Cierpliwość Stanów Zjednoczonych wobec Iranu "nie jest nieograniczona" - oświadczył w środę rzecznik Departamentu Stanu Ned Price. Waszyngton oczekuje na odpowiedź Teheranu w kwestii powrotu do dyskusji na temat porozumienia nuklearnego z 2015 r.
Administracja prezydenta USA Joe Bidena sześć dni temu przyjęła zaproszenie od europejskich mocarstw na nieformalne spotkanie z Iranem i innymi sygnatariuszami porozumienia z 2015 roku w sprawie jego utrzymania. Ale władze irańskie nie ustosunkowały się do tej propozycji.
"Nasza cierpliwość ma swoje granice!" - powiedział dziennikarzom Price, zapytany, jak długo aktualna pozostanie amerykańska oferta dialogu. Podkreślił, że biorąc pod uwagę ostatnie działania Teheranu w zakresie jego programu nuklearnego, kwestia rozmów stała się "pilnym wyzwaniem" dla USA.
"Wierzymy jednak, co prezydent Biden jasno wyraził, że najskuteczniejszym sposobem zapewnienia, że Iran nigdy nie zdobędzie broni jądrowej, jest dyplomacja" - dodał Price.
Jednocześnie rzecznik Departamentu Stanu wyjaśnił, że Biały Dom nie zamierza uzależniać powrotu do dialogu od uwolnienia przez Iran Amerykanów, przetrzymywanych w tym kraju. "Ich powrót do kraju to dla nas priorytet - powiedział - nie chcemy jednak wiązać ich losu z problemem, który jest złożony, trudny i może trwać przez długi czas."
We wtorek władze irańskie potwierdziły, że oficjalnie rozpoczęły ograniczanie międzynarodowych inspekcji w swych obiektach nuklearnych. Według ekspertów Teheran w ten sposób próbuje wywrzeć presję na kraje europejskie i USA, by zniosły sankcje gospodarcze i przywróciły umowę nuklearną z 2015 r.
W poniedziałek najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że jego kraj nie zamierza kapitulować wobec amerykańskich nacisków w sprawie programu nuklearnego i zagroził, że Iran może wzbogacać uran do 60 proc. czystości, jeśli zajdzie taka potrzeba. (PAP)