Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 12:22
Reklama KD Market
Reklama

Oskarżony o brutalny gwałt na Polce igra z systemem sprawiedliwości. Rozprawa nadal pod znakiem zapytania z powodu pandemii ? PODCAST

Nie powiodła się próba zmiany obrońcy przez Rufusa Carsona, oskarżonego o gwałt i usiłowanie zabójstwa młodej Polki w 2018 r. Przez ponad rok oskarżony igrał z systemem sprawiedliwości, obiecując przyznanie się do winy, zmieniając zdanie i lekceważąc procedury sądowe. Na jego korzyść grała pandemia, która uniemożliwiała przeprowadzenie rozprawy z ławą przysięgłych i przylot ofiary z Polski w celu złożenia zeznań. W piątek 19 marca sędzia po raz kolejny wyznaczył termin rozprawy, lecz jej przeprowadzenie stoi pod znakiem zapytania.

Z Joanną Marszałek rozmawia Joanna Trzos.  Podcast "Dziennika Związkowego"powstaje we współpracy z radiem WPNA 103.1 FM

20 marca minął rok, odkąd w sądzie karnym powiatu Cook miała odbyć się rozprawa Rufusa Carsona, oskarżonego o brutalny gwałt na młodej Polce latem 2018 r. w dzielnicy West Town w Chicago. Plany pokrzyżowała pandemia, a kolejne przesłuchania sądowe odbywały się przez Internet i były de facto grą na zwłokę. Aroganckie zachowanie oskarżonego na wideokonferencji w lutym doprowadziło do tego, że sędzia zażyczył sobie, by 19 marca Carson stawił się osobiście na sali sądowej w budynku sądu karnego w Chicago.

Jak zwykle pojawieniu się Carsona na sali sądowej towarzyszyła specjalna obstawa. Aż siedmiu funkcjonariuszy szeryfa rozstawiło się na sali, na którą doprowadzono Carsona. Gdy sędzia Thaddeus Wilson przeglądał akt oskarżenia, w którym jest 30 zarzutów i dyskutował z prokurator wiążące się z nimi kary, mężczyzna nie mógł ustać na miejscu – kręcił przecząco głową, rozkładał ręce, kiwał się i przestępował z nogi na nogę, zsuwał niebieską maskę i drapał się po brodzie i po głowie. W miarę upływu czasu, wyraźnie tracił cierpliwość. Dwukrotnie zapytał sędziego, czy ten „już skończył”.

Oskarżony powtórzył to, co powiedział w lutym – że nie chce być dłużej reprezentowany przez swoje obrończynie. Jednak zapytany, czy kontaktował się w tej sprawie z biurem obrońcy publicznego, nie udzielił odpowiedzi. Dalej Carson dawał do zrozumienia, że jest mu obojętne, kto będzie go bronił, o ile nie będzie to dotychczasowa obrończyni. Sędzia powiedział mu, że to jednoznaczne z wolą reprezentowania samego siebie. Jednak gdy zaczął zadawać mu pytania, Carson znowu zamilkł.

Sędzia Wilson zapytał Carsona sześć razy, czy rozumie konsekwencje samodzielnego reprezentowania się przed sądem. Nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi orzekł, że oskarżony nie jest zdolny do reprezentowania samego siebie, dlatego dotychczasowe obrończynie pozostają przy sprawie. Sędzia wyznaczył wstępnie termin rozprawy na 12 kwietnia. Można jednak wnioskować, że w rzeczywistości nie będzie to rozprawa, gdyż strony mają spotkać się znowu na platformie Zoom. Sąd okręgowy powiatu Cook dopiero wznawia rozprawy z udziałem ławy przysięgłych – pierwsza po rocznej przerwie spowodowanej pandemią odbyła się we wtorek 23 marca. Zorganizowanie przyjazdu ofiary z Polski, gdzie obowiązuje lockdown, jest również utrudnione. Tymczasem zgodnie z konstytucją oskarżony ma prawo stanąć twarzą w twarz ze swoim oskarżycielem.

Arogancki i agresywny

Wcześniej Carson trzykrotnie odrzucił ofertę ugody z prokuraturą, która oferowała mu 30 lat więzienia w zamian za przyznanie się do winy. Mężczyzna oskarżony jest o usiłowanie zabójstwa i brutalny gwałt. Prokurator Mikki Miller potwierdziła w piątek, że jeśli dojdzie do rozprawy, prokuratura będzie domagać się maksymalnej kary – do 120 lat więzienia, z czego Carson będzie musiał odsiedzieć 85 proc. kary (za przestępstwo seksualne).

W lutym, podczas przesłuchania na platformie Zoom, Rufus Carson niespodziewanie zażądał zmiany obrony, ponieważ jego zdaniem reprezentujące go obrończynie publiczne są stronnicze, „ponieważ są kobietami”. Odszedł również sprzed kamery, gdy sąd jeszcze obradował, co sprawiło, że sędzia zażądał jego osobistej obecności na sali sądowej.

Już wcześniej Carson był arogancki i agresywny podczas przesłuchań sądowych. Odrzucając ugodę z prokuraturą, wybuchnął, że „nie będzie tego dłużej słuchać”.

Wcześniej rodzina dziewczyny miała nadzieję, że mężczyzna przyzna się do winy, co pozwoli na uniknięcie konieczności jej powrotu do Chicago, spojrzenia w oczy swojemu oprawcy i ponownego przeżycia doświadczonej traumy. Jednak z czasem, gdy ofiara doszła do siebie w Polsce, sama zdecydowała, że chce zeznawać, aby jej oprawca otrzymał sprawiedliwy wyrok – mówiła nam na początku 2020 r. rzeczniczka rodziny Julie Sawicki.

„Zostałam zgwałcona”

Do bestialskiego ataku doszło 26 sierpnia 2018 roku rano. Młoda Polka, studentka na wakacjach odwiedzająca rodzinę w Chicago, szła z kolejki do Starbucksa przy Ogden i Grand w chicagowskiej dzielnicy West Town.

Według prokuratury i nagrań okolicznych kamer, Carson rzucił się w pościg za dziewczyną jadącą na górę ruchomymi schodami. Zaciągnął ją w jedną z bocznych uliczek, gdzie pobił ją i zgwałcił. Carson zniknął z zasięgu kamery, lecz na nagraniach słychać krzyk dziewczyny oraz tępe dźwięki, zdaniem prokuratury będące uderzeniami głową 18-latki w betonową nawierzchnię.

Nieprzytomną, umierającą dziewczynę na tyłach placu budowy znalazł dopiero półtorej godziny później pracownik budowlany, który przyjechał tam na wycenę. Gdy w karetce pogotowia na parę sekund odzyskała przytomność, powiedziała tylko: „Zostałam zgwałcona”.

Przez następnych parę dni dziewczyna była w śpiączce w szpitalu Northwestern Memorial. Po wyjściu ze śpiączki spędziła kilka miesięcy w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie od nowa uczyła się chodzić i mówić.

Rufus Carson został aresztowany następnego dnia po zdarzeniu. Testy DNA potwierdziły, że był sprawcą ataku i gwałtu. Mężczyźnie postawiono zarzuty usiłowania zabójstwa, uprowadzenia i napaści seksualnej. Ma on już za sobą bogatą przeszłość kryminalną. W chwili gwałtu był na zwolnieniu za kaucją.

Sprawiedliwość w dobie COVID-19

Budynek sądu karnego powiatu Cook przy ulicach 26. i California w dniu przesłuchania Carsona w niczym nie przypomina tętniącego życiem, jednego z najbardziej ruchliwych budynków sądowych w kraju. Przy wejściu mierzona jest automatycznie temperatura, wszyscy wchodzący do sądu pytani są o objawy chorobowe związane z COVID-19.

Sala sądowa też wygląda inaczej niż przed rokiem. Na ławie sędziego, sekretarza i stron pojawiły się przegrody z pleksi, na podłodze naklejki przypominające o konieczności dystansowania. Z ławek na widowni zwisa niebieska taśma, która blokowała dostęp. Prowadzenie spraw jednocześnie na platformie Zoom i na sali sądowej wymaga od sędziego pewnej gimnastyki. Sędzia Wilson, w masce i obudowany przegrodą z pleksi, z jednej strony ma przed sobą kamerę, a z drugiej laptop. Gdy sekretarz sądowy wywołuje sprawy, strony zgłaszają swoją obecność na Zoomie lub na sali, a czasami i tu, i tu.

Przez rok w sądzie karnym nie odbyła się rozprawa z udziałem ławy przysięgłych. Przesłuchania odbywały się na platformie Zoom i tylko niektórzy sędziowie, i tylko w niektórych przypadkach, decydowali się na przeprowadzenie przesłuchań osobiście. Sądowa świetlica dla dzieci zamieniona została na salę wideokonferencji, gdzie doprowadzani są oskarżeni.

W poniedziałek 22 marca, po ponad roku przerwy, w powiatowym sądzie karnym pojawili się pierwsi kandydaci na ławników. Pierwszą rozpatrywaną sprawą była dzień później sprawa o włamanie do rezydencji. Do przeprowadzania rozpraw przeznaczane są trzy sale. Ławnicy zajmują miejsca na krzesłach rozstawionych na widowni w odpowiedniej odległości. Rozprawy mają odbywać się przy licznych i wzmożonych środkach ostrożności. Wszyscy uczestnicy dostają przeźroczyste maski, aby strony mogły odczytywać wyraz twarzy świadków.

W sądzie w Bridgeview pierwsze rozprawy mają być wznowione w piątek 26 marca.

Według danych z biura szeryfa, ponad 9 tys. oskarżonych – w więzieniu powiatowym lub monitorowanych elektronicznie – oczekuje w powiecie Cook na swoją rozprawę orzekającą o winie.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama