Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 24 grudnia 2024 12:12
Reklama KD Market

W niedzielę rusza Pro Tour - kolarska Liga Mistrzów

W najbliższą niedzielę wyścigiem Paryż-Nicea rozpocznie się cykl Pro Tour, który ma zrewolucjonizować światowe kolarstwo. Pomysłodawcy, na czele z szefem Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) Heinem Verbruggenem, nazywają Pro Tour kolarską Ligą Mistrzów. Jest w tym sporo racji. Cykl skupia największe wyścigi, w których będą się ścigać najsilniejsze ekipy.


 


W kolarstwie nie było tak głębokiej reformy od 1996 roku, gdy zniesiono podział na zawodowców i amatorów. UCI przygotowywała się do niej od jesieni 2003 roku. Zasadnicza idea Pro Tour przewiduje, że 20 najmocniejszych ekip (liczących od 25 do 28 kolarzy) będzie rywalizować w 27 najbardziej prestiżowych imprezach, zarówno jednodniowych jak i wieloetapowych.


Zniknie Puchar świata i dotychczasowy ranking UCI. Zastąpi go ranking Pro Tour, indywidualny i drużynowy, do którego punkty będą zdobywane tylko w zawodach Pro Tour.


 


Wszystkie grupy nowej elity (po cztery włoskie, hiszpańskie i francuskie, po dwie belgijskie i niemieckie oraz amerykańska, duńska, holenderska i szwajcarska) będą miały nie tylko prawo, ale i obowiązek startu we wszystkich imprezach nowego cyklu.


 


Reformie sprzeciwiały się różne środowiska. Protestowali organizatorzy mniejszych wyścigów, obawiając się - nie bez racji - braku zainteresowania mediów, wycofania się sponsorów, a co za tym idzie, odwoływania zawodów. "Ofiarą" Pro Tour padł np. Wyścig Pokoju, który po raz pierwszy od 1948 roku nie odbędzie się w maju i prawdopodobnie ograniczy się tylko do czeskich etapów.


 


Pro Tour nie podobał się Belgom, gdy okazało się, że w pierwszej wersji kalendarza uwzględniono tylko cztery belgijskie klasyki. "To nienormalne, że kraje bez tradycji kolarskich dostaną dziesięć dni lub więcej, a tylko cztery Belgia, która jest kolebką sportu kolarskiego" - mówił organizator wyścigów Het Volk i Tour des Flandres, Wim van Herreweghe.


Ostatecznie z myślą o Belgach i Holendrach utworzono dla potrzeb Pro Tour dwie nowe imprezy - wieloetapówkę Tour du Benelux i jazdę drużynową na czas w Eindhoven.


 


Największy opór Verbruggenowi stawili jednak organizatorzy Tour de France, Giro d'Italia i Vuelta a Espana. Punktami spornymi były m.in. brak definicji etyki kolarza, forma arbitrażu w razie konfliktu, sposób przyznawania licencji organizatorom wyścigów oraz system licencji dla grup kolarskich. UCI musiała częściowo wycofać się ze swej wizji systemu zamkniętego Pro Tour, do którego przez cztery lata miały nie być dopuszczane inne grupy. Stanęło na tym, że grupy Pro Tour otrzymały od UCI licencje na okres od dwóch do czterech lat.


Do formalnego porozumienia między UCI a organizatorami wielkich tourów nie doszło. Przedstawiciele Tour de France, Giro i Vuelty zgłosili votum separatum do wielu propozycji UCI, ale wykazali też minimum dobrej woli, zgadzając się na udział wszystkich ekip Pro Tour w swoich wyścigach.


 


W elitarnym cyklu znalazł się Tour de Pologne, co oznacza z jednej strony kolosalny awans polskiego wyścigu, ale z drugiej - mniejszy udział krajowych kolarzy. W zeszłym roku było ich 58, a w najbliższej edycji, jeśli potwierdzą się informacje o tylko jednej dzikiej karcie dla polskiej grupy (Intel-Action), liczba reprezentantów gospodarzy może nie przekroczyć dziesięciu, i to pod warunkiem, że wystartują jedyni polscy kolarze z licencją Pro Tour - Dariusz Baranowski (Liberty Seguros) i Sylwester Szmyd (Lampre-Caffita).

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama