Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 18:27
Reklama KD Market
Reklama

W niektórych stanach rozpoczęło się wczesne głosowanie w wyborach prezydenckich

W czterech stanach rozpoczęto w piątek wczesne głosowanie w wyborach prezydenckich. W Minnesocie, Wirginii, Dakocie Południowej i Wyoming przyjmowane są karty wyborcze. Wyborcy mają nadzieje, że w ten sposób unikną w epidemii kolejek w lokalach.
Od piątku do 2 listopada w Wirginii można składać otrzymane pocztą karty do głosowania osobiście w okręgach wyborczych lub przesyłać je pocztą do 23 października. W Minnesocie, Dakocie Południowej i Wyoming - osoby, który zawnioskowały o karty - mogą je złożyć osobiście lub wysłać pocztą aż do dnia poprzedzającego 3 listopada, czyli datę ogólnokrajowych wyborów. Inne stany, w tym New Jersey, Michigan, Vermont i Illinois, rozpoczną wczesne głosowanie w przyszłym tygodniu, a 29 innych stanów i Dystrykt Kolumbii pójdzie w ich ślady w październiku. W trakcie epidemii wielu Amerykanom zależy na wcześniejszym głosowaniu, by uniknąć potencjalnych tłumów w lokalach wyborczych. W tym roku przed 3 listopada odda głos rekordowa liczba obywateli USA. W Stanach Zjednoczonych w znaczący sposób ułatwiono proces głosowania korespondencyjnego. "Washington Post" pisał w czwartek, że w związku ze skalą przedsięwzięcia wyborczy rezultat w niektórych stanach możemy jednak poznać z opóźnieniem nawet kilku dni. Demokraci zachęcają do spełnienia swojego obywatelskiego obowiązku w formie korespondencyjnej, wskazując że to pod względem epidemiologicznym najbezpieczniejszy sposób. Prezydent Trump wielokrotnie wyrażał obawy, że masowe odawanie głosów w ten sposób doprowadzi do oszustw wyborczych. Wczesne głosowanie w Minnesocie rozpoczyna się w dzień, w którym stan odwiedza zarówno ubiegający się o reelekcję prezydent Donald Trump, jak i kandydat Demokratów Joe Biden. Trump ma wieczorem zaplanowany wiec na lotnisku w mieście Bemidji, a Biden pojedzie do związku zawodowego w Duluth. Kampania prezydenta Trumpa kieruje znaczne środki do Minnesoty, którą w 2016 roku z przewagą prawie 45 tys. głosów wygrała Demokratka Hillary Clinton. Doradcy prezydenta uważają, że - mimo niekorzystnych tu dla niego sondaży - to stan z największymi szansami "na odbicie". Minnesota znalazła się na pierwszych stronach gazet pod koniec maja, gdy w czasie policyjnej interwecji w Minneapolis zginął czarnoskóry George Floyd. Śmierć Afroamerykanina wywołała gwałtowne protesty we wszystich większych amerykańskich miastach. Prezydent Trump - deklarujący konieczność zachowania "prawa i porządku" - w niektórych przypadkach na ulice skierował Gwardię Narodową. W kampanii przedstawia protestujących jako skrajnie lewicowych radykałów, których jeszcze bardziej wzmocni zwycięstwo Bidena. Z kolei kandydat Demokratów za zaognienie sytuacji obwinia retorykę prezydenta Trumpa. Potępił też przemoc podczas protestów, wyrażając jednocześnie poparcie dla demonstrujących przeciwko rasizmowi i brutalności policji. Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama