Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 00:27
Reklama KD Market

Zagłada Ormian

Prezydent Biden jako pierwszy amerykański przywódca w historii oficjalnie uznał wydarzenia, do jakich doszło w czasie I wojny światowej w Imperium Osmańskim (dzisiejszej Turcji), za akt ludobójstwa popełniony na Ormianach. Szacuje się, że w latach 1915-17 uśmiercono tam półtora miliona ormiańskich chrześcijan. Turcja zawsze argumentowała, iż ludobójstwo nie miało miejsca, a wydarzenia z tamtych lat były „naturalną konsekwencją toczącej się wojny”...

Zapomniana zbrodnia

Historycy są innego zdania. Istnieją niezliczone dokumenty i zdjęcia świadczące o tym, iż Ormianie byli systematycznie prześladowani i zabijani przez Turków. W przeszłości kilku prezydentów amerykańskich (Bush, Clinton i Obama) rozważało możliwość złożenia publicznej deklaracji o ludobójstwie Ormian. Ostatecznie żaden z nich nie zdecydował się na taki krok, głównie z powodu obaw o reakcję tureckich władz. Obecnie jednak stosunki Turcji z USA są mocno napięte, a prezydent Biden uznał, że jakiekolwiek poczynania ze strony prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana nie będą miały większego znaczenia.

22 sierpnia 1939 roku, a zatem na tydzień przed inwazją niemiecką na Polskę, Adolf Hitler wygłosił przemówienie do dowódców Wehrmachtu, w którym powiedział: – Zabijajcie bez litości kobiety, starców i dzieci; liczy się szybkość i okrucieństwo. Kto dziś pamięta o rzezi Ormian? Niestety miał do pewnego stopnia rację. 24 lata wcześniej doszło na ziemi tureckiej do niewyobrażalnej zbrodni, o której światowa opinia publiczna niemal całkowicie zapomniała.

Ormianie nazywają swój kraj Hajastanem, choć my znamy go pod nazwą Armenia. Historycznie państwo to zajmowało obszar między Kaukazem, Azją Mniejszą i Persją. W roku 301 Ormianie uznali chrześcijaństwo za swoją religię, przez co stali się pierwszym schrystianizowanym krajem w historii. W XIX wieku Ormianie znaleźli się pod panowaniem dynastii otomańskiej, której państwo w swoim czasie rozciągało się od Morza Kaspijskiego po niemalże Wiedeń. Życie w jego granicach było względnie spokojne dla mniejszości narodowych, jeśli tylko zgadzały się one funkcjonować w myśl narzuconych przez sułtana zasad i regularnie płacić nałożone na nich podatki.

Niestety wszystko to zmieniło się w drugiej dekadzie XX wieku. W wyniku dwóch wojen Imperium Osmańskie straciło ziemie na Półwyspie Bałkańskim, stanowiące ponad 70 proc. jego europejskiego terytorium. Był to poważny cios, który dodatkowo pogłębiały napływające z tych terenów fale tureckich uchodźców. W Stambule w bardzo krótkim czasie pojawiło się ponad 100 tysięcy wojennych emigrantów. Były to tłumy zgorzkniałych ludzi, których majątki przepadły i których czekał głód na ulicach miasta, gdyż rząd nie był w stanie im pomóc. Opowiadane przez nich historie o tym, jaki los spotkał ich ze strony chrześcijan, umacniały nacjonalistyczne nastroje oraz wewnętrzne napięcia skupiające się na innowiercach.

Marsze śmierci

Pod wpływem tych wydarzeń, w 1913 roku radykalny, nacjonalistyczny oddział tzw. młodoturków uzyskał pełną kontrolę nad rządem. Na jego czele stanął Mehmet Talaat, który wraz z ministrem obrony Ismailem Enverem oraz Ahmedem Cemalem, ministrem marynarki, stworzyli „młodoturecki triumwirat”. U podstaw ich ideologii leżał nacjonalizm, zaś głównym celem było stworzenie ojczyzny dla Turków w Anatolii. Hasłem przyświecającym ich działaniom było: „Turcja dla Turków”.

Po wybuchu I wojny światowej Imperium Osmańskie opowiedziało się po stronie Niemiec. Enver liczył na wykorzystanie wpływów niemieckich w rozszerzeniu granic kraju na wschód. Planował podbić Kaukaz i rosyjską część środkowej Azji. Niestety już w pierwszych starciach z Rosją Turcy ponieśli porażkę, a najdotkliwsza spotkała ich w styczniu 1915 roku pod Sarikamis. W rosyjskich szeregach znajdowało się wielu ormiańskich żołnierzy. Pochodzili oni z carskich terenów, ale pośród nich znajdowali się również tureccy uchodźcy. I to właśnie ich obecność w armii nieprzyjaciela rozwścieczyła osmańskich dowódców.

Zapadła decyzja o rozbrojeniu wszystkich Ormian w szeregach tureckiej armii i zebrania ich w bataliony robocze, do których zadań należała m.in. budowa dróg czy czyszczenie latryn. Ludzie ci po wykonanej pracy byli mordowani. 24 kwietnia 1915 roku wydano rozkaz aresztowania ormiańskiej inteligencji i przywódców duchowych. Zostali oni odizolowani od reszty społeczności i umieszczeni w więzieniach w głębi kraju, gdzie byli poddawani torturom. W sumie wybito praktycznie całe pokolenie ormiańskich intelektualistów.

Kolejną odsłoną tych ludobójczych poczynań były liczne akty prawne, które pozwalały na aresztowania i deportacje Ormian ze wszystkich terenów Imperium. Działania te doprowadziły do wysiedlenia całych wsi i miasteczek. Policja w towarzystwie żołnierzy pędziła kolumny bezbronnych Ormian w kierunku pustyni Del-el-Dzor, znajdującej się terenach obecnej Syrii. Były to marsze śmierci, które zostały zaplanowane tak, by w ich trakcie umierała jak największa liczba ludzi.

Upał, brak wody, brak odpoczynku i regularne ataki ze strony oddziałów specjalnych doprowadziły do śmierci setek tysięcy Ormian. Istnieją dowody na to, iż do Eufratu wrzucono wtedy tyle ciał, że woda w rzece stała się czerwona od krwi. Ludzie, którzy nie wytrzymywali bólu i cierpienia, sami decydowali się na skok i utonięcie, byle tylko zakończyć ten koszmar. Nieliczni, którzy dotarli na pustynię, zasiedlili prowizoryczne obozy koncentracyjne. Wielu z nich umarło z głodu lub zostało zamordowanych.

Wydarzenia z lat 1915-17 były obserwowane przez wielu zagranicznych dziennikarzy, misjonarzy, dyplomatów i oficerów wojskowych, którzy wysyłali do swoich zwierzchników raporty. Dziś największe archiwum liczące około 4 tysięcy zeznań naocznych świadków znajduje się w USA. Jednak przez całe dekady amerykańscy prezydenci nie określali wydarzeń w Imperium Osmańskim jako ludobójstwo. Prezydent Biden zmienił to raz na zawsze.

Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama