Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 00:56
Reklama KD Market

Życie w cieniu klątwy

5 maja br. świętowaliśmy 208. rocznicę urodzin Sørena Kierkegaarda, nazywanego często Sokratesem Północy. Ten wielki myśliciel rodem z Danii był prekursorem chrześcijańskiego nurtu filozofii egzystencjalnej. Choć on sam padł ofiarą wielu traum, wywarł ogromny wpływ na rozwój XX-wiecznej filozofii, teologii, literatury, sztuki, a nawet psychologii...

Podstawowym zagadnieniem dręczącym tego wybitnego duńskiego teologa było poczucie absurdu śmiertelnej ludzkiej egzystencji w obliczu wszechmocy i nieskończoności Boga. Albo w obliczu niewiary w Boga. Kierkegaard sam nie stworzył pełnego system filozoficznego, a jego prace mają charakter niezwykle osobistych a nawet poetyckich rozważań. Jednak były one na tyle istotne dla myśli filozoficznej, że został włączony do panteonu wielkich myślicieli.

Klątwa z winy ojca?

Największy wpływ na przyszłego filozofa wywarł jego ojciec, Michael Pedersen. Żeby zrozumieć, kim był Søren, trzeba najpierw poznać Michaela. W domu Kierkegaardów panowała nieustannie atmosfera tajemnicy i lęku, połączona z religijnym żarem i ascetyczną pobożnością. Søren dopiero kiedy został dorosłym mężczyzną, dowiedział się od ojca, że ten w młodości popełnił tragiczny występek.

Michael wychowywał się w biednej, ale niezwykle bogobojnej rodzinie w zachodniej Jutlandii. Jako dziecko młody Michael musiał do późna paść owce. Pewnej nocy szczególnie głodny i zziębnięty odważył się przekląć Boga. Kiedy sobie to uzmysłowił, nabrał przekonania – kierując się starotestamentowym, protestanckim rozumieniem grzechu – że za jego postępek Bóg będzie stale karać całą jego rodzinę. Ten lęk zdeterminował życie jego i spokrewnionych Kierkegaardów.

Początkowo Michaelowi wydawało się, że Bóg zapomniał o jego winie. Chłopak szybko trafił do pracy u swojego wuja, który był kupcem. A ponieważ był pojętnym uczniem, w wieku 24 lat założył własny interes, który rozwijał dorabiając się niemałego majątku. Jego pierwsza żona, Kristine, zmarła bezdzietnie po dwóch latach małżeństwa. Wtedy 40-letni wówczas Michael nawiązał romans ze swoją gosposią. Wkrótce na świat przyszło ich pierwsze, nieślubne dziecko. Był to kolejny grzech „pielęgnowany” następnie w rodzinie Kierkegaardów.

Dziecko starości

Søren był najmłodszym dzieckiem i urodził się bardzo późno. Jego ojciec miał wówczas 56 lat, a matka 45. Sam filozof mówił o sobie, że jest dzieckiem starości. Ale to dzięki temu ojciec całą swoją uwagę skupił na najmłodszym synu, który był jego ulubionym dzieckiem. Po ojcu Søren przejął żywą wyobraźnię i religijną melancholię oraz zamiłowanie do dedukcji i dialektyki.

Próżno natomiast w dziennikach filozofa szukać informacji o tym, jaki wpływ na niego wywarła matka, Anne. Ta uboga i niewykształcona chłopka nie budziła gorących uczuć u żadnego z siedmiorga dzieci. Co więcej, sąsiedzi podejrzliwie patrzyli na fakt, że Michael tak szybko po śmierci żony został ojcem i wziął ślub. Przypuszczali, iż związek zaczął się jeszcze za życia pierwszej żony. Biograf Kierkegaarda Peter P. Rhode sugerował wręcz, że Anne została uwiedziona lub nawet zgwałcona przez Michaela.

We wczesnym dzieciństwie ojciec rzadko pozwalał ulubionemu synowi opuszczać dom. W zamian za to uprawiali obaj spacery po salonie. Udawali wtedy, że chodzą po Kopenhadze, a ojciec opowiadał synowi o wymyślonych widokach i przeszkodach, które napotykali, pozdrawiał ludzi, wymieniał uwagi. Na szczęście Søren nie był totalnym odludkiem. W domu Kierkegaardów bywały bowiem najwybitniejsze osobistości Kopenhagi, w tym bardzo szanowany arcybiskup Zelandii Jakob Mynster. Søren za przyzwoleniem ojca przysłuchiwał się rozmowom dorosłych. Często były to rozmowy o teologii, ale nie tylko.

Wiedza ponad wszystko

Michael zadbał o edukację syna – od 1821 Søren uczęszczał do kopenhaskiej Borgerdydsskollen. Chłopiec był niezwykle pilnym i obowiązkowym uczniem. Dziewięć lat później zdał maturę i zapisał się na studia teologiczne na Uniwersytecie Kopenhaskim. W czasie nauki Søren zapoznał się gruntownie także z filozofią, zwłaszcza starożytną etyką i estetyką. Poznał też wiele osób, które wywarły silny wpływ na jego rozwój intelektualny. Byli to m.in. Nikolai Frederik Grundtvig, duński pisarz i poeta, oraz Hans Lassen Martensen, przyszły biskup diecezji Zelandii.

Martensen, wychowany we Flensburgu, naturalnie uczestniczył w życiu umysłowym Niemiec. Na prywatnych lekcjach, których udzielał Kierkegardowi, zaznajamiał go z Heglem, a także Schleiermacherem. Z czasem jednak panowie stali się zażartymi wrogami. Martensen wpajał studentom maksymę św. Anzelma, która głosi, że do zrozumienia wiary potrzebne jest jej przyjęcie. Tezy tej kompletnie nie przyjmował Kierkegaard – zwalczanie jej było dla Kierkegaarda, już jako dojrzałego filozofa, głównym celem. Kierkegaard pisał swoje dzieła w całkowitym odosobnieniu i oderwaniu od jakichkolwiek prądów filozoficznych. Dopiero 50 lat po jego śmierci twórczość Kierkegaarda zaczęła inspirować filozofów, Sartre’a czy Heideggera.

Co z tą klątwą?

Rodzeństwo Sørena zmarło młodo, przed ukończeniem 33. roku życia, a więc wieku chrystusowego. Jeden z jego braci zmarł w wieku 12 lat, najstarsza z sióstr w wieku 25 lat. W 1832 odeszła kolejna siostra, w 1834 – następna siostra, w 1834 – jeden z braci i matka, w 1835 – ostatnia z sióstr. Śmierci te potęgowały atmosferę lęku u Michaela, który w całości przekładał swoje fobie na syna. Sam Søren te niemal jednoczesne śmierci określił to jako „wielkie trzęsienie ziemi”. W domu panowała atmosfera grozy i stałego lęku przed śmiercią. Mit rodzinny głosił, że także pozostali przy życiu synowie umrą z pewnością przed osiągnięciem wieku chrystusowego.

Po śmierci matki i siostry, Kierkegaard wyjechał do na prowincję, by szukać sensu życia. Rozpoczął wówczas pisanie dziennika – pierwszy zapis pochodzi z kwietnia 1834. Początkowe zapiski są jeszcze chaotyczne i mają głównie charakter prób poetyckich, dopiero później dziennik stał się systematycznym odzwierciedleniem przeżyć. Niektóre strony są wyrwane, pewnych faktów domyślać można się tylko z późniejszych zapisów. Dlatego też to z założenia podstawowe źródło biograficzne nie pozwala na rekonstrukcję wszystkich zdarzeń. Wielu faktów z młodości Kierkegaarda wciąż nie znamy. Niejasny pozostaje zwłaszcza charakter grzechu ojca, o którym – według zapisu z dziennika z 1844 – miał on opowiedzieć synowi niejasno i kiedy był pijany.

Okres późnego buntu

Uzależnienie od ojca było silne. Nie znaczy to, że Søren nie próbował zerwać tej niezwykle mocnej więzi. Po skończeniu 23 lat przyszły filozof wyprowadził się nawet z domu! Niestety, pół roku później wrócił, po usilnych błaganiach ojca. Potem znowu postanowił się zbuntować, zaczął wieść hulaszczy tryb życia. W konsekwencji popadł w długi, mimo wysokiej pensji, którą co miesiąc przekazywał mu ojciec. Søren przyjaźnił się z różnymi ludźmi. Bywał wśród mieszczan, artystów i literatów, żywił też niewyjaśnioną słabość do policji kryminalnej.

Co ciekawe, hulaszczy tryb życia nie dotyczył relacji z kobietami. W listopadzie 1836 udał się nawet, namówiony przez kolegów, do domu publicznego – uciekł jednak z niego w przerażeniu. Prawdopodobnie był to jego jedyny erotyczny kontakt z kobietą! W 1840 roku zaręczył się w 18-letnią wówczas Reginą Olsen, ale po roku z niewiadomych przyczyn zerwał te zaręczyny.

Śmierć bez lęku

Mimo głębokiego przekonania, że nie dożyje wieku chrystusowego, Søren Kierkegard zmarł „dopiero” w wieku 42 lat. Już wcześniej narzekał na ból kręgosłupa. Prawdopodobnie miał zapalenie nerwów albo rwę kulszową. 2 października 1855 roku na jednej z kopenhaskich ulic stracił przytomność. Przewieziono go do pobliskiego szpitala, gdzie 40 dni później, 18 listopada, zmarł. Przez ten czas był sparaliżowany, ale przytomny.

Zanim do tego doszło, żył bardzo aktywnie, pisał, czasem wygłaszał mowy, chodził do teatru, spacerował. Wciąż też zadręczał się myślami o Reginie i rodzinnej klątwie. Był chodzącym lękiem i rozpaczą. Kiedy leżał w szpitalu i wiedział, że jego życie dobiega końca, był niezwykle spokojny i opanowany. Jednemu ze swych przyjaciół zwierzył się, że czuje się jak anioł. Kilka lat wcześniej napisał „Gdyby człowiek był aniołem, przestałby się lękać”.

Małgorzata Matuszewska

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama