Przyjęcie, na którym prez. Bush mówił o konieczności zabezpieczenia Izraela i swojej odmowie prowadzenia rozmów z Yasserem Arafatem, odbyło się w poniedziałek w Boca Raton.
Amerykańskożydowska gazeta Forward, która podała powyższe informacje, pisze też o udziale pani Laury Bush i Teresy HeinzKerry w konferencji żydowskich filantropek, jaka odbyła się w ub. tygodniu w Waszyngtonie.
Obie panie poproszono o wypowiedź na temat działalności dobroczynnej. Podczas gdy żona senatora Kerry, która stoi na czele organizacji charytatywnej rodziny Heinz (działającej głównie w zachodniej Pennsylwanii) trzymała się tematu, to pani Bush wykorzystała tę okazję do celów kampanijnych swego małżonka.
Pierwsza dama najpierw pochwaliła działaczki za "głęboką wiarę, ciężką pracę i kupę huzpy", a następnie wygłosiła litanię zasług prezydenta na rzecz Izraela i żydowskiej społeczności.
Zaczęła od przypomnienia rozkazu swego męża o opuszczeniu przez amerykańską delegację z powodu antysemickich akcentów światowej Konferencji na temat Rasizmu (w Durbanie w Południowej Afryce) a zakończyła na nowej ustawie o globalnej walce z antysemityzmem.
Ustawę Global AntiSemitism Review Act of 2004 Bush podpisał w połowie października w drodze na trzydzieste któreś spotkanie z żydowskimi wyborcami na Florydzie. "Będziemy pilnie obserwować wszystkie kraje. Chcemy mieć pewność, że odwieczny impuls antysemityzmu nie znajdzie miejsca we współczesnym świecie", mówił prezydent przy okazji podpisania ustawy.
Przypomnijny, że Departament Stanu sprzeciwiał się nowej ustawie, argumentując, że identyczne zadania spełnia już specjalna komórka w tym departamencie. Nie odniosło to jednak żadnego skutku. W ten sposób powstanie dodatkowe biuro (dalsza rozbudowa administracji), które za pieniądze podatnika będzie powielać tę samą pracę. Rzec można, przy tej okazji prezydent przyczynił się do wzrostu zatrudnienia.
Tymczasem na Florydzie Republikańska Koalicja żydowska zamieściła w żydowskich pismach 3stronicowe ogłoszenie, w którym twierdzi, że "wiodący demokraci winią żydów za wojnę w Iraku, albo odmawiają silnego poparcia dla Izraela." Reklama przytacza oświadczenia kilku demokratów, w tym kongresmana Jamesa Morana z Wirginii, senatora Ernesta Hollingsa z Południowej Karoliny i byłego prezydenta Jimmy’ego Cartera.
"To mówi samo za siebie. Uważam, że senator Kerry nie jest tak przywiązany, ani nie odczuwa takiej sympatii i podziwu dla Izraela jak prezydent Bush", mówi dyrektor wykonawczy koalicji Matt Brooks.
Identyczne opinie wyrażają Izraelczycy. Na początku obecnej kampanii wyborczej, polityczny doradca prezydenta, Karl Rove powiedział, że tym razem największym "nabytkiem" dla jego kampanii będzie ogólnie lubiana Laura Bush. Jak widać pierwsza dama faktycznie stara się jak może.