Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 05:51
Reklama KD Market

Adam Małysz: Słoweńcy to rewelacja mistrzostw

Słoweńcy to rewelacja mistrzostw. Benkovic skacze świetnie, ale w ogóle wszyscy trafili idealnie z formą. Przedtem w Pucharze świata było raczej słabo i już mieli wyrzucać trenera. Fajnie, że im dobrze idzie, bo to mili ludzie - uważa Adam Małysz, który w piątek na Mś w narciarstwie klasycznym Oberstdorfie będzie bronił tytułu na dużej skoczni.


 


"Ten sezon jest inny od poprzednich. Obowiązują teraz nowe przepisy dotyczące kombinezonów i wagi. Dlatego musiałem w swoich skokach zmienić wszystko, żeby osiągać dobre wyniki. Na początku próbowałem skakać tak jak wcześniej, ale zupełnie nie szło odlecieć. No i zaczęliśmy szukać nowych rozwiązań, nowej pozycji dojazdowej. Ważę teraz dwa kilogramy więcej niż wcześniej, a dla skoczka to naprawdę całkiem sporo. Ale i tak nie jest najgorzej, bo słyszałem, że niektórzy musieli przytyć po sześć, siedem kilogramów" - powiedział najlepszy polski skoczek na spotkaniu z dziennikarzami.


 


Małysz spokojnie czeka na piątkowe zawody, choć sam przyznaje, że jego dyspozycja nie jest optymalna.


 


"Z formą jest czasem lepiej, czasem gorzej. Wszyscy to widzą. Cały czas muszę myśleć co i jak robić, brakuje automatyzmu. Tutaj skaczę naprawdę dobrze. Widać to było szczególnie w treningach na średniej skoczni. W konkursie też były dobre skoki. Analizowaliśmy je na wideo i nie popełniłem błędów. Ale miałem fatalne warunki i nie dało rady bardziej wyciągnąć odległości. To rzeczywiście jest tak, że jak zawodnik jest w super formie, warunki nie mają takiego dużego znaczenia. Ale zawsze wpływają na skok. Teraz, ze względu na nowe przepisy dotyczące kroju i przepuszczalności kombinezonów, wiatr odgrywa większą rolę niż wcześniej. Dlatego więcej się o nim mówi. I moim zdaniem przez to coraz częściej będą niespodzianki w konkursach, tak jak było w zawodach na średniej skoczni. Kogoś nagle poniesie i po sprawie" - dodał trzykrotny mistrz świata.


 


Jego zdaniem niektóre konkursy w tym sezonie w ogóle nie powinny być rozegrane, ze względu na fatalne warunki atmosferyczne.


"Organizatorzy konkursów nie słuchają nas kiedy mówimy, że warunki są złe. Wiadomo, że chodzi o pieniądze. Jak się odwołuje zawody to wszyscy tracą, wycofują się sponsorzy. Co z tego, że paru skoczków zejdzie z wieży. Jak zejdą najlepsi to zostanie reszta, bo dzięki temu będzie mogła osiągnąć dobre wyniki i złapać sporo punktów. Raz, na mamucie w Vikersund, wszyscy odmówili skakania. Zebrali się sędziowie i ludzie z FIS i zdecydowali, że konkurs ma się odbyć. Co mieliśmy zrobić. Wczoraj dowiedziałem się, że skoczkowie mają swojego przedstawiciela, który może zgłaszać sędziom nasze wnioski. Przez dwa lata to był Martin Schmitt. Ale nic z tego nie wynikało. Po mistrzostwach ma być nowy przedstawiciel i dostaliśmy od FIS ankiety, na których mamy wpisywać na kogo głosujemy. Wygra ten co dostanie najwięcej głosów. Ja głosowałem na Andreasa Kuettela, bo lubię go, jest dobrym człowiekiem i zna trzy czy cztery języki. Ale nie mam złudzeń, że będą nas słuchać. Głównym postulatem skoczków na pewno powinno być nierozgrywanie konkursów w złych warunkach" - stwierdził Małysz.


 


27-letni skoczek nie wykluczył, że wystartuje za dwa lata w Mś w Sapporo. "Zupełnie nie myślę o tym, że to moje ostatnie mistrzostwa. Będę skakał tak długo jak będzie mi to sprawiało przyjemność" - powiedział trzykrotny zdobywca Pś.


 


Na razie Małysz koncentruje się na przygotowaniu do piątkowych zawodów.


"A jak nie wyjdzie? No to co poradzę? Na wczorajszych treningach mieliśmy bardzo słabe prędkości. Ale to nie nasza sprawa, tylko serwismena. Coś mają z tym zrobić. Na razie jesteśmy jeszcze przytłumieni treningiem siłowym, ale na zawodach ma być optymalna dyspozycja. Już na dzisiejszym treningu powinno być lepiej" - podkreślił zawodnik KS Wisła Ustronianka.


 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama