Rozstawiona z "15" Iga Świątek na trzeciej rundzie zakończyła udział w singlowej rywalizacji w turnieju rangi WTA 1000 na kortach twardych w Miami. Polska tenisistka przegrała z Chorwatką Aną Konjuh 4:6, 6:2, 2:6. Awansował natomiast Hubert Hurkacz. Rozstawiony z numerem 26. Polak pokonał Amerykanina Denisa Kudlę 7:6 (7-5), 6:4.
Konjuh zajmuje obecnie 338. miejsce w światowy rankingu, ale pozycja ta nie odzwierciedla jej możliwości. 23-letnia zawodniczka w połowie 2017 roku była 20. rakietą świata, ale potem długo pauzowała z powodu kontuzji i operacji łokcia (ma za sobą m.in półtoraroczną przerwę, która rozpoczęła się w lutym 2019). Po powrocie na kort pod koniec poprzedniego sezonu startowała głównie w imprezach niższej rangi - ITF - ale w Miami pokazała, że może być groźna, o czym przekonała się w drugiej rundzie rozstawioną z "18" Amerykanka Madison Keys.
Chorwatka w sobotę sprawiła kolejną niespodziankę. W inauguracyjnym secie po "breaku" wyszła na prowadzenie 2:1. Zajmująca 16. miejsce na liście WTA Polka odpowiedziała przełamaniem powrotnym, ale po chwili znów przegrała swojego gema serwisowego, co okazało się kluczowe dla losów tej odsłony.
W pierwszej części drugiej partii własne podanie dalej nie było atutem Świątek, ale tym razem wyszła z opresji. W trzecim gemie obroniła jednego "break pointa", a w piątym cztery. Potem to ona dominowała, przełamując dwukrotnie rywalkę. Ta ostatnia w końcówce nie chciała łatwo spasować - obroniła trzy setbole, ale przy kolejnym spasowała.
W decydującej odsłonie dominowała już wyraźnie tenisistka z Bałkanów. Odskoczyła na 4:1, a potem spokojnie kontrolowała przebieg spotkania. Zawodniczka z Raszyna zdołała zapisać na swoim koncie potem już tylko jednego gema.
19-letnia Świątek po raz pierwszy w karierze zmierzyła się ze starszą o cztery lata Chorwatką. Konjuh posłała 10 asów, a Polka o połowę mniej, a do tego jeszcze miała aż sześć podwójnych błędów.
Świątek po raz pierwszy wystąpiła w głównej drabince zawodów w Miami - dwa lata temu nie przeszła kwalifikacji. Teraz nie opuszcza jeszcze miasta na Florydzie. W niedzielę czeka ją występ w 1/8 finału debla. W tej konkurencji partneruje jej mająca na koncie wiele sukcesów w grze podwójnej Amerykanka Bethanie Mattek-Sands.
W inauguracyjnej odsłonie Hurkacz i Kudla dobrze pilnowali swojego podania. Co prawda zaraz na początku Polak musiał bronić dwóch "break pointów, ale potem już żaden z zawodników nie miał okazji na przełamanie i do wyłonienia zwycięzcy tej partii potrzebny był tie-break. W nim będący faworytem Hurkacz wypracował przewagę 5-2, co ułatwiło mu zadanie. Kudla obronił jeszcze dwie piłki setowe, ale kolejnej już nie dał rady.
Drugą partię Polak zaczął od prowadzenia 3:0 i wydawało się, że będzie ona bardzo jednostronna. Reprezentant gospodarzy co prawda zapisał na swoim koncie dwa kolejne gemy, ale potem trwała wyrównana walka i wrocławianin zamknął spotkanie w dwóch setach. Wykorzystał pierwszą piłkę meczową.
Była to pierwsza w karierze konfrontacja 37. na światowej liście Hurkacza ze 123. Amerykaninem, który urodził się w Kijowie, ale gdy miał rok, to wraz z rodzicami przeniósł się do USA. Polak miał przewagę w postaci serwisu - posłał 12 asów, podczas gdy jego rywal tylko trzy.
Był to pierwszy mecz singlowy wrocławianina w tej edycji prestiżowej imprezy w Miami. Na otwarcie miał bowiem tzw. wolny los.
W trzecie rundzie jego przeciwnikiem będzie rozstawiony z "szóstką" Kanadyjczyk Denis Shapovalov lub Białorusin Ilia Iwaszka.
Wcześniej Hurkacz rozpoczął deblowy występ w Miami. On i partnerujący mu Kanadyjczyk Felix Auger-Aliassime awansowali do drugiej rundy, która jest jednocześnie 1/8 finału w tej konkurencji. Ich kolejnymi przeciwnikami będą występujący z "czwórką" Chorwat Ivan Dodig i Słowak Filip Polasek, którzy pod koniec lutego wygrali wielkoszlemowy Australian Open.
W drugiej rundzie prestiżowych zmagań w Miami (pula nagród 3,26 mln dol.) odpadła Magda Linette. Był to jej pierwszy turniej w tym sezonie - opóźnienie tegorocznych występów spowodowała operacja kolana, której poddała się poznanianka. Eliminacji z kolei nie przeszła Katarzyna Kawa.
(PAP)