W kulturze chińskiej uważa się go za największego mędrca w historii. Laozi był filozofem, twórcą taoizmu. Nauczał, że Tao jest nienazywalne, jeśli się je nazwie – już nie jest niezmiennym, prawdziwym Tao. Bezimienne Tao jest prapoczątkiem nieba i ziemi, jest nieociosanym blokiem. Kiedy po raz pierwszy blok został ociosany, pojawiły się nazwy. A przecież świat powstał, kiedy pojawiło się słowo...
Urodzony czy nie?
Laozi jest centralną postacią w kulturze chińskiej. Był współczesny Konfucjuszowi. Kiedy ten pewnego dnia odwiedził go i zapytał, co należy robić, by uczynić życie innych ludzi lepszym, Laozi miał odpowiedzieć: – Tak jak komary nie pozwalają człowiekowi zasnąć, tak gadanie o powinnościach wobec innych wprawia mnie w irytację. Nie przejmuj się tym! Staraj się jedynie utrzymywać swój świat w takiej prostocie, jaka tylko jest możliwa.
Choć jego istnienie nie zostało definitywnie potwierdzone przez historyków, przyjęło się, że Laozi urodził się 14. dnia siódmego miesiąca trzeciego roku panowania króla Dingwanga z dynastii Zhou, 54. roku 34. Cyklu (czyli ok. 604 roku p.n.e.), we wsi Quren, w gminie Lai, w okręgu Ku Xian, w chińskim państwie Chu. Jego nazwisko rodowe brzmiało Li, imię Er, pośmiertny przydomek Dan, dlatego znany był jako Laodan, czyli „stary Dan” (Dan znaczy też „długie ucho”, symbol długowieczności). Potomni nazywali go po prostu Laozi, co znaczy „Stary Mistrz”.
Laozi był niezwykle spokojnym i skromnym człowiekiem. Pracował jako archiwista na cesarskim dworze w bibliotece. Niestety, często doświadczał agresji, ale nigdy nie odpowiadał na nią gniewem. Uważał, że zmienianie ludzi na siłę to błąd. Był przekonany, że wszyscy są w naturalny sposób dobrzy i należy każdego traktować tak samo. Wszystkim ludziom, których spotkał na swej drodze, mówił dokładnie to samo: – Bądźcie sobą, róbcie swoje.
Pochwała ubóstwa
Mówiono o nim, że jest mędrcem, który ukochał ubóstwo. Jego największy uczeń, Zhuangzi, pisał: „Wszyscy ludzie biorą to, co pełne, on sam jeden wybrał to, co puste. Nie gromadził i dlatego miał nadmiar. I to jakże wspaniały nadmiar! Postępowanie jego było pełne godności, lecz bez wysiłku. Nie uprawiał działania i śmiał się z przemyślnej zapobiegliwości. Wszyscy ludzie szukają szczęścia, on jeden osiągnął całkowitość swej natury przez uleganie przyrodzonemu biegowi rzeczy. Głębię uważał za podstawę, a umiarkowanie za regułę. Mówił: to, co twarde, będzie rozkruszone, a to, co ostre, stępione. Był zawsze łagodny i wyrozumiały dla wszystkich i nigdy nie był napastliwy w stosunku do innych”.
Laozi przypuszczalnie był żonaty i miał syna, Zonga, który został później wodzem w państwie Wei. On sam bardzo długo służył dynastii Zhou, lecz kiedy poczęła się ona chylić ku upadkowi, a na dworze coraz wyraźniej szerzył się zamęt, przygnębiony porzucił urząd i wyjechał w poszukiwaniu miejsca, gdzie mógłby spędzić schyłek swego życia w prostocie i blisko natury. Miał wówczas 72 albo 81 lat.
Księga Drogi i Cnoty
Istnieje legenda o tym, że Laozi udał się na zachód, na wzgórza Hangu. Tam, na przełęczy Xiangu będącej krańcem państwa chińskiego, rozpoznał go strażnik Yinxi, który nie chciał go przepuścić, zanim nie spisze swoich nauk dla potomności. Wówczas Laozi – zwykle przeciwny słowu pisanemu – w ciągu zaledwie 2 lub 3 tygodni na zwojach jedwabiu napisał księgę Daodejing. Później zwano ją również Laozi wuqian wen, co znaczy „Księga 5000 znaków Laozi” (właśnie z tylu znaków się składa). Najczęściej tłumaczy się jej tytuł jako „Księgę drogi i cnoty”.
Daodejing, składa się z 81 krótkich rozdziałów, zawierających sentencje w wysokim stopniu enigmatyczne, często sprzeczne ze sobą – być może pozornie? – oparte na paradoksach słownych i filozoficznych. Podobno księgę tę Laozi pisał w Lougantai, gdzie później powstało jego sanktuarium. Lata jego świetności przypadały na czas, kiedy taoizm był religią dominującą. W późniejszych epokach taoizm stracił na znaczeniu na rzecz buddyzmu, a sanktuarium podupadło.
Ucieczka z Chin
Po napisaniu księgi Laozi odjechał na zachód, dosiadłszy wołu (stąd często jest przedstawiany na tym zwierzęciu) i za życia nikt już nigdy więcej o nim nie słyszał. Dokładny czas i miejsce jego śmierci pozostają nieznane. Podobno dożył sędziwego wieku, umarł około 500 r. p.n.e., mając przeszło 100 lat. Legenda mówi, że Laozi po śmierci odjechał na zachód i przebywszy Himalaje trafił do Indii, gdzie został nauczycielem lub nawet ojcem Buddy.
Inne źródła podają, że mistrz wcale nie opuścił Chin i jego grób znajduje się na terenie tego kraju, w rodzinnej wiosce, obecnie noszącej nazwę Luyi. Pochowano tam rzekomo jego i jego matkę. Miejsce to stanowi dziś wielką atrakcję turystyczną. Kultem otoczona jest również święta góra, z której według legendy został uniesiony po swej śmierci ku niebu. Jego wyznawcy mówili o nim, że był „wcieleniem pierwotnego tchnienia wszechświata”.
Istota boska
Wraz z powstaniem taoizmu religijnego w Laozi zaczęto upatrywać istotę kosmiczną i boską, a także wiązać z osobą mitologicznego Żółtego Cesarza. Mówiono też, że odkrył sekret nieśmiertelności i pozostaje wiecznie żywym. Można przypuszczać, że filozof w swojej skromności natychmiast odrzuciłby te bałwochwalstwa.
Faktem jest, że jego filozofia stała się religią, która kładzie nacisk na „wu wei”, czyli niedziałanie lub działanie bez intencji, naturalność, prostotę i spontaniczność. Jest to proces akceptowania i harmonizowania swego działania z nurtem wszechświata. Jej trzema skarbami są: współczucie, oszczędność i pokora. Pod tym względem taoizm jest podobny do filozofii głoszonej przez stoików: zasada „wu wei” polega na tym, że istnieje jakiś plan – zdaniem stoików był to plan boski, taoiści uważali, że było to Dao. Stąd też niechęć do ingerencji w odwieczne prawa świata, gdyż byłaby ona sprzeczna z Dao.
Od konfucjanizmu taoizm różni się tym, że nie kładzie nacisku na sztywne rytuały i porządek społeczny. Podobieństwa tkwią w tym, że jest nauką o różnych dyscyplinach osiągania „doskonałości” przez zjednoczenie się z „drogą”.
Wątpliwości historyków
Wielu uczonych ma wątpliwości co do istnienia samego Laozi. Trudno jest im je udokumentować, ale zawsze chętnie powołują się na sporne kwestie dotyczące daty powstania księgi Daodejing, uważanej do dziś za jedno z najbardziej tajemniczych dzieł spisanych ludzką ręką. Argumenty na to, że nie mogło ono wyjść spod ręki jednego autora, nie znalazły jednoznacznego potwierdzenia. Najstarsze zachowane dwa egzemplarze księgi, znalezione w Mawangdui, pochodzą z lat 206-195 p.n.e.
Naukowcy z reguły utrzymują, że tajemnicza księga nie powstała wcześniej niż w IV albo nawet w III wieku p.n.e., co wykluczałoby bezpośrednie autorstwo Starego Mistrza. Jak na te wątpliwości zareagowałby sam Laozi? Nie polemizowałby. A może wręcz zgodziłby się, mówiąc, że tak miało być, ponieważ „życie to ciąg naturalnych i samoistnych zmian. Nie stawiaj im oporu – to tylko wywoła smutek. Pozwól rzeczywistości być rzeczywistością. Pozwól rzeczom biec ich naturalnym rytmem, tam, gdzie chcą podążać”.
Podobno kiedy Konfucjusz wyszedł ze spotkania z Laozi, powiedział: – Ptaki latają, ryby pływają, zwierzęta biegają. Ten, kto biega, może wpaść w pułapkę, ten, kto pływa, w sieć, tego, kto fruwa, może dosięgnąć strzała. Ale oto mamy Smoka. Nie wiem, jak galopuje na wietrze ani jak dostaje się do nieba. Wiem tylko, że dziś widziałem Laozi i mogę rzec, że widziałem Smoka.
A czy może być coś bardziej kojarzonego z Chinami niż smok? Stworzenia te były symbolami władców wielu chińskich dynastii. Tron cesarski nazywany był „Smoczym tronem”. W czasach późnej dynastii Qing smok został nawet umieszczony na chińskiej fladze narodowej. Równie dobrze zamiast smoka mógłby to być wizerunek Laozi.
Małgorzata Matuszewska