Jest taki Stwór, który odwiedza nas wszystkich dosyć często. Niektórzy mówią, że ma wielkie oczy… Hmm, może coś w tym jest, przynajmniej my często, w jego towarzystwie szeroko je otwieramy. Kiedy się pojawia czasem dodaje nam energii, sprawia, że szybciej i sprawniej zaczynamy działać, ale niekiedy wywołuje reakcje całkowicie odwrotne, lub też zwyczajnie nas „zamraża”. Można pomyśleć teraz, że to jakiś potwór śnieżny, ale nie… To zwyczajny Strach, którego przez lata próbujemy oswajać, ale czy to nam się udaje?
Aby przetrwać
Strach nie jest wytworem nowych czasów, lecz częścią systemu, w który jesteśmy wyposażeni jako ludzie od dziada – pradziada. Jest to emocja, która wbrew pozorom i wielu współczesnym opiniom, nie miała przyczyniać się do szybszego zawału serca i zejścia z tego świata, lecz do ochrony przed zagrożeniami. Strach pojawiał się i nadal pojawia w reakcji na bodziec wyłapany przez któryś z naszych zmysłów i zinterpretowany jako zagrożenie właśnie. Warto jednak zauważyć, że strach pozostał ten sam, ale jego przyczyny, na przestrzeni wieków zmieniły się diametralnie.
Nasi przodkowie mierzyli się głównie z zagrożeniami ze strony dzikich zwierząt. Współcześnie, nie mamy do czynienia z biegającymi po ulicach tygrysami szablozębnymi. Można powiedzieć, że nasze życie stało się znacznie bezpieczniejsze od kiedy nie musimy polować, nauczyliśmy się budować trwałe schronienia, a jednak strach nie zniknął i pomaga nam, lub też utrudnia radzenie sobie z wyzwaniami współczesnego świata.
Straszenie jako ostrzeżenie
Ludzie odczuwają strach od zawsze i od zawsze opowiadali sobie straszne historie. Niejednokrotnie mocno przesadzone, przejaskrawione, ale co ciekawe wcale nie po to, aby słuchaczy okłamywać, czy też naśmiewać się z nich, ale po to, aby uchronić bliskich przed niebezpieczeństwami. Z takiego podejścia do tematu znane są głównie babcie, które bardzo często mają cały arsenał przerażających historii, prawdopodobnie na każdą możliwą sytuację.
Historie o duchach cmentarnych, czarnej wołdze, złym policjancie, czy też bardziej współczesne, a może wciąż aktualne: o połkniętej gumie do żucia, która skleja przełyk, lub o Pani, która zabierze dziecko… Najczęściej, im bogatsza, bardziej „kolorowa” historia, tym lepszy efekt, czytaj: mamy większy wpływ na zachowanie dziecka. Najważniejsze, aby zagrożenie było duże, a i kara za nieposłuszeństwo dotkliwa.
Tego typu opowieści niosą się mocno z jednego prostego powodu, opowiadane są przez osoby, które troszczą się o dzieci i chcą uchronić je przed wszelkimi niebezpieczeństwami.
Strach lubi się ukrywać
Dlaczego krzyczymy na dziecko, które omal nie wpadło przed chwilą pod samochód? Dlaczego w grupie ludzi czekamy, aż ktoś inny pierwszy udzieli odpowiedzi na zadane najprostsze pytanie? Dlaczego tak często nie mówimy wprost o tym, co nam leży na sercu? Dlaczego wreszcie dzieci, na które krzyczymy, przestają reagować, jakby nic do nich nie docierało? Odpowiedzią na te pytania zwykle jest strach, który ukrywa się pod „płaszczykiem” agresji, przeczekania (może ktoś inny wyjdzie na „głupka”), mnóstwa innych błahych i mniej ważnych słów, czy też blokady racjonalnego myślenia.
Jesteśmy nauczeni, że strach jest jedną z Tych emocji, które nie są przyjemne, popularne i miło się nimi pochwalić. Jest to jedna z Tych emocji, którą wolimy ukrywać, a nawet wstydzimy się jej, bo w świecie, gdzie wszyscy starają się pokazać, że są naj… taki brak może być źle odebrany, skrytykowany.
W tym wszystkim zapominamy jednak, że brak strachu wcale nie jest odwagą, ale poważnym zaburzeniem, a cierpiący na niego ludzie łatwo wpadają w tarapaty. Może więc zamiast udawać, że niczego się nie boimy, lub oszukiwać nasz strach, warto go zrozumieć i oswajać.
Oswajanie
Najprostszym sposobem na oswajanie Strasznego Stwora jest zwyczajne zrozumienie i weryfikacja historii, będących częstym źródłem naszych strachów. Bardzo podobnie dzieje się również z naszymi dziećmi. Kiedy zaczynamy nakłaniać je do unikania strachu („Nie bój się, to nic nie boli”), zaprzeczamy mu („Przestań, nie ma się czego bać”), w rzeczywistości dzieje się dokładnie odwrotnie i strach zaczyna rosnąć. Dzieci tracą poczucie bezpieczeństwa kiedy nie rozumieją sytuacji, więc najprostszym sposobem oswajania Stwora jest:
-
uszanowanie dziecięcych emocji, zrozumienie – „Widzę, że przestraszyłeś się kiedy nagle zgasło światło.”
-
rozmowa z dzieckiem – „Ciemność często jest straszna, bo przez chwilę zupełnie nic nie widzimy, a nawet kiedy nasze oczy się przyzwyczają, to niektóre rzeczy mogą wyglądać zupełnie inaczej niż w świetle.”
-
wspólne poszukanie możliwych rozwiązań – „Chciałabym Ci jakoś pomóc spokojnie zasnąć, jak myślisz, co ułatwiłoby Ci zaśnięcie?”
Może więc zamiast wpływać na zachowanie dziecka poprzez straszenie, warto wypróbować uczciwość i szacunek, a strachom spojrzeć w oczy i nauczyć się z nimi postępować. Powodzenia!
Iwona Kozłowska jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy. Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…” Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń. Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!