14 grudnia 1703 roku wielkie płatki śniegu padały powoli na japońskie miasto Edo, otulając je grubą warstwą miękkiego puchu. Biel spowijała domy i pałace, place i ulice pogrążające się w mroku wcześnie nadciągającego zimowego zmierzchu. W zapadającej ciemności 47 roninów bezszelestnie przedostało się pod mury siedziby cesarskiego mistrza ceremonii Kira Yoshinaka...
Jeden z nich przerzucił przez mur linę zakończoną hakiem, który zahaczył o jego górną krawędź. Rōnin wspiął się po linie na górę i zwinnie zeskoczył po drugiej stronie. W padającym gęstym śniegu, niezauważony przez pałacową ochronę zakradł się do niewielkiej furtki w bramie, odsunął zasuwę wpuszczając na dziedziniec swoich towarzyszy. Wojownicy jak duchy wychynęli z ciemności i zaskoczyli niczego nie spodziewających się strażników, zabijając ich w milczeniu. Następnie równie bezgłośnie weszli do pałacu, poszukując swojej ofiary.
Historia ta wydarzyła się naprawdę i do dziś żywa jest w japońskiej kulturze. Jest to niezwykła opowieść o 47 wiernych roninach – samurajach wskutek podstępu pozbawionych seniora, którzy postanowili pomścić jego śmierć, tym samym wydając na siebie wyrok...
Był rok 1701. Zgodnie z tradycją z okazji zbliżającego się Nowego Roku namiestnik cesarza Higashiyam, szogun rodu Tokugawa, Tsunayoshi, przygotowywał wielkie przyjęcie w swoim pałacu. Miała przybyć na nie szlachta i najważniejsi ludzie w państwie, w tym wysłannik samego cesarza. Jako specjalnego gościa należało przyjąć go z odpowiednim ceremoniałem, ściśle wyznaczonym przez dworską etykietę.
Zachowanie tradycji było niezmiernie ważne, dlatego co roku delegowano kilka osób, które miały dopilnować przyjęcia cesarskiego przedstawiciela. W tamtym roku rola ta przypadła dwóm młodym lordom, daimyō – Asano Naganori i Kamei Korechika. Daimyō byli młodzi i – choć dumni z powierzonego im zadania – obawiali się, czy sprostają skomplikowanemu ceremoniałowi uroczystości. Ponieważ obaj nie znali dworskiej etykiety, szogun wyznaczył do pomocy nadwornego eksperta ds. protokołu, szambelana Kirę Yoshinaka.
Kira od początku traktował obu lekceważąco, uważając ich za niegodnych powierzonego im zadania. Nie spodobał mu się również prezent, który zgodnie z tradycją otrzymał od Asano. Kamei ofiarował mu inkrustowaną szkatułkę wypełnioną złotymi monetami, natomiast Asano szczególnie piękne inrō – ozdobne puzderko, które w tamtych czasach mężczyźni nosili przy pasie. Kira jednak uważał, że prezent Asano nie jest go godzien i na każdym kroku dawał mu to do zrozumienia.
Zabójstwo
W końcu nadszedł długo oczekiwany dzień wielkiego przyjęcia. Dwór szoguna wraz z przybyłymi gośćmi zebrał się wielkiej sali w oczekiwaniu na przybycie wysłanników cesarza. Kira przez cały czas poniżał i upokarzał młodych daimyō, przede wszystkim Asano, szturchając go co chwila i głośno nazywając wiejskim szlachetką. Asano był wściekły, ale poprzysiągł sobie, że zachowa spokój. Zdawał sobie doskonale sprawę z zasad obowiązujących na dworze, przede wszystkim z absolutnego zakazu używania broni.
Jednak kiedy Kira ponownie upokorzył go na oczach wszystkich i to w momencie, kiedy na salę wchodzili urzędnicy cesarscy, nie wytrzymał i zadał szambelanowi cios w głowę. Wysokie i sztywne ceremonialne nakrycie głowy uratowało życie Kiry, ale Asano tym samym wydał na siebie wyrok. Splamił swój honor niegodnym czynem i jedynym sposobem odpokutowania tego było popełnienie rytualnego samobójstwa – seppuku. Jego majątek miał zostać skonfiskowany, służba i służący mu samuraje rozpędzeni. Pozbawieni honoru przez czyn swego seniora mieli nigdy więcej nie znaleźć zatrudnienia jako samurajowie i od tej pory pozostać banitami.
Asano poprosił szoguna o wyrażenie zgody na spełnienie ostatniego życzenia – chciał porozmawiać ze swoimi doradcami Kataoke i Sepe. Poprosił ich o zawiadomienie jego pałacu w Ako oraz dowódcy samurajów Oishi Kuranosuke o przebiegu zajścia z szambelanem.
Zemsta
Kiedy Oishi usłyszał, co stało się na dworze, zrozumiał, że zajście zostało sprowokowane przez Kirę. Postanowił zemścić się na szambelanie. Zwołał więc wszystkich samurajów Asano i powiedział im o okolicznościach jego śmierci oraz decyzji szoguna co do ich losów. Chciał zorientować się, na kogo może liczyć przy realizacji planu zemsty. Zebrał pięćdziesięciu najwierniejszych i najdzielniejszych, którzy od tej pory mieli szpiegować otoczenie Kiry.
Szybko zorientowali się, że szambelan w obawie przed zemstą podwoił straże i znacznie zwiększył liczbę żołnierzy w pałacu. Nikomu obcemu nie wolno było do niego wchodzić. Nie zatrudniano nikogo bez upewnienia się, że wcześniej nie służył na dworze w Ako ani nawet nie mieszkał w prowincji podległej kiedyś Asano. Zemsta okazała się o wiele trudniejsza w realizacji niż na początku zakładano.
Oishi był cierpliwy. Nakazał roninom, aby się rozproszyli, znaleźli sobie tymczasowe zatrudnienie i jednocześnie dyskretnie dalej zbierali informacje na temat Kiry. Sam, aby zmylić nieustannie śledzących go wysłanników szambelana, spędzał większość czasu na zabawie w gospodach.
Minął rok od śmierci Asano. Jego samuraje rozproszyli się po kraju, podejmując zatrudnienie jako robotnicy i rybacy. Sam Oishi najwyraźniej nie stanowił żadnego zagrożenia. Pierwszą rocznicę śmierci swojego seniora spędził leżąc pijany na ulicy. Kira poczuł się bezpieczny i zwolnił dodatkową ochronę swojego pałacu.
Oishi tylko na to czekał. Zaczął dyskretnie zwoływać swój oddział. Z pięćdziesięciu wojowników zostało czterdziestu siedmiu – dwóch zginęło w pojedynkach, a jeden w geście rozpaczy popełnił samobójstwo w pierwszą rocznicę śmierci Asano. Roninowie opracowali plan zemsty. Jeden z nich w ciągu tego roku ożenił się z córką budowniczego pałacu, aby zyskać dostęp do jego planów, mogli więc dobrze się przygotować do wypełnienia zadania.
W noc poprzedzającą atak przedostali się do sąsiadujących z pałacem magazynów zaprzyjaźnionego kupca. Spędzili tam cały dzień, przygotowując broń i omawiając plan. Wyruszyli o zmroku. Padający śnieg tłumił ich kroki i szczęk broni. Rozdzielili się na dwie grupy – jedna miała otworzyć pałacową furtę i zająć się strażnikami przy głównym wejściu, podczas gdy druga przedostać się przez mur na tyłach.
Na umówiony znak wtargnęli do środka. Unieszkodliwienie ochrony zajęło im zaledwie kilka minut. Rozbiegli się po pałacowych korytarzach, szukając szambelana. Przerażony Kira schował się w pomieszczeniu dla służby pod stertą odzieży, ale został szybko odnaleziony. Mściciele zgromadzili się dookoła niego, czekając na wykonanie wyroku. Jeden z nich uniósł miecz i ściął głowę Kiry. Zemsta się dokonała.
Roninowie, mszcząc śmierć swojego seniora, zdawali sobie doskonale sprawę z kary, jaka ich spotka. Jednak od strachu przed śmiercią ważniejszy był samurajski kodeks rycerski bushidō, „droga wojownika”, zawierający najważniejsze zasady samurajów – lojalność wobec seniora i głowy rodziny oraz opanowanie strachu nawet w obliczu śmierci. Honor nakazywał im pomścić śmierć Asano i złożyć na jego grobie głowę winowajcy.
Rozwidniało się. Miasto powoli budziło się ze snu. Wieść o wydarzeniach w pałacu szambelana lotem błyskawicy obiegła całe Edo. Mieszkańcy wylegli na ulicę, w milczeniu obserwując przemarsz roninów na cmentarz, na którym został pochowany ich senior. Oishi szedł pierwszy, trzymając w jednej ręce głowę Kiry a w drugiej biały sztylet, którym jego pan odebrał sobie życie. Przed świątynią cmentarną już czekali na nich kapłani. Bez słowa rozstąpili się, wpuszczając ich na cmentarz. Oishi i jego wierni towarzysze otoczyli grób Asano i złożyli na nim głowę Kiry, zmywając w ten sposób jego hańbę.
Samobójstwo
Nie czekając na wyrok śmierci, jeden po drugim czterdziestu sześciu samurajów popełniło samobójstwo. Najmłodszy z nich, zaledwie czternastoletni, został wcześniej wysłany do Ako, dawnej prowincji daimyō Asano, aby opowiedzieć wszystkim o bohaterstwie swoich towarzyszy. Oishi chciał go w ten sposób ochronić, ale młodziutki wojownik po wypełnieniu swojej misji wrócił na dwór szoguna w Edo, oczekując wyroku śmierci. Szogun, pod wrażeniem jego odwagi i determinacji, zdecydował się go ułaskawić. Młody samuraj dożył 78 lat i, zgodnie ze swoim życzeniem, został pochowany obok swojego seniora i towarzyszy broni na cmentarzu przy świątyni Sengaku-ji.
Rodzina pana Asano, pierwszą decyzją szoguna pozbawiona majątku i skazana na wygnanie, wróciła do łask. Zwrócono jej część dóbr, zaś dzięki postępkowi „najwierniejszych z wiernych” zyskała szacunek i nieśmiertelną sławę. Sengaku-ji jest do dziś odwiedzany przez licznych turystów, którzy chcą obejrzeć miejsce uświęcone historią.
Małgorzata Sawicka