W ubiegłą sobotę ja, moja żona i jej 96-letni rodzice nareszcie dostaliśmy pierwszą dawkę szczepionki przeciwko COVID-19.
To było długie i kłopotliwe czekanie. Dwa i pół miesiąca temu, 14 grudnia, pierwsze szczepionki zostały rozprowadzone w Stanach Zjednoczonych. CDC poinformowało nas, że opracowano harmonogram dystrybucji szczepionki. Pierwsi zostaną zaszczepieni pracownicy służby zdrowia oraz mieszkańcy domów opieki. Po nich szczepionkę dostaną kluczowi pracownicy z pierwszej linii walki z koronawirusem, ludzie w wieku powyżej 75. roku życia oraz ci, którzy skończyli 65 lat i mają poważne problemy zdrowotne. To są ludzie w fazach szczepienia 1A, 1B oraz 1C.
Wydawało mi się to rozsądne i także ucieszyło mnie. Jako facet ze zbyt wieloma problemami zdrowotnymi doszedłem do wniosku, że dostanę swoją szczepionkę wcześnie – może nawet w pierwszych tygodniach – i będę mógł przestać się martwić, że jestem jednym z setek, a później tysięcy ludzi, którzy stali się ofiarami COVID.
Nie byłem przygotowany na to, co się zamiast tego stało.
Czekałem na wiadomość od mojego lekarza lub z miejscowego wydziału zdrowia, kiedy mogę otrzymać zastrzyk i nikt nic nie wiedział. Tak było na początku, po prawie trzech miesiącach szczepień, i wydawało się, że nadal tak będzie. Nikt, kto był za to odpowiedzialny, nie wiedział co się dzieje.
Więc jak to się stało, że ostatecznie ja, moja żona i jej rodzice zostaliśmy zaszczepieni?
Facebook!
W ubiegły piątek pisałem na Facebooku, narzekając, jak niemożliwe jest ustalenie, jak i gdzie można dostać szczepionkę i jedna z moich facebookowych przyjaciółek – osoba, którą znam tylko poprzez Facebook – powiedziała mi, że wysłała mi prywatną wiadomość. Otworzyłem moją aplikację z wiadomościami i była tam. Jej wiadomość uwzględniała link do lokalnej apteki, która przyjmowała zapisy na szczepienia na następny dzień! Natychmiast kliknąłem w link i ustaliłem wizyty dla żony, jej rodziców i dla mnie.
Oczywiście nie wierzyłem, że zostaniemy zaszczepieni. Całość wydawała się zbyt łatwa, ale mimo to wydarzyła się. Następnego dnia, w sobotę, stawiliśmy się w aptece, powiedzieliśmy, że mamy zarezerwowane wizyty i dostaliśmy szczepionkę. Tak to było. Bez kolejek, bez krzyku, bez przepychania, bez walki o zastrzyk – nic z tego. Pielęgniarki, które robiły zastrzyki wydawały się szczęśliwe, że to robią, a nawet radosne.
Kiedy wróciłem do domu, otworzyłem Facebook i powiedziałem wszystkim moim znajomym, jakie to było proste dostać szczepionkę. Nawet podzieliłem się linkiem do strony apteki, gdzie można się zapisać.
Minutę po tym, jak opublikowałem ten link, znajomy z Facebooka, który próbował skorzystać z linku, napisał do mnie z informacją, że witryna internetowa apteki właśnie się zawiesiła i nikt nie ma umówionych wizyt.
Finally!
Last Saturday, my wife and I and her 96 year old parents finally received the first dose of the COVID vaccine.
It had been a long wait, and a troubling one. Two and a half months ago, on December 14, the first vaccines were distributed in the US. We were told by the CDC that a schedule had been developed for the distribution of the vaccine. Healthcare professionals and residents of long-term care facilities would be the first to get their shots. After that, the vaccines would be administered to essential frontline workers, people over 75, and people over 65 with health concerns. These are the people in phases 1A, 1B, and 1C.
This seemed sensible to me and also made me really happy. As a guy with too many health concerns, I figured I’d get the shot early on — maybe even in the first weeks — and then I could stop worrying about being one of the hundreds and then thousands of people falling victim to COVID.
I wasn’t prepared for what happened instead.
I kept waiting to hear from my doctor or the local department of health about when I could get the shot, and nobody seemed to know anything. It was like that at the start, and almost three months into the distribution of the vaccines, it still seemed that way. Nobody in charge seems to know what’s going on.
So how did my wife and her parents and I finally get a shot?
Facebook!
I was on Facebook last Friday complaining about how impossible it was to figure out how and when to get the vaccine, and one of my Facebook friends, a person I only know through Facebook, told me she had just sent me a personal message. I went to my messenger app, and there it was. Her message included a link to a local pharmacy that was taking appointments for people to get their vaccines the next day! I immediately followed the link and set up appointments for my wife, her parents, and me.
Of course, I didn’t believe we’d get the vaccines. The whole thing seemed too easy, but nevertheless it happened. The next day, Saturday, we showed up at this pharmacy, told them we had an appointment, and got the vaccine. That was it. No long lines, no shouting, no shoving, no fighting for a shot, nothing like that. The nurses giving the shots seemed happy to be doing it, cheerful even.
When I got back home, I went back on Facebook and told all my friends about how easy it was to get the shot. I even shared the pharmacy’s link for signing up.
A minute after I posted the link, a Facebook friend who tried using the link wrote to me to say the online site for the pharmacy just crashed and nobody was getting appointments.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.