Departament Zdrowia w Nowym Jorku ostrzegł przed coraz większym rozprzestrzenianiem koronawirusa w kilku częściach dzielnic Brooklyn i Queens. Urzędnicy niepokoją się zwłaszcza sytuacją w miejscach zamieszkanych przez społeczność chasydów.
Jak podkreśla w środę „New York Times”, nastąpiło to po kilku miesiącach spadku zakażeń. Wiosną nowojorskie społeczności chasydzkie mocno ucierpiały przez Covid-19.
„Jesteśmy zaniepokojeni tym, jak Covid-19 może wpływać na społeczności ortodoksyjne - w tych dzielnicach i poza nimi - i będziemy kontynuować współpracę (…) z mieszkańcami w całym mieście, aby zapewnić przestrzeganie zaleceń zdrowotnych, co ma kluczowe znaczenie dla powstrzymania pandemii” – mówił cytowany przez "NYT" rzecznik Departamentu Zdrowia (HD) Patrick Gallahue.
Inny urzędnik HD oszacował, że około jednej czwartej nowych przypadków Covid-19 wydaje się pochodzić ze społeczności ortodoksyjnych Żydów. Przyznał, że dane nie są precyzyjne.
W ostatnich tygodniach sytuacja pogorszyła się w Williamsburgu, Midwood, Borough Park i Bensonhurst na Brooklynie, a także w Kew Gardens i Edgemere-Far Rockaway w Queens. W Midwood, Borough Park i Bensonhurst około 4,7 proc. testów na koronawirusa dało wynik pozytywny, podczas gdy średnia w całym mieście w ostatnich dwóch miesiącach wynosiła 1-2 proc.
Zaalarmowało to służby zdrowia publicznego. Niepokój jest tym większy, że wznawiana jest nauka w szkołach publicznych, a pod koniec września ma nastąpić otwarcie lokali gastronomicznych. Zgodnie z przewidywaniami najprawdopodobniej doprowadzi to do wzrostu liczby nowych przypadków.
„NYT” przypomina, że w ostatnich latach Departament Zdrowia spotykał się ze sceptycyzmem, a czasem sprzeciwem ze strony społeczności chasydzkiej, gdy służby zdrowia publicznego reagowały na wybuch odry w tej społeczności i sporadyczne przypadki opryszczki związane z rytuałem obrzezania.
W szczytowym okresie pandemii wielu chasydzkich Żydów w Nowym Jorku uważało, że burmistrz niesprawiedliwie ich wyszczególnił, gdy zwrócił uwagę na złamanie wymogu dystansu społecznego przez żałobników w czasie pogrzebu znanego chasydzkiego rabina.
Także obecnie - podkreśla "NYT" - władze odpowiedzialne za zdrowie publiczne zmagają się z tym, jak zachęcić członków tej społeczności do przestrzegania przepisów ws. noszenia maseczek i dystansu społecznego lub jak te przepisy egzekwować.
„Ta sytuacja będzie wymagała dalszych działań, jeśli zaobserwuje się nieprzestrzeganie środków ostrożności” – głosi wydane we wtorek ostrzeżenie Departamentu Zdrowia, nie wymieniając żadnej konkretnej grupy, lecz tylko obszary, gdzie jest więcej przypadków rozprzestrzeniania wirusa.
Yosef Rapaport, konsultant ds. mediów, dziennikarz, który jest chasydem i stracił krewnych z powodu Covid-19, wyraził obawę, że „znaczna część (chasydzkiej) społeczności minimalizuje niebezpieczeństwo”.
„Niewiele grup (...) zostało bardziej dotkniętych przez Covid-19 niż społeczności chasydzkie w Nowym Jorku, w których duże rodziny i warunki życia w zatłoczeniu są normą, a życie we wspólnocie toczy się wokół synagogi” – pisze „NYT”.
Podkreśla, że pod koniec kwietnia około 700 członków społeczności chasydzkiej Nowego Jorku zmarło z powodu Covid-19. Kiedy jednak choroba wydawała się mijać, a synagogi i jesziwy zaczęły być ponownie otwierane, wiele osób przestało nosić maseczki.
Ostrzeżenie Departamentu Zdrowia pojawia się w czasie świąt Rosz ha-Szana i Jom Kipur, wypełnionych modlitwą, refleksją i dużymi zgromadzeniami.
Rabin Motti Seligson powiedział gazecie, że niektóre synagogi odprawiają więcej nabożeństw, aby ograniczyć liczbę obecnych na miejscu ludzi, a niektóre zgromadzenia religijne odbywają się na świeżym powietrzu.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama