Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 18:10
Reklama KD Market

To nie jest list bożonarodzeniowy / Not a Christmas Letter

Prawie każdego roku, odkąd moja żona Linda i ja pobraliśmy się w 1975 roku, pisałem list bożonarodzeniowy. A w nim opowiadałem naszym przyjaciołom i rodzinie, którzy mieszkają daleko od nas, co ja i Linda robiliśmy przez cały rok. Opowiadałem o wakacjach, które odbyliśmy, o czarujących rzeczach, którymi zajmowała się nasza córka Lillian, kiedy dorastała i stała się wspaniałą kobietą, którą jest teraz. Mówiłem ludziom także o moich projektach pisarskich i ich postępach, wierszach, esejach i powieściach, które opublikowałem w mijającym roku, oraz nad którymi pracowałem. I zawsze w tym liście bożonarodzeniowym znalazłem trochę miejsca, by opowiedzieć o zabawnych rzeczach, które nam się przytrafiły. Pisałem o tym, jak próbowałem naprawić rurę w zlewie, która po prostu nie chciała się naprawić, albo mówiłem i mówiłem o tym, jak znaleźliśmy naszą zaginioną kotkę Valley, która okazałą się wcale nie być naszą kotką Valley. Lubiłem zawsze pisać te bożonarodzeniowe listy, ponieważ były sposobem na to, by przypomnieć sobie wydarzenia mijającego roku i cieszyć się nimi znowu. W tym roku nie napisałem bożonarodzeniowego listu i założę się, że wiecie dlaczego. To jest rok, którego nie chcę pamiętać. To ta pandemia koronawirusa z 340 tys. zgonów w USA i 1,8 milionami ofiar na całym świecie. Pandemia powstrzymała mnie przed napisaniem listu. Oficjalnie ta pandemia rozpoczęła się tutaj w Stanach w początkach lutego, kiedy administracja Trumpa ogłosiła ogólnokrajowy stan zagrożenia zdrowia publicznego, ale wydaje się jakby to wszystko trwało o wiele dłużej. Wydaje się, że zaczęło się to dziesięć lub dwadzieścia lat temu. Czuję, jakby to zawsze tutaj było, odkąd jako dzieciak jeździłem rowerem po ulicy Division. Czasami nawet wydaje mi się, że wszystkie moje dobre i szczęśliwe wspomnienia z życia przed pandemią zostały zabarwione na szaro i mocno ściśnięte przez pandemię. Wiem, że to nieprawda. Pandemia ze wszystkimi jej rozczarowaniami i frustracjami, bolesnymi zmianami, chorobami, cierpieniami i śmiercią nie zawsze tu była. Po prostu tak czuję, kiedy siedzę w domu i myślę o całym życiu, które ja i wszyscy inni na świecie przegapiliśmy w tym roku. Czuję tak, gdy myślę o wszystkich członkach rodziny i przyjaciołach, których nie widziałem w mijającym roku. Czuję tak, gdy każdego ranka oglądam wiadomości i widzę raporty o trudnościach, jakie lekarze mają z dystrybucją szczepionki na COVID-19. Czuję tak, gdy czytam o niekończącym się jęczeniu prezydenta Trumpa, że nie przegrał wyborów. Czuję tak, gdy patrzę, jak ludzie, których kocham, walczą o to, by zachować trochę radości w obliczu tego wszystkiego. Pewnie, wiem, że będzie lepiej. Po każdej niszczącej pandemii w historii ludzkości zawsze następowało odrodzenie życia, miłości i ludzkości. Chcę tylko wiedzieć kiedy.

Not a Christmas Letter

Just about every year since my wife Linda and I got married back in 1975, I’ve written a Christmas Letter. In it I’d tell all our friends and family members who weren’t living close to us about what Linda and I had been doing that past year. I’d talk about the vacations we’d taken and the charming things our daughter Lillian had been doing as she grew up and became the wonderful person she is now. I’d tell people too about my writing projects and how they were going, the poems and essays and novels I’d published in the past year and the novels I was working on. And I’d always find a little bit of space in these Christmas Letters to talk about the funny things that had happened to us. I’d talk about trying to fix a pipe in a sink that just wouldn’t stay fixed, or I’d go on and on about the day we found our lost cat Valley, but it didn’t turn out to be our cat Valley at all. I always liked writing these Christmas Letters because they were a way of thinking back on the experiences of the past year and enjoying them all over again. I didn’t write a Christmas Letter this year, and I bet you know why. This is the year I don’t want to remember. It’s this COVID pandemic with its 340,000 deaths here in the US and 1.8 million deaths worldwide. The pandemic kept me from writing the Christmas Letter. This pandemic only started officially here in the United States at the beginning of February when the Trump Administration announced a nationwide public health emergency, but it feels like it’s been here longer than that. It feels like it started ten years ago or maybe twenty years ago. It feels like it’s always been here since I was a kid riding my bicycle down Division Street. Sometimes, it even feels like all my good and happy memories from my life way before the pandemic have been colored gray and squeezed tight by the pandemic. I know that this isn’t really true. The pandemic with all its disappointments and frustrations and painful changes and illnesses and sufferings and deaths hasn’t always been here. It just feels that way as I sit in my home and think about all the life that I and everybody else in the world today has missed this year. It feels that way as I think about the family members and friends I haven’t seen this last year. It feels that way as I watch the news every morning and see reports about the difficulties the medical professionals are having distributing the COVID vaccine. It feels that way as I read about President Trump’s endless whining about how he hasn’t lost the election. It feels like that as I watch the people I love struggle to maintain some cheer in the face of all this. Sure, I know it will get better. After every apocalyptic pandemic in mankind’s history, there was always a revival of life and love and humanity. I just want to know when. John Guzlowski amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera, za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem dwóch powieści kryminalnych o detektywie Hanku Purcellu oraz powieści wojennej pt. „Road of Bones”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University. ― John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama