Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 10:24
Reklama KD Market

Racja i relacja

Racja i relacja
Człowiek jest istotą społeczną. Potrzebujemy innych ludzi, aby wzrastać, rozwijać się, a nawet żyć, bo przecież nawet z biologicznego punktu widzenia, człowiek najdłużej opiekuje się swoim potomstwem. Kiedy jesteśmy mali, nawiązujemy dużo nowych kontaktów, znajomości, a niektóre z nich są w stanie przetrwać później przez lata. Jest jeszcze jedna, niezwykle ważna relacja w życiu każdego człowieka, od której wiele zależy, która przechodzi swoje wzloty i upadki, i zwykle dość mocno nam na niej zależy. Jest to relacja między rodzicami i dziećmi. Jednocześnie jest również pewien czynnik, który bardzo skutecznie niszczy relacje, a mianowicie racja. I dziś właśnie o niej kilka słów. Racja to… …pogląd, stanowisko, ale też argumenty, które potrafimy znaleźć i wykorzystać na potwierdzenie naszej opinii.  Racje to często również nasze upodobania co do tego, co widzimy, słyszymy, doświadczamy. W rzeczywistości, w której mamy praktycznie nieograniczony dostęp do wiedzy, mogłoby się wydawać, że nietrudno będzie znaleźć argumenty, udowodnić swoje racje i zwyczajnie tę rację mieć, ale nie jest tak do końca. W natłoku informacji, które do nas docierają, często mamy problem z wyłuskaniem tych prawdziwych, więc najczęściej decydujemy się na wybór tych, które z jakiegoś powodu są nam bliższe. Rzadko poświęcamy czas na szukanie rzetelnych źródeł, znacznie łatwiej jest nam wykorzystywać emocje, które w nas się pojawiają i na ich podstawie dokonywać wyborów. Emocje również pchają nas do tego, aby później zaciekle bronić swojego stanowiska. Lubię mieć rację Czy znasz osobę, która nie lubi mieć racji? Ja przyznam szczerze, że nie znam takiej, a dodatkowo znam też niewiele osób, które umieją przyznać się do tego, że tej racji nie mają. Jest to wielka sztuka, w której odsłaniamy się przed drugim człowiekiem, pokazujemy naszą „słabość”, a jednocześnie ogromną odwagę. Dla mnie jest to również wyraz niesamowitego zaufania, że ta druga osoba nas nie wyśmieje, nie odrzuci. Przyjemnie jest mieć rację. Czujemy się wtedy dowartościowani, połechtane zostaje nasze ego, czasem towarzyszy temu uczucie bycia lepszym, zahaczające nawet o pychę. Warto być jednak świadomym, że jest również druga strona medalu. Zaciekłe bronienie swoich racji lub też dążenie do tego, aby mieć rację, może wywołać konflikt, lub go zaognić. Konflikty Zdarzają się niemal codziennie, mniejsze i większe. Czasami próbujemy ich uniknąć, nie zawsze potrafimy wyjść z nich obronną ręką, ale warto sobie uświadomić, że one się zdarzały, zdarzają i zdarzać będą. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że każdy z nas jest inny, że inaczej patrzymy na świat, że w swoim życiu zebraliśmy różne doświadczenia, które sprawiają, że na daną rzecz nigdy nie będziemy patrzeć jednakowo. Warto przy tym zadbać jednak o relacje, aby potrzeba posiadania racji nie stała się źródłem zniszczenia relacji właśnie. Szczególnie ciekawe są sytuacje, gdzie my jako rodzice uznajemy wręcz za nasz obowiązek, aby przekonać dzieci do swoich prawd czy mądrości, w które sami wierzymy. Staramy się zmienić ich zachowanie. W takich przypadkach bardzo często przestajemy słuchać i skupiamy się na tym, co chcemy przekazać, niezależnie od tego jaka jest rzeczywista potrzeba. „Źle to robisz, powinnaś zrobić to tak, jak Ci mówiłam…”, „Przestań nosić to dziecko, przecież ono Tobą manipuluje!” „To nie są koledzy dla Ciebie” – to tylko niektóre przykłady dobrych rad i racji, o które nikt nie prosił i które w dłuższej perspektywie mogą zniszczyć relację. Wygrana – przegrana Konflikt, który ktoś wygrywa lub przegrywa, nadal trwa. Taka sytuacja nie dotyczy wyłącznie konfliktów między dorosłymi, ale również między dorosłymi a dziećmi. Rodzice wciąż starają się wzmocnić siebie, wytykając błędy swoim dzieciom, a dziecko staje się coraz starsze i rośnie w nim również bunt przeciwko takiemu traktowaniu. Czasem bywa również tak, że dziecko nie ma siły się buntować, wycofuje się, zgadza się na dyktaturę rodzicielską, ale w tym wszystkim przestaje swych rodziców zwyczajnie lubić… Wsłuchaj się A gdyby tak zamiast nieustannie bronić lub przekonywać do swoich racji, posłuchać czego potrzeba Twojemu dziecku? Zamiast udawać, że wszystko wiemy, przyznać się, że coś mogliśmy przeoczyć, coś mogło nam umknąć, więc może to jest właśnie dobry czas, aby porozmawiać. Pamiętajmy o tym, że nie zawsze musimy mieć rację, czasami możemy zwyczajnie nie wiedzieć. Taka właśnie niewiedza czy odsłonięcie się ze swoimi potrzebami, uczuciami powoduje, że stajemy się dla dziecka bardziej ludzcy, a przez to bliżsi. Kiedy przyznamy się, że czegoś nie wiemy, dajemy sobie przestrzeń do zdobywania wiedzy, poznawania, natomiast mając zawsze rację, zamykamy się i na to, co nowe, i na drugiego człowieka. Iwona Kozłowska jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy. Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…” Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń. Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama