Wśród czerwonych kampanijnych czapeczek i koszulek z napisem "Broń, Bóg i Trump" odbył się we wtorek wiec Donalda Trumpa w Winston-Salem w Karolinie Północnej.
Na płycie lotniska ubiegający się o reelekcję prezydent bronił wartości bliskich mieszkańcom Południa. Wiec - który zgromadził kilka tysięcy osób - rozpoczął się od modlitwy, a następnie odśpiewania hymnu.
W oczekiwaniu na prezydenta słuchano wystąpień lokalnych polityków oraz muzyki pop, głównie przebojów sprzed kilku dekad. Na płycie oczekiwało prezydenta wielu młodych ludzi, rodziny z dziećmi oraz wojskowi weterani. Gdy przy akompaniamencie "In The Air Tonight" Phila Collinsa Air Force One podjeżdżał do barierek, niemal każdy chwycił za telefon, by robić pamiątkowe zdjęcia.
Wiece na płycie lotniska zachwala sam prezydent, który twierdzi, że w ten sposób oszczędza czas. W Winston-Salem deklarował, że w trakcie epidemii koronawirusa lepiej jest odbywać wyborcze spotkania na zewnątrz.W ponad godzinnym wystąpieniu Trump mówił, że gdyby nie epidemia, to "żeglowałby" ku wyborczemu zwycięstwu w listopadzie. Koronawirusa nazywał "chińską plagą", pytając się tłumu, czy Chiny "zrobiły to celowo".
W kontekście Chin krytykował swojego kampanijnego rywala, oceniając że polityka Joe Bidena, kandydata Demokratów, doprowadziła do przeniesienia miejsc pracy z USA do ChRL. "Biden to globalistyczny sprzedawczyk, który spędził swoją karierę, niszcząc amerykańskie społeczności" - powiedział prezydent. Przy oklaskach tłumu mówił, że "agenda Joe Bidena pochodzi z Chin", a jego "agenda pochodzi z USA".
W kampanii Trump regularnie łączy Bidena nie tylko z Chinami, ale i radykalną lewicą.
"Jesteśmy przeciwni szalonemu lewicowemu motłochowi, Partii Demokratycznej, która przyjęła radykalny socjalizm oraz Fake News mediom, które nigdy nie powiedzą prawdy o wszystkich naszych osiągnięciach" - taką wiadomość mailową otrzymywali zarejestrowani na wiec w Winston-Salem.
Równie duży entuzjazm co słowa krytyki wobec demokratów wzbudzała wśród zebranych na wiecu deklaracja Trumpa o konieczności otwarcia gospodarki Karoliny Północnej oraz komentarz, że Demokraci chcą ograniczyć prawo do posiadania broni.
"Broń, Bóg i Trump", "Amerykańska strzelba", "Gromadź swoją broń", "Jeśli broń będzie zakazana, to ja będę wyjęty spod prawa" - hasła z koszulek jasno dawały znać, że sympatycy prezydenta opowiadają się za powszechnym dostępem do broni. Niektórzy na koszulkach mieli flagi Konfederacji.
"Słuchaj, niech mi nie mówią, co mam robić, co mam wywieszać, co mam myśleć. To o to chodzi w tej fladze. Ale pewnie napiszesz, że jestem rasistą" - odpowiedział pytany przez PAP o flagę Konfederacji na swojej koszulce mężczyzna.
Karolina Północna z 15 głosami elektorskimi to jeden z kluczowych wahadłowych stanów w nadchodzących wyborach. W ciągu ostatnich 44 lat demokrata zwyciężył tu tylko raz – był to Barack Obama w 2008 roku. Przed czterema laty Trump wygrał w Karolinie Północnej z przewagą ponad 3,5 ptk. procentowego.
Oba sztaby na reklamy telewizyjne w Karolinie Północnej wydały łącznie ponad 30 mln dolarów. Kampania jest zacięta - wolontariusze obu partii zadzwonili do większości mieszkańców w stanie i zapukali do blisko miliona domów.
W Karolinie Północnej rozpoczęto już wysyłkę kart wyborczych. W tym roku w związku z epidemią koronawirusa zawnioskowała o nie rekordowo wysoka liczba mieszkańców stanu - ponad 600 tys.Trump sprzeciwia się masowemu głosowaniu korespondencyjnemu, oceniając, że jest przy nim łatwo o oszustwa. Podczas poprzedniej wizyty w Karolinie Północnej - 2 września w Wilmington - prezydent sugerował, że wyborcy po zagłosowaniu drogą korespondencyjną powinni następnie pójść do wyborczego lokalu i sprawdzić, czy ich głos został zliczony, przez ponowne głosowanie. Spotkało się to z krytyką demokratów, którzy wskazywali, że podwójne głosowanie jest niezgodne z prawem.
W wyborczy wieczór 3 listopada rezultaty z położonej na wschodnim wybrzeżu Karoliny Północnej spłyną jako jedne z pierwszych i będą stanowiły ważny punkt odniesienia. Ze swoją demografią i wyborczymi trendami stan ten stanowi mikrokosmos Ameryki. W 2016 roku miasta oraz przedmieścia opowiedziały się jeszcze bardziej niż się spodziewano za demokratami, natomiast prowincja - zamieszkana głównie przez białych - jeszcze bardziej za republikanami niż w prognozach.
Z Winston-Salem Mateusz Obremski (PAP)
Reklama