Jedna z kanadyjskich autostrad owiana jest złą sławą. Od kilkudziesięciu lat dochodzi tam do morderstw oraz zaginięć. Ofiarami padają najczęściej rdzenne mieszkanki Kanady. Wiele z tych mrocznych spraw do dziś pozostaje niewyjaśnionych...
Raj dla morderców
Niebezpieczna autostrada 16 biegnie przez Kolumbię Brytyjską, jedną z prowincji, na które Kanada została podzielona. Prowincja ta znajduje się po zachodniej stronie kraju, a od południa graniczy z trzema amerykańskimi stanami – Waszyngtonem, Idaho i Montaną. Określenia „Autostrada Łez” użyto po raz pierwszy podczas czuwania zorganizowanego w miasteczku Terrace w 1998 roku, po tym jak w okolicach autostrady zaginęło pięć kolejnych dziewczyn.
Zabójstwa i zaginięcia mają miejsce na trasie pomiędzy miastami Prince George i Prince Rupert, odcinku, który rozciąga się na długości 718 kilometrów. Nic dziwnego, że wielu ciał nigdy nie odnaleziono. Obszary te są słabo zurbanizowane. Wszędzie wokół ciągną się bezkresne lasy, a teren jest praktycznie bezludny. To doskonałe warunki, by dać upust morderczym popędom i ukryć ciało po dokonaniu zbrodni. Autostrada 16 przyciąga przestępców, ponieważ mogą czuć się tam bezkarni.
O ofiary nietrudno. Kobiety mieszkające w okolicznych osadach prawie zawsze przemieszczają się korzystając z autostopu. Rejon jest bardzo zubożały. Mieszkańcy często nie mają nawet telefonów komórkowych, nie mówiąc już o samochodach. Odsetek właścicieli aut jest na tym terenie bardzo niski. Żeby dostać się do szkoły lub pracy, trzeba pokonać duże odległości, więc marsz piechotą nie wchodzi w rachubę. Miejscowa ludność łapie więc na drodze okazje.
Rasizm w policji?
Tak było w przypadku 16-letniej Ramony Wilson z miasteczka Smithers. Dziewczyna pewnego czerwcowego wieczoru w 1994 roku wyszła z domu, by udać się na tańce, które odbywały się kilka wiosek dalej. Nigdy nie dotarła na miejsce i wszelki ślad po niej zaginął. Dramat rodziny potęgował fakt, że policja w ogóle nie zajęła się tą sprawą. Przekonywano matkę, iż dziewczyna niedługo znajdzie się cała i zdrowa, że nie ma potrzeby stawiać w stan pogotowia całego posterunku.
Ramona jednak nie wracała, a rodzina rozpoczęła poszukiwania na własną rękę. Kilka miesięcy po zaginięciu córki pani Wilson odebrała anonimowy telefon, w którym poinformowano ją, że zwłoki dziewczyny znajdują się w pobliżu lokalnego lotniska. Policja przeczesała teren, ale nic nie znalazła. Dopiero w kwietniu następnego roku dwóch mężczyzn, którzy zafundowali sobie przejażdżki pojazdami terenowymi wokół lotniska, natknęło się na jej ciało.
Przypadki zaginięcia kobiet przy Autostradzie Łez policja miała lekceważyć wiele razy. A kiedy już wiadomo było, że dziewczyna nie żyje, bo znaleziono jej ciało, lokalne władze nie spieszyły się również z tropieniem morderców. Najczęściej próbowano wmówić rodzicom, że śmierć nastąpiła w wyniku przedawkowania narkotyków albo była wynikiem samobójstwa. Zdaniem wielu, przyczyną takiego traktowania zaginięć i morderstw w rejonie autostrady 16 jest fakt, że ofiary to rdzenna ludność Kanady. Kraj boryka się z problemem rasizmu wobec autochtonów, którzy postrzegani są często jako obywatele drugiej kategorii.
Doświadczyła tego rodzina zaginionej przy Autostradzie Łez Tamary Chipman. Nie daje ona znaku życia od 2005 roku. W chwili zniknięcia miała 22 lata. Była mamą niemowlęcia. Bliscy chcieli zorganizować akcję rozwieszania plakatów. Niestety policja nie zgodziła się na to. Tymczasem, kiedy dzień po odmownej decyzji w tej sprawie w okolicy Vancouver zaginęła kobieta rasy białej, policja rzuciła się do rozklejania plakatów.
Sam problem niebezpiecznej autostrady 16 zaczęto szerzej nagłaśniać w ogólnokrajowych mediach kanadyjskich dopiero wtedy, gdy w 2002 roku zaginęła tam Nicole Hoar, biała 24-latka. Gdyby nie jej przypadek, większość opinii publicznej w Kanadzie pewnie nigdy nie usłyszałaby o Autostradzie Łez.
Tajemnicze zaginięcia
Ze względu na opieszałość policji i władz, aborygeńska społeczność regionu postanowiła przejąć inicjatywę. W 2006 roku w Prince George odbyło się specjalne sympozjum, na które zjechały się rodziny ofiar oraz 500 przywódców rdzennej ludności z prowincji Kolumbia Brytyjska. Efektem ich wspólnej pracy był raport, który zawierał 33 zalecenia, jak walczyć z problemem morderstw przy autostradzie 16. Uczestnicy sympozjum apelowali m.in. o natychmiastowe polepszenie usług transportu publicznego w kłopotliwym rejonie, usług, które praktycznie nie istniały. Apel został co prawda wysłuchany, ale dopiero po 11 latach. W 2017 roku otwarto trzy nowe trasy autobusowe.
Podobnie władze nie spieszyły się z rozwiązywaniem spraw samych morderstw przy autostradzie. Mimo iż dochodziło do nich od końca lat sześćdziesiątych, dopiero w 2005 roku powołano do życia projekt E-Pana, którego zadaniem było zbadanie tamtejszych przypadków zaginięć i zabójstw. W ramach tego projektu ustalono, że w sumie ofiar było 18. Tymczasem lokalna społeczność twierdzi, że przynajmniej 40. Na terenie całego kraju odsetek zaginionych i zamordowanych kobiet pochodzących z rdzennej ludności Kanady jest wysoki.
W ciągu ostatnich trzydziestu lat aborygenki stanowiły aż 16 procent wszystkich żeńskich ofiar zabójstw. Oprócz tego 12 procent wszystkich zaginionych Kanadyjek to również autochtonki. To statystycznie dużo, zważywszy na fakt, że kobiety należące do ludów tubylczych stanowią zaledwie 4 procent żeńskiej populacji Kanady.
Potworne zwyczaje zabójców
Wielu aborygenów zamieszkuje rozległe, ubogie tereny prowincji Kolumbia Brytyjska, a tam o seryjnych morderców nietrudno. Jednym z nich jest Robert William Pickton, który obecnie odsiaduje wyrok dożywotniego więzienia. Pickton został aresztowany w 2002 roku i skazany za zamordowanie sześciu kobiet. Oprócz tego oskarżono go o zabójstwo jeszcze 20 innych, a sam przyznał się do 49 morderstw. Miał nawet powiedzieć jednemu z przesłuchujących go śledczych, że planował zabicie jeszcze jednej kobiety, tak by uzyskać równą liczbę 50 ofiar.
Spekuluje się, że Pickton pozbywał się ciał karmiąc nimi swoje świnie. Istnieją też bardziej makabryczne domniemania, że mielił mięso zabitych kobiet i mieszał je z produkowaną przez siebie wieprzowiną, a następnie oddawał do skupu mięsa.
Wzdłuż autostrady 16 grasowało przynajmniej trzech seryjnych morderców, którzy zostali złapani i osądzeni. Najmłodszy z nich w chwili zatrzymania miał zaledwie 20 lat. Cody Legebokoff zabił trzy kobiety i jedną 15-letnią dziewczynę. Wciąż jednak wiele spraw zabójstw pozostaje nierozwiązanych, a ich sprawcy nadal grasują po Autostradzie Łez.
Emilia Sadaj