Redakcja
Władze ogłosiły, że do wtorku 15 września w powiecie Cook zarejestrowano 677 zabójstw, z czego ponad 80 procent miało miejsce w Chicago.
Dla porównania, w całym 2019 roku liczba zabójstw sięgnęła 675, zaś do połowy września ubiegłego roku zabójstw było „tylko” 487.
86 proc. zabitych to ofiary strzelanin, 79 proc. zabitych to Afroamerykanie, a 16 proc. Latynosi.
Cook County jest drugim najbardziej zaludnionym powiatem w kraju. Zamieszkuje go około 5,1 mln mieszkańców. Według powiatowego biura ekspertyz medycznych (Cook County Medical Examiner) jeżeli obecny trend się utrzyma, liczba zabójstw do końca roku sięgnie 900 – liczby, której nie notowano od 2016 roku.
Jedną z najciemniejszych kart pod względem przemocy z bronią palną w całym powiecie Cook był jednak rok 1994, kiedy liczba zabójstw przekroczyła 1100. Według chicagowskiej policji, 930 morderstw z tej liczby popełniono w Chicago.
Według oficjalnych policyjnych statystyk opublikowanych wraz z końcem sierpnia, liczba śmiertelnych ofiar strzelanin w Chicago przekroczyła 500 w ciągu ośmiu miesięcy roku. To 50-procentowy wzrost w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku, co stawia Chicago na drodze do ustanowienia kolejnego smutnego rekordu.
Zdaniem szefa chicagowskiej policji Davida Browna, bieżący rok jest bezprecedensowy dla stróżów prawa, nie tylko ze względu na pandemię koronawirusa, lecz również niepokoje społeczne i wzrost przemocy w wielu miastach w całym kraju. Również liczba postrzelonych i rannych funkcjonariuszy chicagowskiej policji jest najwyższa od dwóch lat.
(jm)
