Przeczytałem stary tekst w „Dzienniku Związkowym” autorstwa Grzegorza Dziedzica o pierwszym roku jego rodziny w Stanach Zjednoczonych i to zmusiło mnie do przypomnienia sobie o moim pierwszym roku w USA. To było prawie 70 lat temu.
W czerwcu 1951 roku moja rodzina przypłynęła do Ameryki na okręcie wojennym „Generał Taylor”. Moi rodzice spędzili około 4 lata w Niemczech podczas II wojny światowej jako polscy robotnicy przymusowi, a kolejne 6 lat po wojnie jako przesiedleńcy, wysiedleńcy, uchodźcy bez kraju. Mama i tata mieszkali w obozach utworzonych przez ONZ dla wszystkich byłych niewolników, którzy nie mogli wrócić do krajów, z których przybyli. Moja siostra i ja urodziliśmy się w jednym z tych obozów dla przesiedleńców.
Miałem 3 lata, kiedy przyjechałem do Ameryki i pamiętam tylko fragmenty ze swojego pierwszego dnia w Stanach. Jedną z tych rzeczy, którą pamiętam, jest to, że kiedy wylądowaliśmy na Ellis Island poczuliśmy się dziwnie i obco. Nie mówiliśmy po angielsku. Byliśmy ubrani w rzeczy zrobione z czarnej i szarej wełny, które dostaliśmy z agencji pomocy ONZ. Moja mama miała na głowie chustkę, a tata wełnianą czapkę ze złamanym daszkiem. Oboje ubrali swoje najlepsze buty – skórzane botki sięgające do kolan. Były ręcznie wykonane przez brata mojej mamy. Wszystkie nasze rzeczy zostały zebrane w jednym małym, drewnianym kufrze, który zbudował mój tata.
Ciągle pamiętam, jak stałem przy tym kufrze i zorientowałem się, że mój tata zniknął. Spytałem mamy i siostry gdzie jest tata, a one odpowiedziały, że nie wiedzą. Był tutaj i zaraz go nie było. Pamiętam, że powiedziałem do mamy, że może poszedł kupić chleb i kiełbasę. Mama pokiwała przecząco głową i powiedziała, że nie sądzi. Dodała nawet, że nie jest pewna, czy w Ameryce mają kiełbasę.
Kilka lat później zapytałem tatę, gdzie wtedy zniknął, tego pierwszego dnia w Ameryce. Uśmiechnął się i powiedział: „Patrzyłem na Amerykę, na rozgadany i roześmiany tłum ludzi, na samoloty lecące spokojnie po niebie, na mężczyzn w garniturach, którzy dźwigali tak małe walizeczki, że małe dziecko dałoby radę udźwignąć trzy lub cztery takie. Patrzyłem na świat tak czysty, że poczułem jak otwierają się moje ręce i zwracają się do niego”.
Przerwał na chwilę, po czym dodał: „Chciałem zapytać ten błogosławiony świat po polsku, którego nigdy nie zrozumie: dlaczego Niemcy nam to zrobili, przetrzebili nas i zabili, i trzymali nas w kajdanach tak długo?”
Our First Day in America
I was reading an old column in the Dziennik Zwiazkowy this morning by Grzegorz Dziedzic about his family’s first year in America, and it got me thinking about my own first year in America. It was almost 70 years ago.
In June of 1951, my family came to America on a US troop ship, the General Taylor. My parents had spent about 4 years in Germany during WWII as Polish slave laborers, and another 6 years after the war as DPs, Displaced Persons, country-less refugees. My mom and dad lived in camps set up by the UN for all those former slave laborers who could not go back to the countries they came from. My sister and I were born in one of those DP camps.
I was 3 years old when we arrived in America, and I only remember bits and pieces about the first day we spent in America. One of the things I remember is that when we landed at Ellis Island we all felt strange and foreign. We didn’t speak English. We dressed in clothes made of black and gray wool that had been given to us by a UN relief agency. My mother wore a babushka on her head, my father a woolen cloth cap with a broken brim. They both wore their best shoes, leather boots that came to their knees. My mother’s brother had stitched and hammered those boots by hand. All our belongings were gathered together in a single, small wooden trunk my dad had built.
I still remember standing by that wooden trunk and realizing that my father had suddenly disappeared. I asked my mother and my sister where our father was, and they both said they didn’t know. He had been there, and then he wasn’t. I remember saying to my mother that maybe he had gone off to buy some sausage and bread. My mother just shook her head and said she didn’t think so. She added that she wasn’t even sure they had sausage in America.
Years later, I asked my father where he had disappeared to on that first day in America. He smiled and said, “I was looking at America, at the talking and smiling crowds of people, at the airplanes flying peacefully in the sky, at the men in suits carrying briefcases so small that a child could carry three or four. I was looking at a world so pure that I felt my hands open and my palms turn to it.”
He paused for a moment, and then he added, “I wanted to ask this blessed world in a Polish it would never understand, ‘Why did the Germans do it to us, drag us off and kill us, and keep us chained for so long.’”
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera, za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem dwóch powieści kryminalnych o detektywie Hanku Purcellu oraz powieści wojennej pt. „Road of Bones”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.
―
John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.