Do czerwca tego roku prawami telewizyjnymi do meczów pierwszej ligi dysponuje stacja Canal Plus, która ma w umowie zagwarantowane prawo złożenia ostatniej oferty. Stacja ta wygra przetarg, jeżeli przedstawi ofertę na takich samych warunkach, jak najkorzystniejsza ze złożonych przez innych oferentów. Warunkiem jest przedłożenie propozycji w ciągu dziesięciu dni od daty zakończenia przyjmowania ofert.
Z takimi warunkami nie zgadzają się zarządy TVP i Polsatu, które w związku z tym postanowiły wycofać się z przetargu. "Nie możemy zaakceptować postanowień regulaminu, który przewiduje, iż jeden wybrany podmiot ubiegający się o zakup praw został uprzywilejowany możliwością złożenia ostatniej oferty. W praktyce oznacza to, że mamy do czynienia z arbitralną decyzją kierownictwa PZPN, przesądzającą, iż rozgrywki pierwszej ligi będą transmitowane przez telewizję kodowaną, docierającą do bardzo ograniczonego kręgu odbiorców, nie zaś telewizję o zasięgu ogólnopolskim" - napisano w przesłanym PAP oświadczeniu obu stacji telewizyjnych.
"Nie rozumiemy jak decyzja ta ma się do zapewnień PZPN o woli popularyzacji piłki nożnej, skoro na wstępie eliminuje się telewizje ogólnodostępne, gromadzące przed odbiornikami wielomilionowe audytorium" - brzmią zarzuty w oświadczeniu. Według jego treści "Obecny kształt i przebieg przetargu pokazują, iż TVP i Polsat są potrzebne zaledwie po to, by Canal Plus był zmuszony poprawić swoją, z definicji wybraną już przez PZPN ofertę."
PZPN i Sportfive przygotowały do przetargu siedem pakietów, z których najważniejszy, najbardziej atrakcyjny i najdroższy daje prawo transmisji wszystkich meczów ekstraklasy, 15 meczów w sezonie 2. ligi i dwóch magazynów ligowych.
Kolejne pakiety zawierają prawo do: transmisji sześciu meczów derbowych zespołów pierwszoligowych w sezonie (np. Legia Warszawa - Polonia Warszawa), pokazywania kilkuminutowych skrótów meczów w magazynie ligowym (oferta dla telewizji otwartych), magazynu publicystycznego z krótkimi fragmentami meczów, transmisji radiowych, relacji za pośrednictwem internetu, telefonii komórkowej i w kinach oraz relacji meczów przez polskiego nadawcę, ale poza granicami Polski.
Z zarzutami TVP i Polsatu nie zgadza się Jacek Okieńczyc, szef sportu w Canal Plus. "Zgodnie z umową nasza oferta dotyczy tylko pakietu pierwszego. Oprócz niego zostało jeszcze sześć, które inne telewizje mogą spokojnie kupić. Poza tym nawet jeśli Canal Plus zaoferuje więcej, nie będzie to oznaczało, że dostanie te prawa. O wszystkim zdecyduje Komisja Przetargowa, składająca się z przedstawicieli SportFive oraz pierwszoligowych klubów. Czytając te oświadczenie mam wrażenie, że wypowiadają się telewizje, które ostatnio dla polskiej piłki nic nie zrobiły." - powiedział PAP Okieńczyc.
Komentarza do oświadczenia TVP i Polsatu nie wydał zarząd TVN, którego członkowie przebywają w zagranicznej podróży służbowej. Jak poinformował rzecznik prasowy tej stacji Andrzej Sołtysik, jeden z członków rady nadzorczej tej telewizji przekazał następującą opinię: "Jeżeli w polskiej piłce i jej organizacjach zarządzających dzieje się jak się dzieje, to dlaczego wokół piłki ma się dziać lepiej. Nie dziwią nas takie radykalne postawy."
PZPN nie ustosunkował się do tych zarzutów. "Nie znamy jeszcze tego pisma, zatem nie możemy go komentować" - powiedział rzecznik prasowy związku Michał Kocięba. Prezes PZPN Michał Listkiewicz prosił o zwrócenie się w tej sprawie do firmy SportFive, pośredniczącej w sprzedaży praw telewizyjnych.
"My także nie otrzymaliśmy takiego pisma - powiedział szef polskiego oddziału SportFive Andrzej Placzyński - czekamy do piątku do godziny 12.00 na oferty. A poza tym to nie jest przetarg, tylko zaproszenie do składania propozycji. Prawdą jest, że umowa z Canal Plus dotyczy tylko pierwszego pakietu i prawdą też jest, że Komisja Przetargowa będzie miała decydujący głos."