Ostatnio mam cynamonowy czas. To pewnie jeszcze efekt świąt i tego, że w tym roku jest w Polsce prawdziwa zima ze śniegiem. A takiej nie było u nas od lat.
Rogaliki te robi się naprawdę szybko, może nie licząc chłodzenia ciasta. No, ale wtedy leży ono w lodówce, więc można sobie siedzieć, czytać, pracować czy co kto lubi. Poza tym, praca polega głównie na rozwałkowaniu ciasta, a to nie jest wcale straszne, prawda?
Rogaliki wychodzą delikatnie listkujące i bardzo chrupiące. To dzięki „panierce” z cukru, cynamonu i orzechów. Pasują idealnie do herbaty i kawy oraz… grzanego wina. Czyli to naprawdę zimowe ciasteczka. Polecam smacznie!
Składniki:
Ciasto:
250g maki
250g masła
250g twarogu
Mieszanka cynamonowa:
3 łyżeczki mielonego cynamonu
1 szklanka drobno posiekanych orzechów włoskich
1 szklanka cukru (ja używam drobnego cukru do wypieków)
Czas przygotowania: 30 min
Czas chłodzenia: minimum 1 godzina
Czas pieczenia: 15-20 min
Porcje: 32 rogaliki
Mąkę posiekaj z masłem, jak na ciasto kruche. Żeby przyspieszyć pracę, możesz użyć malaksera. Twaróg przetrzyj przez sito, zmiel w maszynce lub bardzo starannie rozdrobnij widelcem (ja najczęściej wybieram ten ostatni sposób) i dodaj do mąki i masła. Wymieszaj i zagnieć ciasto.Ciasto uformuj w kulę, spłaszcz i zawiń w folię. Włóż do lodówki na co najmniej godzinę lub dłużej (ja często wkładam na całą noc).
Cukier wymieszaj z cynamonem, dodaj posiekane orzechy i wymieszaj.
Ciasto podziel na 3-4 części (w zależności od tego jakiej wielkości rogaliki chcesz mieć, wg mnie lepsze są takie mniejsze).
Stolnicę posyp mieszanką cynamonową, ułóż na tym ciasto i rozwałkuj na koło, często przekręcając, żeby jak najwięcej mieszanki „wbiło” się w ciasto. Możesz też jej sukcesywnie dosypywać. Placek lekko dociśnij i pokrój na ósemki. Możesz posypać dodatkowo mieszanką. Powtórz z pozostałymi częściami ciasta.
Zwiń rogaliki, ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piecz w temperaturze 356 stopni F do zrumienienia (15-20 min). Zostaw na 10 min na blasze i przełóż na kratkę do studzenia ciasta.Możesz przechowywać w puszce lub szczelnym pojemniku.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks