Mały człowiek jest trochę jak motyl, który powoli rozwija się z poczwarki, uwalnia swoje nowo nabyte skrzydła, lub ptak, który wykluwa się i musi jeszcze zdobyć trochę umiejętności, zanim wzbije się w powietrze. Dziecko na początku nie zdaje sobie zupełnie sprawy ze swoich możliwości. Całkowicie zdane na opiekunów, zaczyna w pewnym momencie sprawdzać swoje możliwości, dążyć do wolności, w którą będzie mogło „pofrunąć”, lecz wcześniej potrzebuje rozwinąć skrzydła. Z tymi skrzydłami też wcale nie jest tak prosto, gdyż nie można ich „pożyczyć” od kogoś lub zacząć tworzyć dokładnie takich samych. Skrzydła trzeba budować według własnego indywidualnego wzoru, aby uniosły nas wysoko.
Etap 1 – nawet nie wiem, że potrzebuję
Czasami zastanawiam się nad tym, co się pojawia w umyśle noworodka czy niemowlaka. Nie ma tam jeszcze miejsca i możliwości na głębokie przemyślenia, ale jest przestrzeń na całkowite zaufanie do osoby, z którą przed chwilą jeszcze stanowili jedną całość – do swojej mamy. Nie ma jeszcze nawet potrzeby myśleć o własnych skrzydłach, bo te należące do mamy są całkowicie wystarczające.
Małe ciało wysyła małemu człowiekowi sygnały, na które on reaguje, ale musi jeszcze dać znać opiekunom, że coś jest nie tak. Z pomocą przychodzi natura. Maluch nie zdaje sobie sprawy z tego, czego nie potrafi. Jednocześnie najczęściej z pomocą rodziców uświadamia sobie, że jego problem jest rozwiązywalny, bo prędzej czy później opiekunowie wpadają na to, jak pomóc, choć czasem dopiero wtedy, kiedy frustracja dziecka jest już dość duża.
Na tym etapie dziecko uważnie obserwuje otoczenie, poznaje je, zaczyna wyłapywać pewne zależności. Jest to początek budowania swojego obrazu świata i w pewnym momencie również siebie w nim.
Etap 2 – wiem, że potrzebuję skrzydeł
Prowadzone na szeroką skalę obserwacje zaczynają przynosić efekty. W pewnym więc momencie, dziecko zaczyna uświadamiać sobie, że gdyby stanęło, to mogłoby dosięgnąć kwiatek, który stoi na półce i tak bardzo kusi ? Pierwszy krok, a potem kolejne i kolejne, stawiane coraz szybciej, to z kolei szansa na dogonienie mamy, która porusza się tak szybko. Pierwsze „Nie” i „Mama” też mają ogromną moc, niemal magiczną, którą zdecydowanie warto ćwiczyć i rozwijać.
Nareszcie nasz mały człowiek wie, czego potrzebuje. To etap prób i błędów, podejmowanych w celu sprawdzenia, co przyniesie najlepsze rezultaty, co przychodzi łatwiej i szybciej, a w co trzeba zaangażować większy wysiłek. To również etap, kiedy pojawia się naturalna, wewnętrzna motywacja, ale też czasami zniecierpliwienie, bo tak bardzo chcę już teraz…, a jeszcze nie potrafię.
Etap 3 – patrz Mamo, rosną mi skrzydła!
„Już umiem czytać, chcesz posłuchać?”, „Jestem świetnym piłkarzem!”, „Już nie muszę się tego uczyć, przecież to umiem!”. Jest, mamy to, skrzydła zaczynają rosnąć i to wydaje się ogromnym sukcesem. Nigdy wcześniej Twój mały człowiek nie miał skrzydeł, te jego wydają mu się już podobne do Twoich, a więc gotowe, kompletne, zdatne do lotu… Czy jest zatem sens angażować się dalej w ich budowę?
Już teraz jest się czym pochwalić, a co więcej, są osoby, które doceniają, podziwiają i całkiem niepostrzeżenie może nadejść znudzenie, zniechęcenie brakiem tak szybkich jak wcześniej postępów. Jest to czas kiedy to rodzice, opiekunowie, nauczyciele i trenerzy mają szansę, a nawet powinni włączyć się do akcji. To właśnie w tym momencie jest niezwykle ważne, aby pokazać dziecku, że to jeszcze nie koniec, to jeszcze nie wszystko. To właśnie teraz możemy stawiać przed młodym człowiekiem kolejne wyzwania, które staną się zachętą do dalszego rozwoju.
Czy pamiętasz, Drogi Rodzicu, jakie? Nie za łatwe i niezbyt trudne, ale takie, w których będzie mógł się wykazać, a może użyć dodatkowych umiejętności.
Etap 4 – Latam
Powtarzalność, regularny trening i wytrwałość w pewnym momencie owocują zbudowaniem nawyku. Nareszcie mam skrzydła i latam, choć robię to już z taką swobodą, że często nie zauważam, zapominam, jak długą drogę przeszedłem i jaki wysiłek w to włożyłem. Co więcej, takiemu „lotnikowi” często zdaje się, że wszyscy potrafią latać dokładnie w taki sam sposób, na takich samych skrzydłach, a przecież każdy z nas jest jedyny w swoim rodzaju. Czyż to nie jest piękne?
Opisałam tutaj sposób w jaki każdy z nas osiąga samodzielność, zaczyna latać na skrzydłach zbudowanych z kolejnych trenowanych kompetencji. To bowiem właśnie budowanie kompetencji jest kluczem do wzrostu, do lotu, a co za tym idzie, do wolności. Czy widzisz jednak, Drogi Rodzicu, że w tym procesie nie ma nas jako aktywnych bohaterów? To droga naszego dziecka, w której my, rodzice, jesteśmy bohaterami drugiego planu, możemy pomóc, możemy wesprzeć, ale każda ingerencja będzie wydłużeniem lub blokadą dziecięcej podróży. Pamiętajmy o tym!
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Reklama