Szefowa chicagowskich szkół publicznych Janice Jackson podtrzymywała w piątek 29 stycznia datę rozpoczęcia zajęć w szkołach w poniedziałek 1 lutego. Plan jest jednak zagrożony oporem ze strony związku zawodowego nauczycieli, który podtrzymuje zalecenie dla swoich członków: uczcie z domów!
„Oczekujemy, że uczniowie i pracownicy będą w szkole w poniedziałek” – oświadczyła szefowa chicagowskiego kuratorium (CPS) Janice Jackson.
„Jesteśmy gotowi do kompromisu i rezygnacji z pozycji, na których się umacnialiśmy” – powiedziała Jackson. „Ale jedna rzecz, co do której musimy się zgodzić jest taka, że uczniowie powinni znaleźć się w szkołach i każdy rodzic powinien mieć zapewnione opcje do wyboru”.
85 proc. nauczycieli zobowiązanych do osobistego stawienia się w szkołach nie przyszło do pracy w środę 27 stycznia. Stało się tak za sprawą związku zawodowego nauczycieli (CTU), którego członkowie niedawno postanowili głosowaniem, że nie wrócą do placówek, a nadal będą uczyć zdalnie, zaś odcięcie ich od narzędzi do pracy zdalnej oznaczać będzie lock-out i strajk.
Janice Jackson i burmistrz Lori Lightfoot zagroziły, że uznają postanowienie związku za strajk – to oznaczałoby jednak odwołanie zajęć nie tylko dla ok. 70 tys. dzieci, które mają wrócić do szkół, ale i dla pozostałych, które uczą się zdalnie. W sumie bez nauki pozostałoby ok. 280 tys. dzieci w trzecim największym okregu szkolnym w kraju. Kontynuowana i przedłużana z dnia na dzień jest więc nauka zdalna. Związek CTU natomiast oświadczył, że żaden z jego członków nie powinien czuć się naciskany w kwestii powrotu do pracy stacjonarnej, bo w szkołach nie ma dzieci.
Mimo podtrzymania daty powrotu dzieci do szkół 1 lutego, porozumienie między CPS z CTU nie było w piątek 29 stycznia wypracowane. Według słów Jackson, kuratorium nadal oczekiwało na odpowiedź związku na nową „kompleksową” propozycję z połowy ubiegłego tygodnia, którą CTU nazwał „niebezpieczną i nie do przyjęcia”. Związek oczekuje szczepień dla nauczycieli zanim nastąpi powrót do szkół, cotygodniowych testów dla nauczycieli i testów dla uczniów ze społeczności z najwyższym współczynnikiem zachorowań.
Szefowa szkolnictwa powołuje się na badania przeprowadzone przez Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), które wskazują na to, że szkoły można bezpiecznie otworzyć przy zachowaniu standardów bezpieczeństwa.
Szacuje się, że do szkół może powrócić w momencie otwarcia, włączając małą grupę dzieci Pre-K i programów specjalnych, około 67 tys. uczniów, około 10 tys. mniej niż wynikało z pierwotnych deklaracji rodzin w ankietach. Ile dzieci faktycznie wróci do szkół okaże się dopiero w momencie otwarcia placówek. Choć kuratorium wstrzymywało się z ujawnieniem statystyk, wiadomo, że do przedszkoli i programów specjalnych wróciła tylko połowa dzieci spośród tych, których powrót planowali rodzice.
Do budynków szkolnych w środę 27 stycznia wróciło tylko 15 proc. nauczycieli. Od momentu uruchomienia Pre-K i programów specjalnych pracowało 28 proc. nauczycieli. Do pracy stacjonarnej wróciła jednak większość – 68 proc. – pracowników administracyjnych.
Według źródeł w CPS, od początku negocjacji z CTU, miało miejsce aż 70 spotkań pomiędzy stronami. Porozumienia nadal nie wypracowano, a plany powrotu wisiały w piątek 29 stycznia po raz kolejny na włosku.