refugee camps that he and my mom spent six years in, he ran a still and made booze as soon as he could set one up.
He drank for the next 30 years. He didn’t drink on weekdays. Weekdays were for working and making the money that the family needed to live in America. He was absolutely sober those days. He wouldn’t touch a drop.
Weekends, however, were different. When I was a kid, I didn’t understand why he drank, but now I do. My dad drank because he was trying to push back the memory of all the terrible things he had seen in the war. He hoped that the drinking would cut him off from his memories and from the outside world. He wanted to isolate himself in that piece of himself that hadn’t seen men castrated, women bayoneted in the breast, babies thrown in the air and shot. He never found that peaceful place.
So he drank. Fridays when he came home from the factory where he worked, he would go to the kitchen and take out a bottle of vodka and fill a glass and sit down at the table and drink. If anyone was in the kitchen with him, he would smile at them and say “to your health.” He would finish that glass and then take another and another. He would drink until he passed out. Saturday, he would begin with beer in the morning and switch to vodka in the afternoon. Sundays, after church, he’d go to the bar on the corner for his Sunday drink, a free glass of booze that would lead to another and another.
The peace that he sought never came. No matter how much he drank, the memories of the war still haunted him. Sometimes, when he would pass out from the drinking, we could hear him in his sleep weeping or screaming from those memories.
When he was 56 he realized that the drinking wasn’t helping him, and he sought out a psychiatrist. He gave him Librium, a medication that’s supposed to relieve anxiety. It didn’t help my dad. He went back to drinking, and the drinking got so bad that the psychiatrist talked about the possibility that my dad would have to be committed to an asylum of some kind.
What finally saved him from drinking was my mom telling him she would leave him if he continued to drink. He couldn’t stand that thought. Her leaving would have been his end, his suicide.
She was his church.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.