Tajemnicze morderstwo, do którego doszło na półwyspie Cape Cod w stanie Massachusetts prawie pół wieku temu, to jedna z największych zagadek kryminalnych, z jaką przyszło się zmierzyć agentom FBI. Ofiarę pozbawiono rąk i zębów, by utrudnić identyfikację. Do dziś nie wiadomo, kim była kobieta znaleziona wśród wydm ani kto odebrał jej życie...
Nagie zwłoki w zaroślach
Makabrycznego odkrycia dokonano w popularnym kurorcie wakacyjnym Provincetown, który położony jest w niezwykle malowniczym punkcie, na samym końcu półwyspu Cape Cod. Miasteczko zamieszkuje na stałe jedynie 3 tysiące ludzi, ale w sezonie turystycznym miejsce to odwiedza nawet 60 tysięcy wczasowiczów. Wszystko zaczęło się od tego, że 26 lipca 1974 roku, w upalne popołudnie wzdłuż jednej z plaż Provincetown spacerowała dziewczynka z psem. Nagle czworonóg zwęszył jakiś trop i oddalił się wyraźnie czymś pobudzony. Nastolatka podążyła za nim. Chwilę potem poczuła bardzo mocny odór. To, co zobaczyła, miało ją prześladować do końca życia.
Wśród zarośli leżały zwłoki kobiety. Ciało było nagie i ułożone na zielonym ręczniku plażowym twarzą do ziemi. Co dziwne, pod głową denatki znajdowała się para jeansów i niebieska bandana. Możliwe, że to ofiara jeszcze przed śmiercią sama tam je umieściła, by zastępowały jej poduszkę. Możliwe, że postanowiła sobie uciąć drzemkę pośród wydm, w dodatku w czyimś towarzystwie, bo ciało leżało tylko na połowie koca. Czyżby jej kompan zaatakował ją, gdy spała?
Z drugiej strony liczba pozostawionych śladów była bardzo skąpa. Znaleziono tylko cztery odciski stóp. Piasek i koc były niezmącone. Nic nie wskazywało na jakiekolwiek ślady walki czy szarpaniny. Może więc sprawca dokonał zabójstwa gdzie indziej, a potem zwłoki przetransportował na wydmy? Około 46 metrów dalej znaleziono ślady opon.
Trudno było określić wiek kobiety, ponieważ ciało leżało wśród wydm przynajmniej dwa tygodnie. Temperatura i robaki zrobiły swoje. Udało się jedynie ustalić, że zamordowana miała pomiędzy 20 a 49 lat. Denatka była atletycznej budowy, miała kasztanowe włosy związane w kucyk, paznokcie u stóp pomalowane na różowo. Śledczy zwrócili uwagę na jej idealne uzębienie, efekt bardzo drogiej usługi dentystycznej. Natomiast kilku zębów brakowało. Ofiara była pozbawiona obu rąk. Morderca prawdopodobnie pozbył się ich, by utrudnić identyfikację denatki lub własną. Pod paznokciami mogły przecież znajdować się kawałki naskórka napastnika, efekt stawiania oporu przez ofiarę.
Głowa kobiety była naderwana. Jedna strona była zmiażdżona na skutek uderzenia czymś w rodzaju saperki. To prawdopodobnie było bezpośrednią przyczyną jej śmierci. Ustalono również, że kobieta pośmiertnie została zgwałcona przy użyciu jakiegoś przedmiotu. W jej organizmie nie znaleziono śladów żadnych substancji odurzających. Oprócz dowodów, które policja zabezpieczyła na miejscu odkrycia ciała, nigdy nie udało się dokonać żadnych innych konkretnych ustaleń. Śledztwo utknęło w wydmach.
Tropy donikąd
A zrobiono dużo. Przebadano tysiące zgłoszeń osób zaginionych, próbując odnaleźć cień podobieństwa do ofiary. Sprawdzono wszystkie auta, które przemierzały okolice w tygodniach poprzedzających znalezienie zwłok. Przez kilka miesięcy wracano, by przeczesywać wydmy w nadziei na znalezienie dodatkowych dowodów. Próbowano nawet znaleźć dentystę, który pracował nad uzębieniem ofiary. Wszystko na nic. W październiku 1974 roku Kobieta z Wydm została pochowana na lokalnym cmentarzu. Ale śledczy nie poddawali się i trzy razy dokonywano ekshumacji zwłok – w 1980, 2000 i 2013 roku. W sumie sprawdzono wiele tropów.
Jednym z pierwszych było zgłoszenie kobiety z Maryland. Twierdziła ona, że denatka to prawdopodobnie jej siostra, która kilka miesięcy przed morderstwem Kobiety z Wydm przeprowadziła się do Massachusetts do Bostonu i z którą straciła kontakt. Również miała kasztanowe włosy. Jednak ten trop okazał się ostatecznie niespójny.
Wiele lat później, w 1987 roku, znów zapaliło się światełko w tunelu. Choć tym razem trop był bardzo dziwny i przerażający. Pewna kobieta mieszkająca w Kanadzie zgłosiła się na lokalną policję twierdząc, że to jej ojciec jest mordercą. W dodatku utrzymywała, że była świadkiem tego zdarzenia. Jako pięcioletnia dziewczynka miała na własne oczy widzieć, jak ojciec dusi kobietę. Kanadyjska policja przekazała sprawę władzom w Massachusetts. Kiedy jednak oficjele próbowali skontaktować się z kobietą, ta zdążyła zmienić miejsce zamieszkania i ślad po niej zaginął.
Kiedy indziej podejrzewano, że niezidentyfikowana denatka to poszukiwana kryminalistka Rory Gene Kesinger, która przebywała w zakładzie karnym w Plymouth przy Cape Cod Bay i z niego uciekła w 1973 roku. Fizyczne podobieństwo sprawiło, że postanowiono to sprawdzić i w 2000 roku przeprowadzono ekshumację zwłok zamordowanej, by zrobić testy na zgodność genetyczną. W tym celu posłużono się DNA matki Kesinger. Wynik okazał się jednak negatywny.
Z kolei w 2015 roku osobliwego odkrycia dokonał syn słynnego pisarza Stephena Kinga. Któregoś dnia Joe Hill oglądał film Szczęki i w 54. minucie trwania filmu zobaczył w jednym z ujęć kobietę, która bardzo przypominała mu niezidentyfikowaną denatkę, o której niedawno czytał. Jak się okazało, scenę tę kręcono na wyspie Martha’s Vineyard, która sąsiaduje z półwyspem Cape Cod. Ekipa pracowała tam od maja do października 1974 roku, a ponieważ zwłoki na wydmach odnaleziono w lipcu, wyglądało na to, że elementy tej zagadki zaczynają się układać w spójną całość. Statystka na planie filmu nie dość, że była fizycznie bardzo podobna, to jeszcze miała na sobie jeansy i niebieską bandanę.
Niestety nie udało się dotrzeć do listy statystów sprzed 41 lat, więc i ten trop nie posunął śledztwa dalej. Wielu bardzo sceptycznie podchodziło do tego odkrycia. Emerytowany śledczy Warren Tobias, który na sprawę Kobiety z Wydm poświęcił 20 lat swojego życia, zauważył, że w latach siedemdziesiątych tysiące kobiet ubierały się w ten sposób.
Próbowano też wytypować kandydata na mordercę. Przez chwilę uważano, że zbrodni mógł dopuścić się niejaki Tony Costa, seryjny morderca z Cape Cod. Okazało się jednak, że Costa popełnił samobójstwo w celi więziennej w maju 1974 roku, dwa miesiące przed odnalezieniem ciała w Provincetown. Z kolei w 1981 roku do śledczych dotarła informacja, że znany gangster Whitey Bulger był widziany w towarzystwie kobiety bardzo podobnej do denatki. Był on szefem bostońskiej mafii i miał na swoim koncie wiele morderstw. Co więcej, jednej ze swoich ofiar miał usunąć zęby. Kobiecie z Wydm też brakowało kilku. W ewentualnym przyznaniu się do winy przeszkodziła mu śmierć. W 2018 roku podczas odsiadywania podwójnej kary dożywocia został w wieku 89 lat śmiertelnie pobity przez współwięźniów.
Z wątkiem ofiary z Provincetown powiązany był jeszcze inny osadzony morderca, niejaki Hadden Clark. Utrzymywał on, że wie, kto zabił kobietę. W dodatku twierdził, że zrobił to on sam. Ponieważ jednak przestępca cierpi na schizofrenię paranoidalną, jego wyznanie nie zostało potraktowane poważnie.
W 2010 roku czaszkę denatki zeskanowano i przy pomocy programów komputerowych zrekonstruowano prawdopodobny wygląd jej twarzy. Śledczy wierzą, że to pomoże wreszcie posunąć śledztwo naprzód. Jednak jak dotychczas, tajemnicę śmierci kobiety znają wciąż jedynie wydmy.
Emilia Sadaj