Na 17 dni przed wyborami prezydenckimi głos oddało w nich już ponad 26 mln Amerykanów - wynika z danych portalu US Elections Project. Lokalni urzędnicy informują o wysokiej frekwencji i zapotrzebowaniu na karty wyborcze.
W ciągu dwóch dni Amerykanów, którzy przed terminem spełnili swój obywatelski obowiązek, przybyło około 9 mln. Łącznie ponad 26 mln zwróconych kart wyborczych stanowi ok. 20 proc. wszystkich oddanych głosów w wyborach cztery lata temu.
W tym roku, z uwagi na epidemię koronawirusa, w większości stanów znacznie ułatwiono oddanie głosu w formie korespondencyjnej. Zależnie od lokalnego prawa otrzymane drogą pocztową karty wyborcze można odsyłać, wrzucać do specjalnych skrzynek czy przynieść do lokalu wyborczego.
Ułatwienia w głosowaniu prawdopodobnie przyczynią się do rekordowej frekwencji. Michael McDonald, profesor Uniwersytetu Florydy w Gainesville, szacuje, że w tym roku wyniesie ona ponad 150 mln osób.Dotychczasowy rekord padł w 2016 roku, gdy w wyborach wzięło udział ponad 138 mln Amerykanów. Z tej liczby ok. 57 mln wybrało głosowanie przedterminowe, w tym korespondencyjne.
Z wielu stanów spływają informacje o kolejkach przed lokalami wyborczymi. W powiecie Nueces w Teksasie głos oddało już ponad 70 proc. z liczby wyborców z 2016 roku. W ważnych w tych wyborach Wisconsin i Michigan liczba zwróconych kart sięga już jednej trzeciej frekwencji sprzed czterech lat.
15 stanów informuje o przynależności partyjnej osób, które oddały głos. Z przekazanych przez nie danych wynika, że demokraci zwrócili ponad 5,8 mln kart. Republikanie ponad dwa razy mniej - ok. 2,5 miliona.
Zgodnie z sondażami demokraci są znacznie przychylniej nastawieni do głosowania korespondencyjnego. Natomiast w samym dniu wyborów, 3 listopada, w lokalach wyborczych stawi się - według prognoz - więcej republikanów niż demokratów.
Z najnowszego sondażu dla portalu Hill wynika, że ubiegający się o drugą kadencję Donald Trump przegrywa z kandydatem demokratów Joe Bidenem w Pensylwanii o 5 punktów procentowych, a w Michigan - o 11 pkt procentowych. W obu tych stanach w 2016 roku zwyciężył nieznacznie republikanin, ale przed dniem wyborów w większości sondaży też przegrywał.
Na Florydzie, stanie z aż 29 głosami elektorskimi, między ubiegającymi się o Biały Dom w sondażu Hill jest remis. Na finiszu kampanii sztabowcy demokratów i republikanów przyznają, że stan ten może okazać się decydujący.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama