Ostatnie lata przyniosły wiele skandali związanych z pedofilią, zmuszaniem nieletnich dziewcząt do prostytucji, itd. Jednak największy skandal tego rodzaju miał miejsce pod koniec XIX wieku. I to w wiktoriańskiej Anglii, która teoretycznie przywiązana była wtedy do niezwykle surowych nakazów moralnych...
Anioł w domu
W tamtych latach panowała rygorystyczna etyka, głosząca potrzebę ukrywania lub wręcz tłamszenia uczuć. Anglików obowiązywało wiele konwenansów społecznych, do których musieli się dostosowywać. Między innymi reprezentantce wyższej klasy społecznej nie wypadało w towarzystwie zdjąć rękawiczki, gdyż gest ten mógł być uznany za seksualną zachętę. W towarzystwie nie wolno było mówić o ciąży, a nawet używać niektórych słów jako zbyt bezpośrednio opisujących biologię człowieka. Ówczesna medycyna traktowała kobiecy popęd płciowy jako chorobę i zalecała zimne kąpiele jako terapię.
Idealna kobieta wiktoriańska miała być „aniołem w domu” – osobą zarówno piękną, jak i zaradną oraz pracowitą, będącą strażniczką domowego ciepła i moralności. Społeczeństwo zdominowane było całkowicie przez mężczyzn. Panował wręcz kult męskości, w konsekwencji czego z wyrozumiałością traktowano męskie potrzeby cielesne, w tym także homoseksualizm – w teorii karany więzieniem, ale w praktyce tolerowany. W XIX-wiecznych rodzinach często najważniejsze były pozory. Za wszelką cenę starano się ukrywać problemy: konflikty, alkoholizm, choroby psychiczne, akty przemocy, itd.
Bulwersujące zbrodnie
Mimo tych wszystkich pozorów moralnej ascezy to właśnie w wiktoriańskiej Anglii dochodziło do szokujących przestępstw, w tym również takich, których ofiarami padały dzieci. Wczesnym rankiem 30 czerwca 1860 roku Elizabeth Gough, niania służąca u państwa Samuela i Mary Kent, obudziła się i spostrzegła, że łóżeczko trzyletniego Saville’a Kenta jest puste. Przekonana, że to matka wzięła chłopca do siebie, dopiero godzinę później zapukała do jej pokoju. Tam jednak również nie było Saville’a. Zarządzono natychmiastowe poszukiwania.
Wieści o zniknięciu trzylatka rozniosły się po okolicy. Mieszkający w pobliżu William Nutt i Thomas Benger postanowili pomóc. Rozpoczęli przeczesywanie zarośli obok frontowego podjazdu. W pewnym momencie Nutt podszedł do ukrytej w krzakach wygódki dla służby. Gdy razem z Bengerem weszli do środka, zobaczyli na podłodze małą kałużę zakrzepłej krwi. Podnieśli klapę ubikacji i spostrzegli zakrwawiony kocyk, a pod nim ciało Saville’a. Ustalono, że w nocy ktoś wszedł do jego pokoju, wyjął chłopca z łóżeczka i zaniósł go do wychodka. Tam dźgnął dziecko w klatkę piersiową, poderżnął mu gardło, a na koniec wrzucił ciało do ekskrementów.
Okoliczności wskazywały na to, że zbrodni dokonał któryś z domowników. Tajemnica morderstwa została szybko nagłośniona i potraktowano ją jako zamach na „świętość ogniska domowego” oraz zagrożenie dla każdej angielskiej rodziny. Szybko jednak okazało się, że hermetycznie zamknięta i powszechnie szanowana rodzina skrywała wiele sekretów i wewnętrznych konfliktów. Śledztwo powierzono inspektorowi z Londynu, Jonathanowi Whicherowi, który po przeanalizowaniu wszystkich faktów oskarżył o dokonanie zbrodni przyrodnią siostrę Saville’a, szesnastoletnią Constance.
Dziewczyna miała zdradzać objawy obłąkania i według relacji niektórych znajomych rodziny była źle traktowana przez macochę. Fakty te utrzymywane były jednak w ścisłej tajemnicy. Brak jednoznacznych dowodów i konflikty Whichera z miejscową policją spowodowały, że Constance uniewinniono. Opinia publiczna była absolutnie przekonana, że tak młoda dziewczyna nie była w stanie dokonać okrutnego morderstwa. Prawda wyszła na jaw kilka lat później, gdy w 1865 roku Constance przyznała się do winy.
Innym bulwersującym przykładem przestępstw popełnianych w wiktoriańskiej Anglii była sprawa Amelii Dyer, znanej jako „fabrykantka aniołów”. Dyer skorzystała z faktu, iż sytuacja niezamężnych matek w drugiej połowie XIX wieku była trudna nie tylko ze względów finansowych, lecz także z powodu społecznego napiętnowania. Z pomocą kobietom chcącym ukryć wstydliwy sekret spieszyły tak zwane farmerki (baby farmers). Były to osoby oferujące opiekę nad niemowlętami za opłatą. W ich interesie było jak najszybsze pozbycie się dzieci. W praktyce więc zapewniana opieka ograniczała się do porzucania podopiecznych i pozostawiania ich na pewną śmierć.
Dyer po śmierci męża potrzebowała szybko pieniędzy i za namową znajomej położnej postanowiła otworzyć własny interes. Klientkom obiecywała, że zapewni ich dzieciom bezpieczny i kochający dom. Kiedy jednak kobiety opuszczały jej próg, poiła niemowlęta „przyjacielem matek” (popularnym syropem na bazie opium, który uciszał dzieci płaczące z powodu głodu) i pozostawiała je bez opieki, czekając na zgon. Później, aby przyspieszyć ten proceder, zaczęła od razu dusić niemowlęta przy pomocy taśmy krawieckiej.
Jej zbrodnicze działania wyszły na jaw, gdy z Tamizy wyłowiono torbę ze zwłokami niemowlęcia. Ślady doprowadziły śledczych do domu Dyer. Na miejscu nie znaleziono bezpośrednich dowodów, pozostały jednak umowy adopcyjne, taśma krawiecka, a także listy od matek dopytujących się o zdrowie swoich dzieci.
Amelia została osądzona i powieszona w 1896 roku. Poproszona o wygłoszenie ostatnich słów miała rzec: – Nie mam nic do powiedzenia. Przypuszcza się, że zamordowała od 200 do 400 niemowląt.
Pedofilski szok
Jednak największy skandal, który poważnie naruszył wiktoriańską fasadę bogobojności i ascetyzmu, wybuchł w lipcu 1885 roku. Wtedy to pismo The Pall Mall Gazette opublikowało pierwszy z serii kontrowersyjnych artykułów o prostytucji dziecięcej. Sześciostronicowy tekst o gwałtach na dziewicach i sprzedawaniu nieletnich dziewcząt do domów uciechy był zaledwie preludium do dalszych sensacji. Autorem był dziennikarz William Thomas Stead, którego teksty wywołały w Wielkiej Brytanii ogromne poruszenie. Obok wstrząsających nagłówków, takich jak „The Violation of Virgins” („Gwałcenie dziewic”), „The London Slave Market” („Londyński targ niewolników”) czy „Why the Cries of the Victims Are not Heard” („Dlaczego nikt nie słyszy płaczu ofiar”) nie sposób było przejść obojętnie.
W ciągu zaledwie kilku dni artykuły Steada stały się sensacją na międzynarodową skalę. Wydawcy z całego świata zgłaszali się do redakcji The Pall Mall Gazette z prośbami o udostępnienie materiałów do przedruku. Tymczasem Stead nie przebierał w słowach, dosadnie i szczegółowo opisując haniebny proceder, który przez władze i wiktoriańskie społeczeństwo był przez wiele lat ignorowany. Pisał między innymi: „Tej nocy w Londynie – i każdej innej nocy, rok po roku – kilkanaście dziewic, wybranych niemal przypadkowo, zostanie złożonych w ofierze. Nim nadejdzie kolejny świt, dokona się ich ruina, a z jutrzejszym porankiem trafią do labiryntu londyńskich domów publicznych. W tym labiryncie błądzą, niczym zgubione dusze, rzesze prostytutek, których liczby nie sposób określić, lecz prawdopodobnie jest ona bliska 50 tysięcy”.
W kolejnych artykułach ujawniał odrażające kulisy seks biznesu, którego ofiarami padały dzieci wywodzące się z najuboższych rodzin. Zdołał dotrzeć do stręczycieli, którzy podzielili się z nim swoimi sposobami na pozyskiwanie świeżego „narybku” na potrzeby bogatych klientów: „Niektóre dzieci są łapane na ulicach, więzione i »przygotowywane« do pracy albo poprzez odurzenie ich narkotykami, albo długie przetrzymywanie w zamkniętym pokoju, gdzie co słabsze po długiej walce po prostu się poddają. Inne ofiary są dostarczane na zamówienie: kupowane od rodziców lub wabione obietnicami lepszego jutra do mrocznych komnat”. Jedna z przepytywanych właścicielek przybytków uciechy opowiedziała reporterowi o dziewczynce, którą na czas gwałtu odurzono do nieprzytomności. Gdy już się ocknęła, otrzymała wybór – albo będzie pracować dalej jako prostytutka, albo wyląduje na ulicy bez środków do życia.
Stead przed przystąpieniem do swojego dziennikarskiego śledztwa na ulicach Londynu przeprowadził też wywiad z „doświadczonym oficerem Scotland Yardu”, który zdradził, że bogaty mężczyzna może nabyć nieletnią dziewicę za kwotę 20 funtów. Na pytanie, czy uczestniczące w transakcji dziewczynki robiły to z własnej woli, policjant odpowiedział, iż zazwyczaj nawet nie wiedziały, co je czeka, a cały akt seksualny nosił wszelkie znamiona gwałtu. Czasami były uwodzone za zgodą matek, które sprzedawały córki gwałcicielom. Takie dziecko trafiało potem do domu napastnika, a kiedy już tam się znalazło, nie było odwrotu.
Stead zwrócił również uwagę na kwitnący tuż pod nosem urzędników regularny handel dziećmi. Zgodnie z jego ustaleniami, za cenę od 15 do 40 funtów alfonsi z kontynentu europejskiego zaopatrywali się w Anglii w „świeży towar”. Zapotrzebowanie na kilkunastoletnie dziewczyny było tak duże, że niektórzy stręczyciele angażowali się w proceder „hodowli” młodocianych prostytutek. Wyszukiwali bezdomne kobiety z maleńkimi córkami, a następnie otaczali je „opieką”. Gdy ofiara dorastała do stosownego wieku, była odbierana matce i sprzedawana za mniejszą lub większą sumę.
Trzeba podkreślić, że pod koniec XIX wieku dziennikarze rzadko poruszali kontrowersyjne tematy, gdyż zdawali sobie doskonale sprawę z tego, że narażą się w ten sposób na niezbyt przyjemne konsekwencje. Stead odważył się na obnażenie londyńskiego półświatka, co wywołało w wielu kręgach prawdziwy szok. Dziennikarz stał się natychmiast obiektem zarówno ostrej krytyki, jak i wielu pochwał. W każdym razie udało mu się zrobić poważny wyłom w wiktoriańskiej fikcji społeczeństwa żyjącego w zgodzie z podstawowymi zasadami moralnymi.
Międzynarodowy zakres handlu nieletnimi niewolnikami seksualnymi sprawił, że rewelacje ujawnione przez Steada odbiły się szerokim echem nie tylko na Wyspach Brytyjskich, ale również w całej Europie, a nawet za oceanem. Artykuły dziennikarza doprowadziły do pewnych zmian legislacyjnych. Między innymi parlament brytyjski zatwierdził Criminal Law Amendment Act – ustawę, na mocy której podwyższony został „wiek zgody seksualnej” z 13 do 16 lat. Trudno stwierdzić, jaki realny efekt przyniosły te reformy, ale jedna zmiana była oczywista i namacalna – o problemach tego rodzaju zaczęto mówić publicznie, co przez wiele dekad XIX wieku było po prostu nie do pomyślenia. Niestety sam Stead również popadł w prawne tarapaty.
Podejrzane metody
Po pewnym czasie na jaw wyszło to, iż Stead pozyskiwał informacje do swoich artykułów w dość kontrowersyjny sposób. By dotrzeć do stręczycieli i chętnych na dziewice klientów, zaangażował do pomocy szereg osób, w tym pracownicę The Pall Mall Gazette, młodą kobietę z Armii Zbawienia oraz trzynastoletnią Elizę Armstrong, której użył w charakterze wabika (kupił dziewczynkę za zaledwie 5 funtów od jej matki alkoholiczki, a następnie kazał swoim współpracownikom odurzyć ją chloroformem i zaprowadzić do burdelu, gdzie upozorował gwałt). Tym samym popełnił przestępstwo podobne do tych, z jakimi walczył.
Stead został ostatecznie postawiony przed sądem i skazany na trzy miesiące więzienia, a wyrok skazujący zawdzięczał przede wszystkim matce Elizy, która zeznała, że nie miała pojęcia, w jakim celu sprzedała córkę i była przekonana, że dziewczyna zostanie pomocą domową w posiadłości starszego dżentelmena. Swój wyrok dziennikarz odsiedział w więzieniach Coldbath Fields i Holloway. Jego kariera zakończyła się tragicznie. Zginął 15 kwietnia 1912 roku w katastrofie Titanica. Po raz ostatni widziano go, kiedy usiłował uciec z tonącego statku na prowizorycznej tratwie.
Andrzej Heyduk
Reklama