Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 02:23
Reklama KD Market

Trawka dla wszystkich?

W czasie każdej elekcji prezydenckiej wybiera się nie tylko nowego lokatora Białego Domu, ale również kongresmenów i niezliczonych polityków oraz sędziów lokalnych. Ponadto w wielu stanach wyborcom zadawane są przeróżne pytania na zasadach referendum. Nie inaczej było w tym roku... Pytanie o legalizację Wyborcy w pięciu stanach mieli zadecydować o tym, czy chcą legalizacji marihuany. W Arizonie, Montanie, New Jersey oraz Południowej Dakocie elektorat ogromną większością głosów poparł ten pomysł i już wkrótce używka ta ma być tam dostępna w celach rekreacyjnych. Natomiast w stanie Missisipi wyborcy zatwierdzili zamiar legalizacji używania marihuany w celach medycznych. Ten ostatni rezultat jest szczególnie wymowny, ponieważ Missisipi to stan niezwykle konserwatywny, w którym wcześniej tego rodzaju pomysły były zdecydowanie odrzucane. Wyniki tych głosowań oznaczają, że obecnie „trawka” pozostaje substancją całkowicie zakazaną już tylko w 15 stanach Unii. Stwarza to dość kuriozalną sytuację, ponieważ w świetle prawa federalnego jest to narkotyk, za którego posiadanie i używanie grożą rozmaite kary. Jeszcze w roku 2012 rekreacyjna marihuana była legalna tylko w Kolorado i Dystrykcie Kolumbii. Jednak następne lata przyniosły jej legalizację w wielu innych częściach Ameryki, między innymi we wszystkich stanach położonych nad Pacyfikiem. Początkowo pojawiały się groźby władz federalnych, szczególnie ze strony Departamentu Sprawiedliwości, że te postanowienia stanowe zostaną ukrócone, gdyż są nielegalne. Technicznie rzecz biorąc jest to prawda, ale Waszyngton nigdy nie zdecydował się na podjęcie jakichkolwiek kroków. Tymczasem jak wynika z sondażu przeprowadzonego w ubiegłym roku przez Pew Research, aż 67 proc. Amerykanów uważa obecnie, że marihuana powinna być legalna w całym kraju. Ten sam wskaźnik w roku 1969 wynosił zaledwie 12 proc., a w roku 2010 przekroczył po raz pierwszy poziom 50 proc. Jest kilka przyczyn tych tendencji. Emily Dufton, autorka książki pt. Grass Roots: The Rise and Fall and Rise of Marijuana in America, jest zdania, iż począwszy od lat 80. – kiedy w USA szybko zaczęło rosnąć spożycie groźnych narkotyków, takich jak heroina, kokaina i crack – działaczom na rzecz utrzymania nielegalności marihuany trudno było skutecznie argumentować, że cannabis jest równie niebezpieczny. Do podobnego wniosku doszedł komentator dziennika The New York Times. Twierdzi on, że opór polityków wobec ewentualnej federalnej legalizacji marihuany bynajmniej nie zmalał, ale został w pewnym sensie zmarginalizowany przez coraz to nowe doniesienia o tym, iż narkotyk ten nie prowadzi do nałogu i jest być może znacznie mniej szkodliwy niż całkowicie legalne papierosy. Marihuana, polityka i pieniądze Rosnące poparcie legalizacji marihuany jest też swoistą czkawką po latach tzw. wojny z narkotykami, wszczętej przez prezydenta Reagana w latach 80. Podejmowane wtedy działania okazały się w większości nieskuteczne, ale doprowadziły do ubocznych skutków, np. do masowych aresztowań wśród młodych Afroamerykanów, skazywanych czasami na długoletnie więzienie za posiadanie niewielkich ilości cannabisu. Ciekawe jest to, że prezydent elekt Joe Biden w przeszłości wielokrotnie sugerował, iż popiera legalizację marihuany na szczeblu federalnym i chciałby wymazać z danych wszystkie wyroki dotyczące posiadania tej substancji, jakie wcześniej zapadły. W lipcu tego roku w czasie wystąpienia w Wilmington w stanie Delaware Biden stwierdził, że: –Wielu czarnoskórych młodych ludzi nie jest w stanie znaleźć zatrudnienia lub założyć własny biznes, ponieważ ciąży na nich wcześniejszy wyrok dotyczący posiadania marihuany. Jednak Biden sam nie będzie mógł podjąć tego rodzaju decyzji na mocy prezydenckiego dekretu, a zatem musi polegać na poparciu Kongresu, co może okazać się niezwykle trudne. Ponadto prawnik i profesor prawa w Vanderbilt University, Robert Mikos, ostrzega, że nawet federalna legalizacja marihuany nie będzie oznaczać, że będzie ją można hodować i kupować w całych Stanach Zjednoczonych. Zwraca uwagę na fakt, że prohibicja w USA została zniesiona w latach 30., ale dopiero 30 lat później dystrybucja i sprzedaż napojów alkoholowych stała się legalna w stanie Missisipi, a po dziś istnieją tzw. suche powiaty, między innymi w Teksasie i Tennessee, gdzie całkowita prohibicja nadal obowiązuje. Polityka dotycząca marihuany ma pewien oczywisty wymiar finansowy. W stanach, w których sprzedaż i używanie tego narkotyku jest już dozwolone, władze czerpią spore korzyści z podatków związanych z tym procederem. Chodzi tu o znaczne sumy pieniędzy, porównywalne do podatkowych zysków ze sprzedaży napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych. Innymi słowy, rynkowa, legalna obecność marihuany w zwykłych sklepach to świetny interes, który jeszcze do niedawna był domeną pokątnych handlarzy, przemytników i kryminalistów. Akcja na rzecz federalnej legalizacji marihuany nieustannie przybiera na sile. Organizacja Drug Policy Alliance wystosowała w ubiegłym roku petycję do Kongresu, pod którą podpisało się ponad stu naukowców, lekarzy i profesorów wyższych uczelni. Zgłosili oni inicjatywę o nazwie Marijuana Opportunity Reinvestment and Expungement, której cele są mniej więcej zgodne z poglądami prezydenta elekta. Wydaje się, że tylko kwestią czasu jest zmiana polityki federalnej dotyczącej tej substancji. Jest to tym bardziej oczywiste, że po ostatnich wyborach na ogromnej większości terytorium kraju marihuana jest już dziś legalna, mimo że w dalszym ciągu w świetle prawa federalnego jej posiadanie, dystrybucja i sprzedaż są przestępstwami kryminalnymi. Wynikają z tego faktu dziwaczne konsekwencje prawne, których nie da się w żaden sensowny sposób wytłumaczyć, a tym bardziej uzasadnić. Krzysztof M. Kucharski

Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama