Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 05:26
Reklama KD Market

Opowieści kadrowe

Opowieści kadrowe z Waszyngtonu


Krótkie przypomnienie poprzednich wydarzeń. W lipcu zeszłego roku George Tenet, syn greckich imigrantów z Nowego Jorku, odchodzi ze stanowiska dyrektora Centralnej Agencji Wywiadowczej. Już w sierpniu na jego miejsce przychodzi Porter Goss, pracownik CIA z misjami m.in. w Ameryce łacińskiej i Europie, Republikanin i członek Izby reprezentantów (także przewodniczący Komisji ds. Wywiadu w Izbie), który w sposób oczywisty dokonuje zmian kadrowych na kierowniczych stanowiskach w Agencji.


Poźniej opublikowany zostaje raport komisji senackiej ds. wydarzeń z 11 września, polecający wprowadzenie daleko idących zmian w organizacji amerykańskich służb wywiadowczych. Elementem zasadniczym staje się utworzenie stanowiska dyrektora ds. wywiadu narodowego, którego praca ma polegać na koordynacji piętnastu różnych agencji wywiadowczych. Tygodnik "Newsweek" zdążył jeszcze wymienić nazwiska ewentualnych kandydatów na to stanowisko: sędzia federalnego sądu apelacyjnego  Laurence H. Silberman oraz były dyrektor supertajnej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (am. National Security Agency, przechwytującej wszelkiego rodzaju łączność na świecie, łącznie z łamaniem szyfrów)  admirał William Studeman. Obaj nie wyrazili zgody, tak samo jak dwaj inni, których wymienia "Newsweek". W okresie wydania tygodnika, prezydent Bush dokonał nominacji na to stanowisko w osobie Johna Negroponte, ambasadora Stanów Zjednoczonych w Iraku zaledwie od ośmiu miesięcy.


Jako zawodowy dyplomata, John Negroponte przedstawiony został w okresie obejmowania stanowiska w Iraku. Jest on istotnie weteranem dyplomacji amerykańskiej, w której pracuje od 1960 roku, po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Yale. Służył w Południowym Wietnamie w czasie wojny wietnamskiej, był doradcą Henry Kissingera podczas rokowań paryskich nad traktatem z Północnym Wietnamem, był amerykańskim ambasadorem w Hondurasie, Meksyku i na Filipinach. Na krótko odszedł z dyplomacji podejmując pracę w wydawnictwie McGrawHill, ale już w 2001 roku George W. Bush powołał go na ambasadora Stanów Zjednoczonych przy ONZ (był tam, gdy Colin Powell dokonywał słynnej prezentacji w Radzie Bezpieczeństwa nt. irackiej broni masowego rażenia w dniu 5 lutego 2003 roku).


Przedstawiając sylwetkę Negroponte, dziennik "Washington Post" z 17 lutego przytacza słowa samego prezydenta Busha, że nowy dyrektor będzie głównym doradcą prezydenckim w sprawach wywiadu, codziennie przekazywać będzie prezydentowi informacje wywiadowcze o wydarzeniach na świecie, do dyspozycji będzie miał budżet w wysokości 40 miliardów dolarów. Nowemu dyrektorowi ma podlegać obecny szef CIA, czyli Porter Goss, ale to nie oznacza, że CIA czy inne agencje wywiadowcze pozbawione zostaną swej dotychczasowej autonomii. Zastępcą Negroponteągo mianowany został gen. bryg. Michael Hayden, obecny (od sześciu już lat) szef podanej wcześniej Agencji Bezpie czeństwa Narodowego, który sam był zawodowym oficerem wywiadu w amerykańskich siłach powietrznych.


Wybór Negroponteągo na to stanowisko opisuje ten sam dziennik "Washington Post", tym razem z 18 lutego. Kandydat wcześniej sygnalizował, że chciałby wrócić do kraju z ambasadorstwa w Bagdadzie i w tym kontekście skontaktował się z nim szef prezydenckiej kancelarii Andrew H. Card jr. Po rozmowach między obu urzędnikami nastąpiło spotkanie z sekretarzem prasowym Białego Domu, po czym w miniony poniedziałek (14 lutego) Negroponte otrzymał propozycję od samego prezydenta Busha w Gabinecie Owalnym.


Nominacja Negroponteągo następuje w dwa miesiące po podpisaniu przez prezydenta Busha ustawy o przebudowie amerykańskich służb wywiadowczych, co jest najpoważniejszym wydarzeniem w tej dziedzinie od czasu utworzenia Centralnej Agencji Wywiadowczej w 1947 roku. Celem zmian, jak pisze dziennik, jest uniknięcie błędów, które się ujawniły w związku z wydarzeniami z 11 września i z niewłaściwymi ocenami zagrożenia bronią masowego rażenia ze strony Iraku. Nowy dyrektor będzie decydował w sprawach budżetowych i wywiadowczych w agencjach, które będzie koordynował, chociaż jego biuro ma liczyć zaledwie kilkuset pracowników a to oznacza też, że jego wiedza we pewnym zakresie zależeć będzie właśnie od tych agencji.


Kolejny ruch kadrowy czyli jak został królem Karlem
Na nominacji Negroponteągo nie kończą się jeszcze ruchy kadrowe. Coraz większy bowiem zakres obowiązków otrzymuje, jak pisze tygodnik "Newsweek", Karl Rove, nazywany architektem ostatniego zwycięstwa wyborczego prezydenta Busha, właściwie całej kariery politycznej swego szefa, z którym współpracuje już od 32 lat. Tygodnik nazywa Roveąa familiarnie "King Karl".


Gdy przedstawiciele władz saudyjskich tłumnie zjeżdżali do Waszyngtonu po zamachach z 11 września, pisze tygodnik, to poza rozmowami z samym prezydentem, wiceprezydentem i sekretarzam stanu, ich rozmówcą stawał się także Karl Rove, bowiem wszyscy zdawali sobie sprawę, że w sprawach politycznych Rove był postacią, której nie należało pomijać. Teraz architekt zwycięstwa wyborczego zostaje teraz zastępcą szefa kancelarii prezydenta Busha, jednocześnie zachowując swoje dotychczasowe funkcje starszego doradcy i prezydenckiego asystenta. Nikt na razie nic mówi, co będzie dalej, ale obecny szef zespołu Białego Domu (kancelarii prezydenta) Andrew Card ma być na swym stanowisku jeszcze przez rok 2006.


Publicznie powiada się w Waszyngtonie, pisze dalej tygodnik, że wbrew założeniom o wykluczeniu Roveąa ze spraw tak poważnych jak stosunki z Pentagonem, sprawy wywiadu i zwalczania terroryzmu, ten asystent prezydenta Busha ma koordynować sprawy polityczne prowadzone w ramach różnych rad Białego Domu, w tym sprawy bezpieczeństwa narodowego i wewnętrznego. To właśnie te względy tłumaczą przeniesienie gabinetu Roveąa z pierwszego piętra na parter, tuż obok prezydenckiego Gabinetu Owalnego. Rove zajmował się rozmaitymi kwestiami, ale jego wpływ uwodocznił się najbardziej przy zniesieniu federalnego opodatkowania na dywidendy od akcji giełdowych  taką właśnie propozycję zgłosił prezydent Bush w końcu 2002 roku.


Ten osobisty asystent prezydenta Busha coraz bardziej poszerzał krąg spraw, w których mógł decydować, na przykład w zakończeniu korzystania przez amerykańską marynarkę wojenną z terenów ostrych strzelań na Portoryko czy też w kwestiach izraelskopalestyńskich (on napisał tekst prezydenckiego przemówienia, w którym stwierdzono, że dalszy postęp w rozwiązywaniu konfliktu bliskowschodniego jest możliwy tylko, jeśli na miejsce Jasera Arafata wybrany zostanie inny przywódca palestyński). Karl Rove brał również czynny udział w rozwiązywaniu niektórych specyficznych kwestii irackich.


Ten błyskotliwy samouk (Rove nie ma pełnego wykształcenia uniwesyteckiego) chce udowodnić, że jest czymś więcej niż tylko zwykłym doradcą politycznym. Dlatego według ostatnich decyzji prezydenta Busha, ma on koordynować sprawy wewnętrzne (jak przeforsowanie reformy ubezpieczeń społecznych w Kongresie czy prace nad uproszczeniem przepisów podatkowych), poczynania w dalszym zwiększeniu wydatków na bezpieczeństwo wewnętrzne (o 7 procent rocznie) a także politykę w sprawach irańskich i północnokoreańskich.


źródła:
o kandydatach na stanowisko dyrektora ds. wywiadu narodowego za tygodnikiem "Newsweek", wydanie na 21 lutego, informacja "U.S. Affairs Help Wanted", autorzy Mark Hosenball i Tamara Lipper, str. 5,
 o nominacji Johna Negroponteągo na stanowisko dyrektora ds. wywiadu narodowego za 1) dziennikiem "Washington Post", wydanie na 17 lutego, artykuł "Bush Nominates Negroponte to New Intel Post", autor William Branigin; 2) za dziennikiem "Washington Post", wydanie na 18 lutego, artykuł "Negroponte Named National Intelligence Chief", autorzy Michael A. Fletcher i Walter Pincus, str. A01,
 o znaczeniu Karla Roveąa w administracji za tygodnikiem "Newsweek", wydanie na 21 lutego, artykuł "King Karl", autorzy Howard Fineman i Michael Isikoff, str. 2223.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama